Otwierają się
wielkie żelazne drzwi i wchodzę na dziedziniec. Typowe paryskie kamieniczki
otaczają mnie z każdej strony, a ja szybkim krokiem podążam za tabliczką z
napisem Showroom 1 étage. Wjeżdżam
na górę starą windą, która do złudzenia przypomina mi tą zza czasów Titanica i
po kilku trzaskach i zgrzytach jestem na właściwym piętrze. Światło słonecznego
poranka wpada do pomieszczenia przez wysokie okna. Dodatkowe oświetlenie
uzyskane dzięki ogromnym lampom ze studia fotograficznego sprawiają wrażenie,
że już wkrótce wydarzy się coś spektakularnego. Panuje cisza przed burzą.
Ludzie, z którymi pracuję spokojnie parzą kawę, kończą swój makijaż lub
zapatrzeni są w smartphon’a. Ubrania wiszą z wielką gracją na wieszakach. Wyrażają
jak gdyby wdzięczność za ten spokój i niedotykanie ich. Osobiście wiem, co
czeka je przez najbliższy tydzień. Wiem również co czeka mnie i ze wzruszeniem
ramion sama nie wiem co jest gorsze. Bowiem okazuje się, że to właśnie one-
ubrania będą miały większą wartość niż człowiek. Ale o tym za chwilę... Na razie
to tylko kawał tkaniny, skrojony w idealne formy i kreacje. Na razie to tylko
rzecz materialna, wyeksponowana w przepięknym butiku, podświetlona
najjaśniejszym światłem tak, że wchodząc do pomieszczenia widzisz tylko te
ubrania. Ubrania najsławniejszych projektantów.
Kreacje prosto z wybiegów. Kawałki materiałów wartych kilka tysięcy dolarów... Witamy na showroom’ie!
Co to jest showroom i dla kogo
powstał?
Domy mody, sławni projektanci, najnowsze kolekcje i drogocenne
stroje. Wszystko to można znaleźć na shoowroom’ie, czyli w miejscu, gdzie odbywa
się całe przedstawienie. Miejsce, gdzie dana marka ma szansę na pokazanie
swoich projektów, idealną promocję, a także sprzedaż wielu kreacji. Ze względu
na olbrzymie ceny, showroom jest miejscem dla gwiazd, celebrytów czy
luksusowych centrum handlowych. Bowiem
jedna sukienka warta jest np. 2000 dolarów. Klienci z grubym portfelem mają
prawo do złożenia wizyty w showroom’ie po uprzednim uzgodnieniu i umówieniu się
na konkretną datę i godzinę. (Z doświadczenia wiem, że Ci ludzie nie są
punktualni. Z reguły przychodzą kiedy chcą i o której im się zamarzy. Nawet
jeśli showroom powinien być już zamknięty, dla nich świat stoi otworem.) A więc celem ich wizyty jest obejrzenie
kolekcji, wybranie interesujących ich kreacji i kupno. Niektórzy z nich robią
zakupy dla siebie lub swoich najbliższych, inni nabywają cenne towary, aby
ponownie móc je sprzedać we własnych butikach i domach mody.
Widziałam wielu z nich. Ludzie wielkiego
pokroju, sławni celebryci lub dzieci bogatych rodziców. Widziałam nastolatki
wydające 40 000 euro w jeden dzień, rozwiedzione dewotki z chihuahuą pod pachą,
wybierające kiecki z najgłębszym dekoltem, poznawałam wiele plastikowych twarzy
tak, że aż wybałuszałam oczy ze strachu przed pęknięciem kawałka nosa, policzka
lub zwyczajnego roztopienia się od mocnych świateł reflektorów. Widziałam
mnóstwo takich cudów i przedstawień cyrkowych, a wszystko dlatego, że przyszło
mi pracować na showroom’ie.
Co robi modelka na showroom’ie?
Zwyczajnie, pokazują kolekcje. Media społecznościowe powiedzą, że
dumnie prezentują kreacje najsławniejszych projektantów, że ich piękne długie
nogi suną z gracją po domach mody. Ich perliste uśmiechy błyszczą w świetle
reflektorów i noszą na sobie ubrania warte tysiące dolarów. Zapewne wykreują
wizerunek, że cóż to za wspaniała i próżna praca, wdzięczyć się dla gwiazd i
celebrytów, być fotografowanym z każdej strony. Oh! Żyć, nie umierać! A ja jako
pierwsza, powiem Wam prawdę.
Czyste realia zza kulis
Dzień pracy modelki na showroom’ie
zaczyna się wcześnie rano. Już od ósmej lub dziewiątej wizażystka rozpoczyna
robienie makijażu i fryzury dla dziewczyn. Zazwyczaj jest to bardzo naturalny
make up i włosy ciasno spięte w kok lub kucyk. W zależności od marki i wielkości
kolekcji jednego dnia może pracować 10 modelek lub tylko dwie. Ich zadaniem
jest być w każdej chwili gotowym na przymiarkę. Gdy klient pojawia się w
butiku, wybiera kreacje, które chce zobaczyć, a następnie modelka zakłada je na
siebie. Sprawa wyglądałaby prosto i przyjemnie, ale wtedy nie byłoby o czym
pisać, a więc odsłaniam kulisy... Gotowi?
Przeważnie modelki na showroom’ach nie
mają zbyt dużo miejsca na przebranie się. Przeznaczone jest dla nich jedno
krzesło ustawione gdzieś na zapleczu. Z czego zaplecze może oznaczać łazienkę,
magazyn lub kuchnię. To właśnie miejsce, w którym modelka spędza od ośmiu do
dwunastu godzin. Pracy jest dużo. Bogaci klienci życzą sobie zobaczyć całą
kolekcję i poprzez to tworzą młyn za kulisami showroom’u. Styliści pracujący ze
mną robią się nerwowi, bo przecież to ważny klient! Płaci grube pieniądze!
Musimy pokazać się z jak najlepszej strony! Zaczynają szarpać modelki, jeden za
nogawkę u spodni, drugi w tym samym czasie zapina guzik przy szyi. Gdzieś
pomiędzy fryzjerka chce wsadzić ostatnią wsuwkę do włosów, aby w tej całej
szarpaninie jej dzieło nie uległo zniszczeniu. Przed wyjściem osoba nadzorująca
całą kolekcję sprawdza, jak leży ubranie, mocnym ruchem obciąga sukienki, które
są za krótkie tak, że dwumetrowe, chude modelki na obcasach chwieją się
niebezpiecznie. Po złapaniu równowagi są klepane po plecach jak konie
wystawowe, słysząc Idź! Idź! Szybko! No ale szybko iść nie wypada. Przecież jak
to wygląda! Biec w szpilkach i kreacji za kilka tysięcy dolarów. Dlatego też
przed klientem modelka zwalnia, wyrównuje krok, idzie z gracją i z uśmiechem
prezentuje założony strój. Wielu klientów rości sobie prawa do sprawdzania
materiału przez dotykanie modelek. Ci bez kultury lub bardzo często bez znajomości
angielskiego kręcą palcem dookoła, co w niekulturalnej wersji ma oznaczać „Czy
możesz się odwrócić?” Podczas robienia kilku zdjęć i omawiania kolekcji modelka
podziwia krzywiące się do niej twarze klientów lub wręcz przeciwnie, oklaski i
wiwaty nad udanym zestawieniem kolorów, szykownym krojem itd. Następnie
dziewczyna wraca na zaplecze, a gdy tylko zniknie z zasięgu wzroku klienta
zostaje wepchnięta w paszcze stylistów i bardzo często projektanta. Od nowa
zaczyna się nerwowe szarpanie, przebieranie, nieudolne zasłaniane niektórych
części ciała i rzucane w powietrze przekleństwa. Taki maraton może trwać cały
dzień!
Poznałam wielu projektantów. Tych
szalonych artystów, którzy na ciele człowieka widzą tylko i wyłącznie swoje
dzieło. Kawałki materiałów, błysk, bogactwo, zapewne znalazłoby się tam również
ich własne odbicie. Zdaje się, że nie widzą, że kieckę nosi istota żywa.
Przekręcają modelki, szarpią, głaszczą, popychają i klepią, a wszystko to dla
lepszego wyglądu kreacji. Spotkałam projektantów, którzy nie życzyli sobie
jechać z modelką jedną windą lub takich, którzy zapominali, że modelka nie
miała pięciu minut na zjedzenie czegokolwiek. Ślepa miłość do ubrań i maraton,
w którym każdy klient jest na wagę złota, a zaprezentowana sukienka to punkt
kulminacyjny całej ludzkości.
Leniwa strona showroom’u
Bywają także dni kiedy modelki męczą się
nicnierobieniem. Jakkolwiek zwariowanie to brzmi. Może przydarzyć się taki
showroom, że zwyczajnie nie ma na nim klientów. Pomieszczenia zioną pustkami, a
dziewczyny nie muszą ruszyć nawet palcem. To idealny czas na czytanie książek,
pisanie ze znajomymi, rollowanie instagrama, czy nawiązywanie nowych znajomości
z modelkami pracującymi w tym samym miejscu. To czas, w którym ludzie stają się
nagle bardziej ludźmi. Kiedy styliści pytają jak się czujesz, kiedy można pić i
jeść kiedy tylko się zamarzy, a nawet projektanci łagodnieją. Zauważają
modelki, pytają skąd pochodzą i szanują ich przestrzeń.
Uf! Właśnie przetrwałam taki tygodniowy
maraton. Pomyślałam, że to świetny pomysł, aby podzielić się z Wami moim
tymczasowym światem. Tymczasowym, ponieważ już od następnego roku zapowiadają
się duże zmiany, ale o tym jeszcze cisza!
Wpis czytajcie z przymrużeniem oka.
Oczywiście nie każdy showroom wygląda w taki sposób i nie każdy projektant to
znieczulony artysta. Nie lubię generalizować i wkładać ludzi do jednego worka,
opisałam jedynie własne przeżycia i doświadczenia.
Życzę Wam kochani miłego poniedziałku!
Zawsze zazdrościłam modelkom (sama chciałam być jedną z nich). Widziałam w nich bogate piękne dziewczyny, które podróżują, kupują najdroższe ciuchy i kosmetyki i bawią się w najlepsze. Dzięki Twojemu blogowi widzę, że to nie jest prawda. Ten i poprzedni post (o mitach na temat blogerek) utwierdził mnie, że życie modelek jest o wiele trudniejsze niż mi się zdawało i że nie mam dość siły, żeby pracować w taki sposób. Podziwiam Cię i życzę Ci bardzo dużo wytrwałości :*
OdpowiedzUsuńStereotypy i media pokazują niestety skrzywiony obraz modelingu na przemian z tym luksusowym życiem gwiazd, a żadna z tych perspektyw nie jest do końca prawdziwa.
UsuńDziękuję serdecznie za Twoje słowa ;*
WEll done my love !! was a beautiful post :) Carry on ! You are going out soon ....<3 I love you
OdpowiedzUsuńOh thank you ! <3 You know that I'm doing my best... at least I try ;D
UsuńKisses mi amor ;*
Wiesz... nawet z przymrużeniem oka to sytuacja nie do pozazdroszczenia jednak. Cały ten oficjalny blichtr.. to zblazowane towarzystwo. Byle jaka szmata (za przeproszeniem) istotniejsza niż człowiek. Ehh.. nie mnie oceniać!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
W zupełności się z Tobą zgadzam! Zepsuty świat i bardzo przewartościowany. Kawałek materiału ma większą wartość niż człowiek. ;o
UsuńPaulina, świetnie że opisujesz swoje życie "bez lukrowania"! Nam, laikom, wydaje się, że modelki mają super życie, bo dużo podróżują, noszą ciuchy, po które mało kto może sięgnąć, są piękne, modne itd... A tu masz, druga strona medalu! Pisz, dziewczyno, a może by tak... Skleić to w książkę? ;-)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Stąd też po części pomysł na bloga, żeby obalić trochę mitów na temat modelowego życia. Jeśli chodzi o książkę, żeby nie zapeszać... ;) Plan jest ! ;)
UsuńKażdą pracę trzeba docenić a nie wrzucać kogoś do jednego wora i mówić, że ta to ma łatwiej. Za każdym z nas jest jakaś droga przebyta:) Jedni siedzą w biurze inni biegają ciągle zmieniając z różowej na czarną sukienkę, w końcu każdy ma możliwość wyboru i znalezienia odpowiedniego miejsca dla siebie :) A szczerze mówiąc takie ciągłe zmienianie ciuchów też jest męczące - wystarczy pójść na zakupy, to często po jakiejś godzinie ma się dość :D
OdpowiedzUsuńKażda praca ma plusy i minusy. Najważniejsze to robić to, co się kocha ;)
UsuńA małe dziewczynki powtarzają.. "jak dorosnę, będę modelka!".. eh.. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis!
www.wkrotkichzdaniach.pl
Marzenie każdej dziewczynki! Modelka lub piosenkarka! ;) Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale DA SIĘ! ;)
UsuńZ ciekawoscia przeczytalam Twoj wpis. Cenie Cie wlasnie za Twoja szczerosc. Ile to osob twierdzi, ze modelki maja lajtowe zycie, a sa tez ciemne strony tej pracy. Podziwiam i czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuńSą modelki, które mają lajtowe życie. To zapewne te, które są top modelkami i mają sławę, karierę i pieniądze... a tym samym wątpię w ich szczęście, bo akurat wszyscy wiemy, że TO szczęścia nie daje.
UsuńKażda praca ma swoje jasne i ciemniejsze strony, a ja właśnie chcę dzielić się z Wami każą stroną, szczerze ;)
To cudowne, że robisz to, co kochasz! Modeling jest niesamowicie trudny, a Ty dajesz radę w 10000%! <3
OdpowiedzUsuńMam swoje naprawdę ciężkie momenty, gdzie ma ochotę to rzucić w cholerę ;D Ale to chyba jak w każde pracy i w każdym życiu. Idę do przodu ! ;)
UsuńTakie ciągłe zmienianie ubrań na pewno jest męczące (większość dziewczyn tego doświadczyła choćby na zakupach) i niestety tak właśnie wyglada życie modelki. Nie zawsze to wygląda kolorowo, ale każda praca ma plusy i minusy, więc mimo, że czasem tak to wygląda, dobrze, że nie zawsze.
OdpowiedzUsuń40 tys euro w dzień? A trzeba mi było iść na ASP i zostać projektantem... Muszę porównać trochę Twoją pracę do mojej - czasem właź klientowi w 4 litery, a czasem nie ma co robić, szkoda, że tych dni kiedy nie ma co robić jest zdecydowanie mniej :(
OdpowiedzUsuńOjojoj, rzeczywiście w praktyce nie wygląda to tak fajnie,jakby mogło się wydawać. Wiadomo,że liczy się klient,że trzeba to szybko ogarnąć,ale kurde.. żeby aż tak zapominać,że modelka to też człowiek.. Niefajna sprawa. Wierzę jednak,że taka skrajność nie zdarza się często,że jednak częściej po ludzku to wygląda ;)
OdpowiedzUsuńNiestety. Myślę że tego typu traktowanie i klasyfikacja ludzi jest wszędzie. Zwłaszcza w takim świecie mody. Cieszę się z Twojego optymizmu! Niestety muszę Cie zmartwić, gdyż w większości praca o charakterze showroom właśnie tak wygląda.
UsuńPozdrawiam! :)
Szczerze mówiąc - nawet nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńSłowo showroom gdzieś mi się obiło o uszy, ale nie zgłębiałam tematu.
Pozdrawiam z Austrii! :)
Modelką nigdy nie byłam, ale zdarza mi się występować jako tancerka. Jest podobnie: tłok, ścisk, stres, małe krzesełko, żeby się przebrać za kulisami albo i bez krzesełka, miejsce pod ścianą. Ale obywa się bez obmacywania i klepania.
OdpowiedzUsuńObserwuję Twojego bloga od jakiegoś czasu i widzę, że się rozwijasz, jeśli chodzi o pisanie. Wygląda to, jakbyś pracowała dużo nad stylem i formą wypowiedzi, zastanawiała się nad budową zdań, opisami itp. Piszesz coraz lepiej. Gratulacje i powodzenia.
O nie wiedziałam, że jesteś tancerką! Świetnie! W takim razie zdecydowanie mnie rozumiesz. Czasem nie jest łatwo.
UsuńDziękuję! Ten komplement to miód na moje serce. Wspaniale, gdy ktoś docenia 'trudy' mojej pracy. <3
Uwielbiam Twój styl pisania! Czyta się tak jak książkę! :))))) Niesamowita przygoda, mimo ze nie wszystko jest tak kolorowe jak sie wszystkim wydaje :)
OdpowiedzUsuńOdrobina rzeczywistości zawsze jest wskazana. Idealny moment na drogocenne lekcje życiowe:)
UsuńCieszę się, że tak świetnie czyta Ci się moje posty :) zapraszam częściej i udanego weekendu! :*
W każdej grupie ludzi znajdą się tacy "celebryci", przykre jest, że świat kręci wokół pieniądza aż tak bardzo. Oczywiście nie każdy taki jest. A znaczna ilość wierzy w to, co pokazują media, myślą, że pieniądze te wszystko
OdpowiedzUsuńTeż nad tym ubolewam. Niestety media promują to z czego mają największą wartość materialną i zysk. :o w naszych rękach leży wybór tego, co naprawdę istotne.
UsuńŚlę usciski ! :*
Kurcze, nie miałam pojęcia, że tak to wszystko wygląda! Tzn zdawałam sobie sprawę, że modeling to nie est łatwy kawałek chleba, ale nigdy nie patrzyłam na to z tej strony! Jeśli płacą Wam po prostu za godzinę, to życzę Ci, żebyś miała jak najwięcej leniwych dni w showroomie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana ! ;D Lub z drugiej strony możesz mi życzyć, aby te showroom'y jakimś cudem mnie omijały ;D
UsuńBuziak ! ;*
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń