7.07.2017

Choroba cywilizacji



       Dopadła mnie. Podparła do ściany, ścisnęła za gardło i nie chciała puścić. Kazała mi pędzić na oślep, zabraniała spać i śmiała się szyderczo, gdy w pośpiechu łapałam suchą bagietkę i jabłko jako prowiant na cały dzień. Włączyła dla mnie czerwone światło, wstrzymała marzenia, podkręciła wskazówki zegara i nie miała litości. Każdego ranka obserwowałam tysiące innych ludzi z tym samym pustym wzrokiem i brakiem nadziei. Siedzieli tak niedbale w przedziałach metra, patrzyli się tępo w przestrzeń, a ich twarz była zwyczajnie znieruchomiała. Żadnych emocji, cienia uśmiechu czy szczypty życzliwości do drugiego człowieka. Sapali ze złością na ociągające się staruszki, opieszałych turystów czy beztroskie dzieciaki. Przepychali się w kolejkach do kasy, jak gdyby urządzali zawody, polegające na jak najszybszym dotarciu do łóżka po ciężkim dniu pracy. 






       Patrzyłam na mężczyzn ubranych w garnitury. Zastanawiałam się czy po tak długim dniu w pracy pamiętają o przytuleniu żony, o prostym pytaniu "jak minął Ci dzień ?" skierowanym do dziecka. Starałam wyobrazić sobie te eleganckie kobiety z dumną i zmęczoną twarzą jak czule przytulają się do męża i czytają swoim pociechom bajki na dobranoc. W myślach starałam się odciągnąć ich nosy wlepione w ekran smartphonów. Każde z nich w innym świecie, każde z nich z innymi problemami, stylem życia i podciętymi skrzydłami.  I wiecie co? Ja też byłam w tym tłumie. Bezwiednie kiwałam się na boki przy każdym ostrym zakręcie pociągu. Twarz miałam jak z marmuru- zimną i zastygniętą. Rzucałam złowrogie spojrzenie do kobiety, która zagrodziła mi drogę, a kasjera w sklepie traktowałam jak powietrze. Dopadła mnie choroba cywilizacji. Zmęczenia. Otępienia i wszystkomijednoizmu.


        Pewnie dopada wszystkich. Praca, wyścig szczurów i nigdy niewystarczająca ilość pieniędzy na koncie. Trzeba biec, robić karierę, wzbogacać się, dokształcać, bo nigdy nie jest wystarczająco, podróżować, mieć, pokazać. Choroba cywilizacji...


       Jestem na terapii. Na odwyku od kariery, ludzi wielkiego pokroju, popularnych projektantów, architektów, prawników i celebrytów. Przestaję gonić za trendem, za doskonałością modelek z okładek. Jestem tu i teraz. 


       Wstaję wcześniej, aby delektować się smakiem śniadania i aromatem zbawiennej kawy. Kłaniam się sąsiadce życząc jej miłego dnia mimo że jej nie znam, przecież zmieniam adres co trzy miesiące.  W pociągu ustępuje miejsca starszej pani i uśmiecham się do przechodniów, wdycham zapach świeżych croissantów, wydobywający się z uroczych kawiarenek i zaciągam się głęboko powietrzem rześkiego poranka. Ludzi z branży modelingu traktuję zwyczajnie, jak ludzi i podchodzę z dystansem. Przecież nieważne czy ktoś jest sławnym projektantem, lekarzem czy kucharzem. Nieważne czy ktoś jest bogaty czy biedny. Wszyscy mamy takie same pragnienia miłości i życzliwości. Dlatego zwalniam. Łapię pozornie nieuchwytne momenty i wracam do świata żywych... 



A Ty? Gdzie teraz jesteś?





21 komentarzy:

  1. Wiem o czym piszesz, aż za dobrze.
    Sama kiedyś wdałam się w dziki pęd za karierą. Żyłam w biegu i nawet nie zauważyłam, że nie jestem szczęśliwa... że działam jak maszyna.
    Ja sama zrobiłam sobie odwyk, póki jeszcze nie było za późno. Z wielu rzeczy zrezygnowałam, ale odnalazłam szczęście. Warto!
    Pozdrawiam i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem faktycznie zaczynamy automatycznie podążać za tłumem, za wielką cywilizacją. Zdaje się nam, że musimy biec, urządzać wyścig szczurów, a zdecydowanie to nie jest styl życia, który można prowadzić bez przerwy. Należy się zwolnienie i spojrzenie na życie z zupełnie innej, szczęśliwszej perspektywy.
      Buziak ! :*

      Usuń
  2. Gdzie jestem? lezę w łózku, łykam przeciwbólowa truciznę i czekam, kiedy mój kręgosłup odżyje.. więc siłą rzeczy jestem w opcji SLOW... Ale jak jestem w pełni sprawna, to tez coraz częściej jestem na opcji SLOW .. chcę żyć, chcę chłonąć, chcę być.. już mam, więcej mi nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo zdrówka dla Ciebie! Zwalniaj jak najwięcej, ale nie aż tak dosłownie i drastycznie! :D

      Usuń
  3. Od środy jestem w domu i po prostu cieszę się każdą chwilą odpoczynku. Na szczęście udaje mi się jeszcze unikać takiego pędu, wyścigu szczurów, lecz bardzo dobrze widzę po znajomych i po obcych ludziach mijanych na ulicy, że to wyżera słońce z naszych ciał. Wszyscy są szarzy z grymasem na twarzy. A to nie o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie się z Tobą zgadzam. Kariera, praca i sukcesy są ważne, ale za nimi kryje się również ogromna przepaść i na to trzeba uważać. Udanego wypoczynku w domu! Ja również już za kilka dni wracam do Polski <3

      Usuń
  4. Niestety wiem o czym mówisz. Pospiech i życie w biegu skierowane tylko na przyjemności i myślenie o samym sobie dopadł już chyba większośc świata... Dobrze czasem się od tego odłączyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! A życie w wielkich miastach tylko sprzyja chorobom cywilizacji i bezustannym pędzie. Warto czasem zatrzymać się i zwyczajnie zwolnić. Być tu i teraz. Cieszyć się najmniejszą chwilą.
      Ściskam! :)

      Usuń
  5. Świetny i prawdziwy tekst! Niestety takie jest właśnie społeczeństwo. Chcemy mieć WSZYSTKO na raz, przez co tak naprawdę nie mamy nic. Chcemy studiować, pracować i być na topie, przy okazji nie mając czasu dla znajomych, ukochanych, rodziny, nie mogąc spokojnie zamknąć oczu na sekundę, bo może ktoś doda posta na fb... Uganianie się- koszmar naszych czasów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały post. Rozumiem problem, który opisałaś i staram się z nią walczyć nie tylko w moim życiu ale i moich bliskich. Szczerze- kocham żyć intensywnie- uczyć się, rozwijać. Ale jaki to ma sens, kiedy robię to bez pasji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale jest się uczyć i rozwijać, ale nie kosztem własnego zdrowia. Idealny w życiu jest balans, dzięki któremu można w odpowiedniej chwili reagować. ;) Super, że jesteś wyczulona na tym punkcie. ;)

      Usuń
  7. Jak zwykle u Ciebie głębokie wynurzenia. Prawda jest taka, że jeśli będziemy bezmyślnie przeżywać dni i wpadać w pułapki współczesnych zmian społecznych. Uchronić może nas wysoka świadomość problemów, rozwój, czytanie i rozmowy pełne refleksji. :) Jestem w momencie odpoczynku po pełnym wirze pracy. Myślę, że takie zabieganie też może być wyzwalające i rozwijające intelekt. Czasu mam mało, więc szkoda mi tracić czasu na głupotach. Wszystko chyba jednak zalsży od nas, czy chcemy ślepo podążać za tendencjami społecznymi czy chcemy się rozwijać i czas spędzać produktywnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich wynurzeniach w żadnym wypadku nie mówię o ludziach z pasją i satysfakcją z tego, co robią. Mówię o ludziach zamrożonych emocjonalnie, o wyścigu szczurów, którego kosztem jest zdrowie, rodzina i szczęście. Jasne, że zabieganie, które rozwija intelektualnie i daje poczucie satysfakcji jest jak najbardziej ok! gorzej, gdy to przekształca się w chore ambicje, gdy nie wie się, gdzie jest granica między pracą, a odpoczynkiem.
      Pozdrawiam ! ;)

      Usuń
  8. Podoba mi się Twoje podejście - dobrze, że zwolniłaś. Warto się zatrzymać, a nie gnać za wszelką cenę za karierą i pieniędzmi. Widać, że nie jesteś jakąś tam zarozumiałą modeleczką, lecz kobietą, wykonującą zawód modelki mająca rozum i ciesząca się z tego, co ma. I tego Ci życzę - sukcesu w pracy, ale przede wszystkim prywatnego szczęścia i dużo zdrowia - bo tego się niestety nie kupi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak ciepłe słowa. Oczywiście, że staram się doceniać to, co mam i żyć w sposób jaki czyni mnie szczęśliwą. Mogę być modelką, lekarką lub kucharką, ale przede wszystkim jestem człowiekiem.
      Pozdrawiam ! ;)

      Usuń
  9. Kochana, doskonale wiem o czym mówisz, ja chyba na takie coś chorowałam ostatnio, ale ufam, że mi przeszło. Niestety ciągle za czymś gonimy, nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, mądrzy no i to o czym wspomniałaś..że tych pieniedzy jest zawsze za mało. Najważniejsze to doceniać małe chwile, cieszyć się z błahostek i nie zatracić własnych wartości.
    Pozdrawiam Cię serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że każdego to łapie od czasu do czasu. Dlatego tak ważne jest stałe przypominanie sobie najważniejszych dla nas wartości życiowych, zatrzymywanie się w całej bieganinie i pamięć o tym, że pieniądze naprawdę nie dają szczęścia, a nadgodziny i przemęczenie może działać sporadycznie, gdy naprawdę znamy swój cel i realizujemy się.
      Ściskam ! ;*

      Usuń
  10. Taka cywilizacyjna choroba jest normą w większych miastach jak np. Paryż, i w większości dotyka ludzi pracujących w biurach, mających monotonną pracę... Wydaje mi się, że ważne jest to aby cieszyć się z życia, każdego momentu (tak dokładnie jak Ty to robisz i opisujesz) no i robić to co się kocha! Być może przez chwile dopadła Cię ta "choroba", ale to pewnie chwilowa zamuła, jak dla mnie jesteś mega pozytywną i energiczną osobą :D i nie grozi Ci taki długotrwałe zatracenie z tymi korposzczurami.. haha! Miłego dnia i wszystkiego dobrego dla bloga z okazji urodzin :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Duzo madrosci w Twoich slowach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny post, bardzo dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałam <3 z przyjemnością obserwuję <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Taki już jest ten dzisiejszy świat,że człowiek tylko goni i się frustruje. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że jest tylko jedna recepta- bycie tu i teraz właśnie.

    OdpowiedzUsuń