Dzisiaj wstałam
razem z mamą i babcią. Obudziłam się w rodzinnym miasteczku, w moim pokoju
skąpanym słońcem. Śpiew ptaków i szum bujnie zielonych drzew wybudził mnie ze
snu. Łóżko, znajdujące się przy oknie pozwoliło podziwiać mi błękit nieba i
latające ptaki w brzasku poranka. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej
twarzy. Po kilku leniwych przeciągnięciach i rozciągnięciach między poduchami
zdecydowałam się postawić stopy na podłodze. Babcia oczywiście już od świtu
krzątała się po domu. Słyszę trzask otwieranych i zamykanych drzwiczek kredensu
oraz radio dobiegające z głębi pokoju. Aromat kawy prowadzi mnie do miejsca,
gdzie uśmiechnięta mama z babcią przyjaźnie plotkują. Dostrzegam zaspane oczy
mamy- magia babci, która sprawia, że obie wstajemy wczesnym rankiem.Wbrew
pozorom bardzo z tego powodu uradowane.
Wychodzę na schody i głęboko wdycham
powietrze rześkiego poranka. Wystawiam twarz do słońca i wiem, że szykuje się
upalny dzień. W myślach planuję już
czynności, przez które z radością stracę dzień. Koszenie trawy, zakupy,
gotowanie obiadu. Wymyślanie deserów i pyszności, które my trzy- kobiety
pokoleń, przyrządzimy. Słyszę błogie westchnienia na kocach w cieniu, piski,
gdy nawzajem polewamy się zimną wodą i śmiechy, gdy ktoś znów złoży się w
leżaku. Rozmowy oraz ta wspaniała świadomość, że jesteśmy razem.
Bose stopy dotykają zroszonej, świeżej
trawy, promyki słońca tańczą na moim ciele. Jestem w raju! Dzisiaj obudziłam się w domu.
Wiele osób pyta mnie czy nie męczy mnie
bezustanne życie na walizkach. Rodzina zastanawia się kiedy wreszcie osiądę w
jednym miejscu, a jeszcze inni nie wyobrażają sobie jak ja mogę tak żyć!?
Ciągłe przemieszczanie się i brak stabilizacji, bowiem jestem włóczykijem.
Jasne, że tak! Tęsknię za porankami w pokoju,
w którym każdy przedmiot ma swoją historię, a przestrzeń wypełniona jest wspomnieniami.
Marzy mi się wyjść z moim dziesięcioletnim psem na spacer i nie gubić się
między zwariowanymi skrzyżowaniami. Marzy mi się znać panią ze spożywczaka i
wdawać się w pogawędkę z sąsiadami. Tęsknię za rodziną, ich fizyczną bliskością
i wypitą kawą z przyjaciółmi. Czasem tęsknię nawet za pełną szafą ubrań i
świadomością, że mam zimowe swetry nawet w środku lata. Bowiem walizka zwana
moją przenośną szafą bywa wybredna. Tęsknię... ale kto nie tęskni? Każdy
pragnie wrócić do czasów beztroskiego dzieciństwa, do mniejszych problemów i
zerowej odpowiedzialności. Kochane słoiki, studenci, odważni wojownicy, którzy
zdecydowali się zacząć nowy rozdział życia, zmieniając pracę, miejsce
zamieszkania czy towarzystwo. Wszyscy za czymś tęsknimy! Ja tęsknię za
stabilnym życiem, które już teraz mogę zacząć planować. Mogę, ale nie chcę. Uzależniłam się od bycia włóczykijem.
Ot, niespodzianka.
Korzyści
z bycia włóczykijem
Podróże! Pamiętam każdy dreszcz
przebiegający zmęczone ciało po kilkunastu godzinach lotu, każdy nowy zapach i
gorące powietrze uderzające zaraz po otwarciu drzwi z hali przylotów. Uczucie
niepewności czy aby na pewno jadę we właściwym kierunku i czy ktoś czeka na
mnie z kluczami do nowego lokum. Oczywiście modląc się w duchu o brak
nieprzyjemnych niespodzianek w
mieszkaniu. Znaki zapytania, adrenalina
i ogromne wykrzykniki. To obudziło mnie do życia! Nagle zaczęłam mówić w
języku angielskim, który obecnie składa się na moją codzienność. Mówię w tym
języku do przyjaciół, ludzi, z którymi pracuję a nawet do mojego chłopaka. O
dziwo, wcale nie czuję się z tym obco. Język angielski mocno przywarł do mnie,
a na dokładkę randkuję ostatnio z językiem hiszpańskim. We trójkę razem z
polskim jest nam całkiem nieźle.
Bycie włóczykijem to naprawdę fajna
sprawa! Co chwilę zmieniam adres i urządzam się na nowo przez co nawet w
najstarszym i najbardziej obskurnym mieszkaniu mogę wyczarować przytulną
atmosferę, wyrabiając sobie przy tym fach dekoratorki wnętrz. Co więcej może
być całkiem zabawnie, gdy z wielkim zapałem idę do pobliskiego supermarketu i
nie dostaję tam europejskich produktów. Znikają gołąbki, schabowe, ciemne
pieczywo, czy twaróg. Włóczykij musi radzić sobie sam i dosłownie czarować
jedzenie z próżni, bo przecież modelka szczupłą musi być. Dzięki temu
zapoznałam się z kuchnią azjatycką i w każdym kraju potrafię ugotować zjadliwe
i zdrowe potrawy.
„Nie jestem
tą samą osobą odkąd zobaczyłam blask Księżyca na drugim końcu świata.”
Mary Anne
Radmacher
Największym skarbem jest odkrywanie. Jedzenie tajwańskiego
makaronu przy stolikach ustawionych na środku ulicy, pływanie nocą w lodowatym
oceanie, bieganie po plaży i chowanie stóp przed małymi krabami, zapach
kadzideł wydobywających się z azjatyckich świątyń i niewyobrażalnie gorące
powietrze, które do złudzenia przypomina opary z sauny. Nowe doznania jakim
jest porozumiewanie się w różnych językach świata, płacenie innymi walutami czy
poznawanie kultury, panującej w danym kraju.
Wolność, gdy patrzę w rozgwieżdżone niebo.
Tropikalny deszcz wywołujący przyjemny dreszcz na moim ciele. Morza i oceany,
które pożerają natłok myśli i wyciszają. Unikatowość plaży i gorącego piasku, który
sprawia, że czuję się jak na innej planecie. Adrenalina i ciekawość kolejnego
dnia, zmęczenie po każdej odkrywczej przygodzie... Chwilo
trwaj!
Jestem Twoim absolutnym przeciwieństwem. Kocham mój dom inie wyobrażam sobie życia na walizkach. Jasne mogę wyjechać na urlop.. nawet najdalej jak się da. Ale zawsze z radością wracam do Polski, do Warszawy. Tu jest moje miejsce! :)
OdpowiedzUsuńJa czasem też mam mieszane odczucia i z chęcią zaczęłabym planować moje życie w jednym miejscu, ale głód włóczykija zawsze wygrywa ;D
UsuńSama uwielbiam mój dom,jednak czasami brakuje mi życia takiego włóczykija:D
OdpowiedzUsuńTakie podróżowanie to fajna sprawa. Warto korzystać z życia póki można :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko w życiu przychodzi odpowiedni czas. Na szalone podróże, a za jakiś czas na zaaklimatyzowanie się w jednym miejscu ;)
UsuńRozumiem Twój punkt widzenia. Sama nie wiem czy bym tak umiała. Energię odzyskuję w domu. Lubię dom. Podróże też lubię, ale od czasu do czasu. Zatem nie umiałabym pewnie żyć na walizkach. Przynajmniej świadomie nie wybrałabym takiej drogi dla siebie. Jednak na pewno jest to życie ekscytujące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Ja raczej też jestem typem domownika, lubię mój dom, który doskonale znam, wszystko jest a swoim miejscu itd. Jednak adrenalina i tak wiele piękna jakie może zaoferować świat na chwilę obecną jest silniejsze i korzystam, póki mogę ! <3
UsuńJa bardzo chcę mieszkać na walizkach i dużo zwiedzać. :) Muszę tylko się odważyć, ponieważ moje rodzinne miasteczko trochę mi się już znudziło.
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Bierz życie za rogi i wyciskaj z niego to, co najlepsze! Trzymam za Ciebie kciuki! ;)
UsuńPowiem Ci, że troche zazdroszczę!!! :) :*
OdpowiedzUsuńJa odkąd pamiętam zawsze byłam w domu. Zero wakacji, podróżowania. Tylko dom.
OdpowiedzUsuńTeraz jestem w UK. Zwiedziłam Majorkę i lecę za niedługo do Włoch.
To jest życie. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, kultury, ludzi.
Fascynuje się tym co inne. Dostrzegam i doceniam więcej rzeczy.
Spełniam marzenia i to najlepsze ;)
Odwiedzasz wspaniałe miejsca! Świetnie, że teraz możesz spełniać marzenia, odkrywać świat i cieszyć się tym! ;) Owocnych podróży po Włoszech! ;)
UsuńNiestety, ale tęsknota jest nieodłącznym elementem naszego życia. Zawsze i wszedzie się za czymś tęskni. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Idealnie to ujęłaś! ;)
UsuńJa bym tak chciała, czasem się powłóczyć ale praca, dom i inne...rzeczy. Obserwuję.
OdpowiedzUsuńMój blog
Często bardzo ciężko jest połączyć pracę z tak dalekimi podróżami, ale zapewniam, że na wyciągnięcie ręki jest wiele miejsc do odkrycia. Nawet te, które mijasz codziennie do pracy! ;)
UsuńPozdrawiam ciepło ! ;)
Lubię podróżować, ale na krótko, zbyt przywiązana jestem do swojego łóżka ;) A tak poważnie - podziwiam ludzi, którzy tak żyją, to zarazem cudowne i męczące. Trzeba dużo wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńCudowne i meczące... Idealne określenie ! ;) Podróże dają coś niesamowitego, coś nie do opisania. Do tego stopnia, że można zakochać się w życiu włóczykija. <3
UsuńTo ja mam zupełnie odwrotnie :) Kocham mój dom i moją wieś. Źle mi się robi jak muszę na weekend zostać w Lublinie. Wyjazdy lubię, ale zawsze mam świadomość, że wrócę do domu :)
OdpowiedzUsuńAle chyba do wszystkiego da się przyzwyczaić, prawda?:)
Pozdrawiam ;)
Jasne, że tak ;) Moje początki podczas podróży też były słabsze. Tęskniłam dosłownie za wszystkim i ciężko było przestawić się na takie życie. Jakkolwiek kolejne porcje doświadczeń, emocji i odkryć sprawiały, że nie mogłam doczekać się kolejnego pakowania walizek i samolotu ;D
UsuńJa jednak ci zazdroszczę ze jesteś takim włóczykijem:)
OdpowiedzUsuńbuziaki:*
WWW.KARYN.PL
Podobaja mi się takie zycie, podrozowanie i odkrywanie jest wspaniale ;) nie wyobrazam sobie siedziec cale zycie w jednym miejscu... nasza planeta jest taka ogromna i piekna, chcialabym moc zwiedzic jak najwiecej zakatkow Ziemi ;) nie dziwie sie ze zycie wloczyjika tak uzaleznia ^^
OdpowiedzUsuńŚwiat jest tak wielki i piękny, że siedząc w jednym miejscu mam wrażenie, że zbyt dużo tracę ;D
UsuńPoczątek wpisu sprawił, że przeniosłam się do Twojego domu:) Wyobrażam sobie, że jest tam cudownie! A co do życia na walizkach, to naprawdę podziwiam takie osoby jak Ty:) Kocham podróże, ale bardziej kocham swój dom, rodzinę i przyjaciół i chyba długo bym nie wytrzymała takiego stylu życia. Każdy ma jednak swoją, inną pasję i najważniejsze to żyć tak, jak się chce - i to jest piękne:)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo... ;) Każdy ma swój sposób na życie i to jest piękne! Mi również bardzo tęskni się za najbliższymi i mieszkaniem w jednym miejscu, ale korzystam z życia póki się da ;D
UsuńBycie włoczykijem jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie jeszcze czas na spokojne,stabilne życie. Masz teraz możliwość to korzystaj! Będzie przynajmniej co wspominać kiedy nadejdzie czas stabilnego życia.
OdpowiedzUsuńOh to prawda! Właśnie tym staram się kierować ;)
UsuńJa własnie nie wiem, czy dobrze bym się czuła jako włóczykij. Lubię mieć swój stały kąt, lubię codziennie wracać do tego samego miejsca.
OdpowiedzUsuńKiedyś było inaczej, ale jak widac zmieniło się to u mnie. O czym wczesniej bym nawet nie pomyślała
Natomiast ja nigdy nie pomyślałabym, że takie życie włóczykija może mi się spodobać, co oczywiście nie jest na stałe i wiem, że mi również już się to znudzi i będę szukać stałego portu ;)
UsuńSą plusy i minusy bycia włóczykijem czy też osiedlenia się :) Ale póki można, to trzeba korzystać z życia :)
OdpowiedzUsuńJa lubię podróżować, ale chyba nie jestem typem włóczykija.
OdpowiedzUsuńTeż nie uważałam siebie za włóczykija dopóki nie spróbowałam ;D
UsuńPodróże są fajne ale jednak w domu najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńJak to mówią - do wszystkiego da się przyzwyczaić. Mi się wydaję, że wszystko jest kwestią tego co nam daje szczęście, radość z życia. W końcu nie każdy ma takie same cele, a takie podróżowanie uczy, rozwija. A kiedy przyjdzie czas, to przecież można powiedzieć 'dość' i znaleźć swoje, jedno wymarzone miejsce, choć nie wiem czy dla każdego, kto jest włóczykijem, będzie to wygodne :P
OdpowiedzUsuńWszystko przychodzi z czasem ;) Na chwilę obecną życie włóczykija jest idealne, ale przychodzi właśnie ten dzień pod tytułem "dość".
UsuńPo raz kolejny rozpływam się nad Twoimi przymiotnikami :) Bosko! :) Uwielbiam jak ktoś tak sprawnie posługuję się obrazem opisując swoje doznania, bo niektóre są prawie nieuchwytne. Z łatwością przekazujesz zapachy i smaki, a to już sztuka :) Zwłaszcza kiedy ostatnio odkryłam swoją miłość do kryminałów i otaczają mnie głównie ciemne przestrzenie.
OdpowiedzUsuń"Język angielski mocno przywarł do mnie, a na dokładkę randkuję ostatnio z językiem hiszpańskim. We trójkę razem z polskim jest nam całkiem nieźle." - na Twoim miejscu byłabym wyjątkowo dumna z tych zdań :) PIĘKNE! :)
Dziękuję kochana ! Twoje słowa motywują mnie do tworzenia ! ;*
Usuń