Gdy wypowiem
słowo wesele jaka pierwsza myśl przychodzi Wam do głowy? Kościół udekorowany
kwiatami? Chwile wzruszenia? Dobre jedzenie przez całą noc i zabawa do białego
rana? Głośna muzyka, parkiet pełen gości wirujących w tańcu i honorowa Para
Młoda? Myślę, że każdy z nas ma zupełnie inne wyobrażenie idealnego ślubu, co
więcej, każdy kraj ma swoje własne tradycje i sposób organizowania tak
wyjątkowych imprez. W zeszły weekend miałam okazję zobaczyć jak wygląda typowe
hiszpańskie wesele! Jesteście ciekawi czy polskie wesela bardzo różnią się od
zachodnich tradycji? Usiądźcie wygodnie, zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie...
Przepiękny ogród z krętymi ścieżkami
wyłożonymi jasnoróżową kostką. Soczyście zielona trawa, na której zostały
ustawione kwiaty w drewnianych donicach, wielkie białe litery na cześć
bohaterów wieczoru - Christian i Lorena, z dumą witają gości. Po prawej stronie
tuż przy głównym wejściu do restauracji znajduje się mały kącik wspomnień. Na
tablicach umieszczone są zdjęcia Pary Młodej. Uśmiechnięci we Włoszech, zabawne
selfie, wspinaczka górska, spacer z psem... najpiękniejsze momenty zatrzymane w
kadrze, historia dwojga ludzi, którzy już niedługo powiedzą sobie TAK. Kątem
oka zerkałam na wejście do restauracji, ustawione stoły i dekoracje. Skłamię,
jeśli powiem, że nie burczało mi już w brzuchu. Zbliżała się godzina 19, a to
jak na moje polskie weselne przyzwyczajenia zdecydowanie późna pora. Tymczasem
Hiszpanie uwielbiają organizować wesela o zachodzie słońca. Powietrze robi się
zdecydowanie chłodniejsze, a widok znikającej za horyzontem złotej kuli tworzy
romantyczny klimat. Wróćmy jednak do najważniejszego!
Ceremonia zaślubin
Podczas gdy nasz polski klimat płata
figle i droczy się z Parą Młodą tak też Hiszpanie słyną z organizowania wesel w
plenerze. Nie martwią się deszczem, wichurą czy niespodziewanym spadkiem
temperatury. Stawiają piękne altany, dekorują kwiatami, rozkładają królewskie
dywany i z pewnością siebie zapraszają gości. Żadna pogoda nie zepsuje im tego wyjątkowego
wydarzenia. Szczęściarze... Jak przystało na hiszpańskie wesele ceremonia
odbyła się w plenerze tuż przy restauracji. Przepiękne patio z widokiem na
górzyste tereny i migające w oddali światła Madrytu tworzyły iście filmową
scenerię. Fioletowy dywan usypany kwiatami, prowadził prosto do ołtarza –
altany udekorowanej świecami i wstążkami. Elegancko, uroczyście, a tym samym
przytulnie i swojsko. Właśnie tak mogłabym określić atmosferę tego wesela.
Ceremonię rozpoczęło wejście Pana
Młodego wraz z jego mamą. Następnie wszyscy niecierpliwie wyczekiwali Panny
Młodej. Tutaj wyrazy współczucia dla mężczyzn, których droga do ołtarza nie
jest aż tak spektakularna jak kobiet. Wybaczcie! Jakkolwiek lejące się
materiały białej sukni, sunące treny i falujące welony zdecydowanie wpisują się
do jednej z piękniejszych atrakcji wieczoru. Tym razem też tak było! Panna
Młoda kroczyła dumnie po rozłożonym specjalnie dla niej dywanie, podtrzymywała
spadające kaskady białej sukni, a welon sunął się z wdziękiem zbierając rozsypane płatki róż. Ah! Tutaj
muszę zaznaczyć, że po raz pierwszy widziałam zaskoczenie na twarzach
przyszłych małżonków, którzy do tej pory nie widzieli się w weselnych
kreacjach. Podoba mi się ten akcent! Taki filmowy, hollywoodzki, romantyczny! W
Hiszpanii pomija się błogosławieństwo oraz wspólną drogę narzeczonych do
kościoła, stąd też droga Panny Młodej do ołtarza jest spektakularnym momentem.
Łzy wzruszenia, zaskoczenie na twarzy przyszłego małżonka, chwila oczekiwania
na magiczne słowa przysięgi.
Biorę sobie Ciebie za męża i...
Obecnie bardzo popularne są osobiste
przysięgi, piękne listy napisane z głębi serca. Wspomnienia, uczucia i ta
intymna sfera, w której małżonkowie tworzą własną obietnicę na całe życie. Tak
też było i tym razem. Długie przemowy pełne wzruszeń i emocji, historia pierwszych randek i wyznania miłosne. Ohy i Ahy! W tym momencie nie ma chyba tak
stalowego serca, które nie uroniłoby chociaż jednej łezki.
Po złożeniu przysięgi i nałożeniu
obrączek nadchodzi czas na zapalenie świecy. To hiszpańska tradycja, w której
za pomocą dwóch płonących świec, trzymanych przez małżonków zapala się trzecia,
największa. Symbolizuje ona jedność, połączenie dwóch dusz w jedną i obietnica
na całe życie. Chwila rozmarzenia, wielkie brawa, obsypanie nowożeńców ryżem
jako zakończenie ceremonii i czas na wielką zabawę! Ale...
Małe „Pika Pika”
Zanim goście zasiądą do stołów, a
talerze wypełnią się sycącymi potrawami konieczne jest Pika Pika. Co to takiego?
Nic innego jak aperitivo, przekąski podawane przez kelnerów przed wejściem do
restauracji. Patio wypełnia się tacami, ciężkimi od rybnych nugetsów, kremu z
łososia, szaszłyków z owoców, sajgonek, sushi czy malutkich kwadratowych tostów
z tradycyjnym serem. Nie obędzie się również bez lampki wina. Taki hiszpański
koktajl trwa niecałą godzinę. Goście przez ten czas witają się z resztą rodziny
lub znajomych, gratulują Parze Młodej i zwyczajnie ganiają za kelnerami,
podjadając wszystkie pyszności. Bardzo często jest to również okazja do
zrobienia sobie pamiątkowych zdjęć z nowożeńcami typu Just Married.
Kolacja
Po rozdrażnionych żołądkach przez małe
przekąski wreszcie nadchodzi czas na porządną kolację! Na stoły kolejno
wjeżdżają przystawki, dania główne i desery. Tutaj jednak byłam zaskoczona,
gdyż jest to jedyny i ostatni posiłek podczas całego wesela. Restauracja
oferuje w menu 3 lub 4 posiłki plus deser i zamyka swoją kuchnię. Co oznaczają
trzy dania? Przystawkę – w moim przypadku było to pure z owoców morza i lampka
białego wina. Pierwsze danie – ryba z warzywami oraz tradycyjnie lampka białego
wina. Drugie danie stek z wołowiny z pieczonymi batatami i dla odmiany czerwone
wino. Po sycących potrawach czas na deser, czyli czekoladową tartę lub ciasto
francuskie z owocami. Pyyyyszności! Po takiej kolacji ciężko jest czuć się
głodnym, jakkolwiek po raz kolejny moje polskie przyzwyczajenia dały o sobie
znać. Czułam dziwny niedosyt. Jak to nie ma więcej deseru? A nie ma żadnej
sałatki do spróbowania? Czy kucharze niczym już nas nie zaskoczą?
Nie pijemy wódki...
Czy pocałunek był czy też nie był wódki w
Hiszpanii się nie pije. Za co wielkie brawa. Podczas całego wesela nie polała
się ani jedna kropla, żadnych tłuczonych kieliszków, picia na drugą czy
dziesiątą nóżkę. Nic! Zero! Białe i czerwone wino oraz szampan. Idealnie,
kulturalnie, kropelkami do degustacji. Brawa Hiszpanio!
Żeby tradycji stało się
zadość...
Podczas gdy my Polacy kołyszemy się przy
stołach podczas śpiewania „do przodu, do tyłu...” czy narzekamy na gorzką
wódkę, Hiszpanie mają własne gry i zabawy. Jedną z najbardziej zaskakujących
okazało się dla mnie machanie białymi serwetami na cześć Młodej Pary. Gdy
Młodzi wchodzą do restauracji, wychodzą na środek parkietu lub goście
zwyczajnie chcą wznieść toast zamiast kieliszka w górę, podnoszą białe serwety
i obracają nimi dookoła niczym jeźdźcy na rodeo. Wygląda to przekomicznie! Co
jakiś czas krzyczą Viva los novios, co oznacza 100 lat dla Młodych, a białe
serwety wirują w powietrzu. Viva!
Zabawa do białego rana
Zaczyna się! Tańce, hulanki i swawole.
Śmieszne kroki, wygibusy, tradycyjne macareny, asereje czy nowoczesne
despasito. Hamulce znikają, wszyscy bawią się wybornie i porywają do tańca.
Kolejna różnica, którą udało mi się przyłapać to, że Hiszpanie nie przepadają
za tańcem partnerskim, zwyczajnie faworyzują się w kółeczkach, zabawnych
krokach, które wszyscy naśladują, kołysaniu się w rytm muzyki i rozmawianiu.
Inaczej, ale też można się przy tym dobrze bawić. Długie suknie kobiet wirują w
tańcu, wypolerowane pantofle mężczyzn świecą się na parkiecie, uśmiechnięci
nowożeńcy szczęśliwi jak nigdy przedtem. Ah! Przetańczyć chcę całą noc...
I
ja tam byłam, miód i wino piłam... A Wy? Byliście kiedyś na zagranicznym
weselu? Jakie są Wasze wrażenia z takich imprez? Koniecznie dajcie znać w
komentarzach, a jeśli wpis Was zainteresował, podajcie go dalej!
Tanecznego weekendu!
SUKIENKA - A. RUDZKA (TUTAJ)
BUTY - WOLSKI (TUTAJ)
wow:D pięknie *_*
OdpowiedzUsuńgrlfashion.blogspot.com
U nas też tak można!! Urzędnik przyjdzie gdzie bedzie trzeba. 😊
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba! ;) Oby z pogodą było coraz lepiej ;)
UsuńNigdy nie byłam na zagranicznym weselu. Pewne rzeczy podobaja mi się u Hiszpanów. Po pierwsze ślub w plenerze. Zawsze chciałam mieć ślub w ogrodzie, czy czymś takim, ale będę musiała z tego zrezygnować, ze względu na nasz polski klimat, ktory lubi płatać figle. Po drugie podoba mi się też wino. Elegancko, gustownie, z brakiem wódki. No, nie przeszkadzalo by mi to. Nie dziwię się, że w posiłkach mialaś niedosyt, choć może to i lepiej? Przynajmniej człowiek nie jest tak najedzony, że się ruszyć nie może.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że ta kolacja ma swoje dobre strony. Zdecydowanie zdrowsze ;D Jakkolwiek moje przyzwyczajenia domagały się więcej przekąsek i hulaj duszo z jedzeniem przez całą noc ;D
UsuńPiękne, ale nasze wesela też mogą być piękne :) Ważne by znać umiar, jeśli chodzi o alkohol i nie bać się organizować atrakcji, które nie są wpisane w tradycyjne wesele :)
OdpowiedzUsuńAleż piękna sceneria. Właśnie dodaję do swojego zeszytu inspiracji "ślub w plenerze". Do twarzy Ci w czerwieni. A idea "nie pijemy wódki"- wielki plus.
OdpowiedzUsuńJak w filmie! A co do "nie pijemy wódki", to świetna tradycja, bo według mnie nic tak nie może zepsuć wesela, jak pijani goście...
OdpowiedzUsuńAle miałaś piękną sukienkę <3 Ja przyznam, ze byłam tylko na polskich weselach i z tego co zaobserwowałam, robi się je z coraz większą klasą :) Chociaż nie raz, zdarzy się, że ktoś śpi na stole ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńOh zdarza się, że i za dużo wina się wypija i też na stole goście śpią ;D Wszystko zależy od kultury i umiaru człowieka, a nie kraju.
Pozdrawiam ! ;)
Nigdy nie byłam na zagranicznym weselu, ale musi to być fajne doświadczenie :) Bardzo mi się podobają te wesela w plenerze - są cudowne! :)
OdpowiedzUsuńwyglądasz niesamowicie :) Bardzo ciekawe mają tam wesela
OdpowiedzUsuńhttps://anothergirlinthesea.blogspot.com
Woooow, wyglądałaś zjawiskowo! Wesela w innych krajach tak bardzo różnią się od naszych, ostatnio znajomi byli na weselu w Turcji - to już całkowicie inne doświadczenie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;* Turcja z pewnością jest odmienna. Hiszpania z pewnością w pewnym stopniu jest podobna do polskich obyczajów weselnych jednak Turcja to już zupełnie inny świat !
UsuńBrzmi to cudownie! Plus za brak wodki. Szkoda, ze nie znalam wczesniej "Pika pika", bo chetnie zorganizowalabym to u siebie :)
OdpowiedzUsuńByłam na zagranicznym weselu - w Czechach, a wesele było polsko-greckie. Podobało mi się to, że to było spotkanie dwóch kultur, a sama zabawa odbywała się w plenerze - w Polsce na coś takiego bym się nie odważyła, patrząc na obecną pogodę ;/.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta tradycja z tymi świecami... świetny symbol!
To prawda, że te świece są pięknym symbolem! Sama nawet myślę o czymś takim na moim weselu ;D
UsuńNigdy na zagranicznym weselu nie byłam, ale marzę o tym. To taka esencja z całej kultury danego kraju. Zazdroszczę obecności na hiszpańskim weselu- zabawa pełna klasy, a za razem żywiołowa i pełna radości.
OdpowiedzUsuńMój blog
Bardzo fajnie to wszystko wygląda w hiszpani. Myśle, że jest czego zazdrościć.
OdpowiedzUsuńWesele za granicą to nowe doświadczenie dla wielu osób.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i ciekawy wpis :) Pozdrawiamy GdzieWesele.pl :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wesela w plenerze to uwielbiam takie imprezy. Moje wesele tez takie było. Wynajęliśmy z narzeczoną taki https://www.vitabri.pl/galeria-zdjec namiot weselny i właśnie w nim było całe przyjęcie. Uważam, że impreza była super i wszystkim polecam takie rozwiązanie latem!
OdpowiedzUsuńMy też zdecydowaliśmy się na plener, a piękne zdjęcia zrobił nam https://tomaszwillmann.com/fotograf-slubny-poznan/. Goście byli zachwyceni!
OdpowiedzUsuńWesela w plenerze są przepiękne. Gdybym miała drugi raz planować swoje wesele na pewno wzięłabym pod uwagę taki ślub w plenerze.
OdpowiedzUsuńRemarkable things here. I'm very satisfied to peer your
OdpowiedzUsuńpost. Thanks a lot and I am taking a look forward to touch
you. Will you kindly drop me a e-mail?