Hiszpania słynie
zapewne z malowniczej Barcelony, znana może być z kraju wiecznego słońca oraz
twórczości wybitnego architekta Gaudi’ego. Większości obiła się o uszy nazwa
stolicy Madryt, typowa Ibiza i Majorka, których popularność potwierdzają roczne
tłumy turystów. Ja z kolei zabieram Was dzisiaj w miejsce rzadko spotykane,
między wąskie uliczki i plaże, które ciężko zlokalizować zwyczajnym planom
podróżniczym. Na hiszpańskie wybrzeże, które tętni życiem natury i spokoju. Witajcie w Roc de Sant Gaieta!
Od razu zaznaczam, że to miejsce
odwiedziłam zeszłego roku, stąd też nie dziwicie się, że zdjęcia aż promienieją
słońcem i plażowym klimatem. W ciągu ostatnich dni pogoda w Hiszpanii była
kapryśna, ale o tym w kolejnych postach, gdzie szykuję dla Was ogromną dawkę
zdjęć i relację z miejsca, gdzie żyje się tylko w zgodzie z naturą. Tymczasem
zapraszam na wycieczkę po Roc de Sant Gaieta! (Nazwę miasteczka przekręcam
zawsze, ponieważ galletas po
hiszpańsku oznacza ciasteczka.
Głodnemu chleb na myśli,a język hiszpański czasem wymyka mi się spod
kontroli.)
Niewielkie miasteczko położone na
południu od Barcelony w pobliżu jednego z większych katalońskich miast
Tarragony. Plaże, które nie są oblegane tysiącem turystów, budkami z lodami,
goframi itd. Miejsce, które rządzi się swoimi prawami, spokojem i sielskim
rytmem życia Hiszpanów. Roc de Sant Gaieta nie jest typową lokalizacją na długie
wypoczynki czy wakacyjne przygody. Jest to miejsce zdecydowanie na jeden dzień
pełen wrażeń i przepięknych widoków. Uznaję siebie za szczęściarę, ponieważ mój
chłopak mieszka dosłownie 30 km od tego
miejsca. Jednak nie martw się, jeśli Roc de Sant Gaieta zaintryguje Cię na
tyle, że powiesz ,,Muszę tam pojechać!"
Nic nie stoi na przeszkodzie, a ja z przyjemnością pomogę Ci zakochać się w tym
miasteczku.
Ciasne uliczki i mieszanka stylów
architektury to cała esencja uroku Roc de Sant Gaieta. Każdy zakątek ma swoją
historię, pochodzącą z różnych części Hiszpanii. Katalonia ma swój znak
rozpoznawczy w biało niebieskich domkach budowanych blisko wybrzeży oraz powiewających flagach w żółto-czerwone
paski. Balkony pełne kwiatów i opinające
różami ściany to sprawka Andaluzji, która wiernie maluje miasteczka
wielobarwnymi domkami i bogato zdobionymi fontannami. Drewniane domki,
wzniesione na stromych zboczach gór to charakterek środkowej części Hiszpanii.
Spacerując po Roc de Sant Gaieta ma się
wrażenie, że świat zatrzymał się, a ludzie siedzący przy stolikach przykrytych
białymi obrusami nie mają innych spraw do załatwienia. Jedzą, spokojnie przeżuwając, rozmawiają,
śmiejąc się głośno i popijając wino do obiadu. Kilka osób z małymi plecakami na
ramionach, z zaczarowanymi twarzami starają się wybrać najcenniejsze pamiątki,
a zakochane pary uśmiechają się do siebie zza wielkich pąków róż. W tym mieście
nikt nie ma kłopotów, słońce grzeje mocniej, a rozbijające się o skały fale
pieszczą policzki i ramiona.
Idealne miejsce na oderwanie się od
problemów codzienności, zgiełku wielkich miast i maratonu życiowego. Świetnie
sprawdziłoby się dla maniaków slow life, co ja zwyczajnie nazywam życiem. Sposobem na zwolnione tempo i
przypominanie sobie co tak naprawdę ma największą wartość na świecie.
Analizowanie celów, do których zmierzamy i celebrowanie chwili. Tu i Teraz!
Życzę Wam majówki pełnej słońca i jak najwięcej
momentów, podczas których możecie wyszeptać:
Cieszę się, że żyję!