Koreanki szaleją
na punkcie szminek, Tajwanki dałyby się pokroić za długie i gęste kępki rzęs. Hiszpanki
natomiast znajdują w sobie odwagę na różnokolorowe eksperymenty, z kolei Polki
dążą do perfekcji w malowaniu kreski nad okiem. Niewątpliwie kobiety nie mogą
żyć bez makijażu! Każda z nas zawsze ma przy sobie szminkę i puder, a alarm
niemiłosiernie dzwoni każdego ranka nawet godzinę przed czasem. Zarezerwowany
oczywiście wyjątkowo na pędzelki, podkłady, tusze do rzęs, cienie do powiek...
Wymieniać można bez końca. Czy to dobry nawyk? Za czym tęskni nasza skóra i jak
podchodzi do tego pierwsza polska skin coach Bożena Społowicz? Przekonajmy
się!
Jest to pierwszy kosmetyczny post na Paulina G Lifestyle. Do tej pory nie
interesowałam się najnowszymi edycjami kolorówek, magicznymi trikami
konturowania twarzy, czy wszelakim istnieniem baz i tonerów. Zawsze stawiałam
na naturalność i minimalizm. Mój codzienny makijaż to masełko do ust i sporadycznie
tusz do rzęs. Praca modelki, którą wykonuję od lat również wymaga ode mnie
zerowej ilości makijażu, a całodniowe sesje zdjęciowe powodują, że wieczorem
mam ochotę wyrzucić przez okno każdy kolorowy kosmetyk. Dużą uwagę zwracam
natomiast na pielęgnację skóry, a mój półroczny pobyt w Korei Południowej
zaowocował w miłość do kosmetyków i naturalnych produktów. Nagle zaczęłam
czytać składy i z rozdziawioną buzią studiować poszczególne nazwy i substancje.
Wierzcie mi, że był to niezły wyczyn, zwłaszcza, że chemia nigdy nie była moją
mocną stroną. Zainteresowały mnie blogi kosmetyczne, a monologi z nowinkami ze
świata beauty zamęczały mojego chłopaka, który biedny nie miał pojęcia o
komedogenności, działaniu toniku, pianki do mycia, a może jednak olejów... Przytłoczył mnie stos nieuporządkowanej
wiedzy, a z pomocą przyszła mi książka Bożeny
Społowicz „Skin Coach”.
Nie oceniaj książki po okładce?
Jeszcze przed rozpoczęciem czytania
poczułam sympatię do tej książki właśnie z powodu okładki. Piękna, w
brzoskwiniowym odcieniu. Delikatne złote wypuklenia sprawiały, że miałam
odczucie trzymania w dłoniach skarbu, istnej kopalni wiedzy. Nie zawiodłam się! Pierwsze rozdziały
pochłonęłam w zawrotnym tempie, pilnując, aby szczegółowo zapamiętać dane
informacje i wskazówki.
Autorka przygotowała dla Czytelniczek koło skóry, które zdecydowanie ułatwia
dalszą naukę i dobór odpowiedniego stylu życia. Muszę przyznać, że dany wykres
uświadomił mi luki w mojej codziennej pielęgnacji, a tym samym zmotywował do działania.
Co dalej?
Kolejne rozdziały to drogocenna kopalnia
wiedzy, charakterystyka rodzajów cery i poszczególne plany walki o jak
najlepszą kondycję skóry. Kosmetolog zilustrowała Piramidę Młodości dokładnie komentując każde z danych pięter.
Szczególną uwagę zwraca ona na Odbudowę,
Antyoksydację, Filtry UV oraz Odmładzanie. Skin Coach zapoznaje
czytelniczkę z właściwościami skóry i naturalnym jej funkcjonowaniem, dobiera
idealny rytuał pielęgnacyjny, podając marki konkretnych produktów, a nawet
ujawnia tajemnicze przepisy na kosmetyki, które można stworzyć samemu w domowej
kuchni! Największym zaskoczeniem był dla mnie przepis na naturalną szminkę!
Okazuje się, że odrobina masła kakaowego, oleju rycynowego, wosku pszczelego i
masła shea może wyczarować nam szminkę! Która z Was chętna do wypróbowania
receptury?
Inna niż wszystkie
Bożena Społowicz swoją książką wywołała
dość sporo kontrowersji odnośnie detoksu
kobiecych kosmetyczek. Produkty z parabenami, parafiną i te, które
zawierają SLS-y zostały wyrzucone. Z czym większość z nas zapewne się zgadza.
Nasza skóra nie potrzebuje dużych dawek chemii i konserwantów. Autorka „Skin
Coach” namawia również do nagiej skóry podczas snu. Co oznacza zero kremu po
oczy, które zdaniem kosmetolog blokują przepływ limfy w nieruchomym, śpiącym
oku. Ograniczenie codziennej pielęgnacji balsamem do ciała, gdyż nasza skóra
rozleniwia się i zostaje zaburzony proces naturalnego nawadniania skóry.
Kosmetyczny detoks dotyczy również kremów do twarzy na noc, które według kosmetolog
mogą znacznie zatykać pory i zwyczajnie obciążać cerę.
Spotkałam się z różnorodną opinią na ten
temat i postanowiłam spróbować! Przyznaję, że moja skóra pod oczami nie
zmieniła się, lecz zauważyłam brak obrzęku zaraz po przebudzeniu się. Plus dla Skin Coach! Kolejnym
eksperymentem było odstawienie balsamu. Zupełnie z przyzwyczajenia używam go
codziennie po kąpieli, natomiast autorka książki pokazała mi, że wcale go nie
potrzebuję w tak dużych ilościach. Kolejny
punkt dla Skin Coach! Gorzej wyszło z kremem do twarzy. Przez pierwsze dni
zauważyłam znaczną poprawę. Moja buzia zdawała się być gładsza, bardziej
odżywiona, a ja zasypiałam z poczuciem lekkości na mojej twarzy. Jednak po
kilku tygodniach zaczęły się problemy z przesuszeniem i ze zwiotczałą skórą.
Zdecydowanie powróciłam do starego nawyku.
Istota makijażu
... a skoro mowa o detoksie! Bożena
Społwoicz namawia swoje „uczennice” do rezygnacji z makijażu i podarowania kropelki wolności skórze.
Kompletnie nie neguje wykonywania makijażu, bo uważa, że jest to pewnego
rodzaju sztuką. Jakkolwiek nasza skóra nie lubi się z kolorowymi kosmetykami.
Nie lubi się z podkładami. Nie lubi się z chemią i konserwantami, których
trudno jest uniknąć w produktach do makijażu.
Lubi się za to ze świeżym powietrzem, uczuciem lekkości i naturą. Plus dla Skin Coach, bo wiem z własnego
doświadczenia jak szybko regeneruje się cera bez malowania.
Do zbawiennego detoksu nadarza się
wyjątkowa okazja, ponieważ piątego maja
jest Światowy Dzień Bez Makijażu! Dzień, w którym nasza skóra pozostaje
wolna od sztucznych barwników, chemii i konserwantów. Dzień, w którym kochamy
siebie za urzekającą naturalność. Dzień, w którym jesteśmy pewne siebie nawet
bez podkładu czy szminki. Dzień, w którym nasza cera odpoczywa i regeneruje
się, a oczy błyszczą ze szczęścia jak nigdy dotąd.
Podążam za wskazówkami Bożeny Społowicz,
szufladkuję zdobytą dzięki niej wiedzę i stawiam pierwsze kroki ku zdrowszej
skórze.
Kalendarz mówi, że dzisiaj jest Dzień Bez Makijażu, więc zamierzam
świętować, a Ty? Podejmiesz wyzwanie?
W takim razie się dziś nie maluję! :) Piąty maja to też urodziny mojej mamy, więc na pewno zapamiętam.
OdpowiedzUsuńA o książce Skin Coach słyszałam i z chęcią bym po nią sięgnęła.
Pozdrawiam serdecznie :) Megly (megly.pl)
Dzisiejszy dzień z pewnością wyjdzie nam na zdrowie ! ;)
UsuńWszystkiego najlepszego dla Twojej mamy :*
Z makijażem się zgodzę, po dwóch dniach bez makijażu moja skóra odżywa, plus ZAWSZE kiedy jestem nawet lekko przeziębiona instynktownie ograniczam ilość kolorowych kosmetyków na twarzy, więc to chyba wynika z naturalnej potrzeby organizmu :)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona faktem o kosmetykach na noc - moje lenistwo właśnie okazało się zbawienne :p #goodtoknow
Przy okazji wyzwanie podejmę, ale niestety dopiero po pracy :)
Buziaki :)
Twoja cera jest ideałem, więc nie ma się czym martwić! haha jak widać lenistwo czasem popłaca ;D
UsuńHmm.. gdzieś w zakładkach mam do przeczytania artykuł w którym autorka rozprawia się z tą książką wytykając błędy i niekonsekwencję. Nie mam czasu tego ogarnąć więc wisi na liście do przeczytania. A jeśli chodzi o to co napisałaś.. cóż, osobiście dokładnie tak działam. Z tym ze w moim przypadku dzień bez makijażu jest mniej więcej 3-4 razy w tygodniu. :)
OdpowiedzUsuńU mnie również taki dzień bez makijażu ma miejsce kilka razy w tygodniu. Nie lubię się często malować.
UsuńCzytałam wiele opinii o "Skin Coach" i faktycznie są mieszane. Wiele osób zarzuca jej niekonsekwencję, chociaż ja jej nie zauważyłam. Czasem rażący jest jej zbyt idealny sposób życia (zawsze układa włosy u fryzjera- bo tak najlepiej. A na widok cen kosmetyków, które poleca wyskakują oczy z orbit.) Jakkolwiek w wielu aspektach zgadzam się z nią. Inwestycje w zdrowie zawsze mają odzwierciedlenie w tym, jak wyglądamy i jak zachowuje się nasza cera. Dla mnie Skin Coach na plus! ;)
Ja "świętuję" w pracy, więc niestety bez makijażu ani rusz :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że ja nie należę do typu kobiety, która musi mieć swoją torebkę wypchaną różnymi kosmetykami bo może zdarzyć się okazja, ze trzeba poprawić makijaż :D Lubie swoją cerę i tak samo buzię bez makijażu. Nie przeszkadza mi to i zdecydowanie bardziej wolę tą wersję niż tone tapety :D
OdpowiedzUsuńA co do książki.. sama raczej nie zagłębiam się w tajniki urody/kosmetyków/pielęgnacji, ale chętnie bym sobie ją przejrzała :) Na pewno dowiedziałabym się czegoś nowego!
Twoja z skóra z pewnością Ci się odwdzięczy ! ;)
UsuńWarto chociaż trochę czytać o pielęgnacji, zawsze można dowiedzieć się czegoś przydatnego. ;)
O, nie wiedziałam, ze dzis był dzien bez makijazu i z lenistwa sie nie pomalowalam 😊
OdpowiedzUsuńCzyli świętowałaś... i na lepsze Ci to wyszło! ;)
UsuńKiedyś nie wychodziłam z domu bez makijażu np. na uczelnie, dziś nie mam z tym problemu, muszę mieć tylko ładne brwi i rzęsy, reszty może nie być 😊
OdpowiedzUsuńŚwietnie Cię rozumiem! Ja kiedyś nawet do sklepu spożywczego nie mogłam wyjść bez makijażu ;D Teraz już mi przeszło i dla odmiany prawie wcale się nie maluję ;D
UsuńTa książka mnie ciekawiła, dopóki nie przeczytałam recenzji na blogu kosmetologia-naturalnie.
OdpowiedzUsuńSpotkałam się z kilkoma negatywnymi opiniami, ale moim zdaniem warto czerpać od każdego coś i praktykować to. Być może jedna skóra polubi się z przedstawionymi sposobami, a inna nie. Oczywiście najważniejsze to kierować się zdrowym rozsądkiem i być obiektywnym.
UsuńPozdrawiam ! ;)
Ja bardzo często rezygnuję z pełnego makijażu i tylko miłość do szminki wygrywa.:D
OdpowiedzUsuńA jest w tej książce coś o suchej skórze - jak ją "naprawić", itp? :) Może bym ją sobie kupiła, bo moja twarz ostatnio szaleje :(
OdpowiedzUsuńSą opisane poszczególne typy cery i jej pielęgnacja z polecanymi przez autorkę kosmetykami. Jakkolwiek uważam, że większość kosmetyków jest za droga. Jakkolwiek kilka cennych rad i wskazówek będziesz mogła w niej znaleźć. ;)
UsuńJa też czytałam same negatywne recenzje tej książki, ale przyznaję, że teraz mnie zaciekawiłaś. Bez makijażu chodzę bardzo często, ale nie zdecydowałabym się na noce zupełnie bez użycia żadnego kosmetyku, muszę użyć przynajmniej toniku lub lekkiej emulsji/serum.
OdpowiedzUsuńZ przekory przeczytałam i mnie się podoba. Oczywiście nie rzucam się na każde zdanie jak na świętą zasadę, a raczej analizuję, porównuję z innymi specjalistami i dopiero wdrążam w życie. Na nnoc oczyszczam twarz pianką myjącą, do tego tonik i tyle ! ;)
UsuńTa książka bardzo mnie zaciekawiła!
OdpowiedzUsuń- mój blog -
Zaintrygowałaś mnie tą książką. Już dodałam ją do mojej listy zamówień w księgarni. Teraz już wiem, jaki temat będę studiowała w wakacje od pracy ;)
OdpowiedzUsuńJa sama połknęłam tą książkę w zastraszającym tempie i zyskałam wiele cennych wskazówek.
UsuńŻyczę powodzenia! ;)
Ja bym też chętnie się skusiła na tę książkę. Zazwyczaj jeśli chodzi o tematykę kosmetyczną, to informacji szukałam w Internecie. Fajnie by było to trochę zmienić.
OdpowiedzUsuńDzięki za recenzję :*
Przeważnie też szukam w internecie, jakkolwiek jest tam tyle sprzecznych informacji, że zdecydowałam się na kupno jednego podręcznika. ;D
UsuńOj ja o tej książce nie mam dobrego zdania, bo jest tam sporo wiadomości, które nie są zgodne nawet z logiką - są na ten temat posty na wielu blogach i niestety muszę się z nimi zgodzić.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że moja wiedza kosmetyczna nie jest na wysokim poziomie,stąd też znalazłam w tej książce wiele cennych wskazówek. Aczkolwiek staram się nie opierać tylko na jednym źródle. Z chęcią przeczytam inne opinie ;)
UsuńSama okładka zachęca do przeczytania! Jest śliczna :) Sądzę podobnie jak autorka - im mniej i im naturalnie tym lepiej! Po co wsmarowywać w siebie kilka różnych kosmetyków każdego dnia, najlepiej ograniczyć jak najbardziej się da. Staram się stosować produkty bez SLS-ów i parabenów, dla mnie to już norma. A na noc stosuję naturalny krem z Orientany (drzewo sandałowe i kurkuma) jest świetny :D Bez kremu bym nie dała rady podobnie jak Ty...
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mnie już ona ciekawi :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl