W tym roku po raz pierwszy w życiu
spędziłam święta poza polskim domem rodzinnym. Natłok pracy, ceny biletów
lotniczych, a także plany na kwiecień uniemożliwiły mój pobyt w Polsce w te
wyjątkowe dni. Swoje pierwsze święta poza domem spędziłam w Hiszpanii. Czy
święciłam jajka? Jakie tradycyjne potrawy jada się w te dni i jak świętują
mieszkańcy wiecznie słonecznego kraju? Już Wam opowiadam...
Długi czas świętowania
Jak na prawdziwych Hiszpanów przystało
okres świętowania jest znacznie dłuższy niż w Polsce. Ustawowe dni wolne od
pracy do Wielki Czwartek, Wielki Piątek oraz Niedziela wraz z Poniedziałkiem. W
tym Poniedziałek Wielkanocny jest dniem świętowania tylko i wyłącznie w
Katalonii, reszta mieszkańców kraju zaczyna swój pracowity tydzień. Mam
szczęście, że mieszkam w rejonach Katalonii, stąd też mój czas świętowania
zaczął się już w środę! Moja agencja zamknęła biuro, ustawiła automatyczną
sekretarkę, powiadomienie e-mail i wszyscy zgodnie wybrali się na Wielkanocne
świętowanie, a może przygotowywania...?
Nieeee... Tutaj nikt nie słyszał o myciu
okien na święta Wielkanocne. Nikt nie sprząta jak zwariowany, ani nie gotuje
ogromnych porcji jedzenia. Zresztą, nie byłoby komu tego jeść, ponieważ wszyscy
pakują swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszają w podróż. Tutaj nikogo nie
dziwi, że rodziny spotykają się na polach namiotowych, w domkach letniskowych
lub zamiast elegancko zastawionego stołu organizują grilla na plaży. Tutaj
strój jaki obowiązuje to wygodne buty, sportowy dres i cieplejsza bluza, która
ochroni przed jeszcze wyczuwalnym chłodem wiosennym. Dla nas Polaków to klimat
zupełnie majówkowy, kiedy to rozpoczyna się sezon grillowania i łapania
pierwszych promieni słońca.
Mało utartych tradycji
Hiszpanie cenią sobie spokój, czas
spędzony z rodziną i te momenty, w których mogą rozsiąść się wygodnie na
rozkładanym leżaku, podjadać oliwki, popijać wino i wpatrywać się w piękne
widoki. To stało się ich główną tradycją. Nie jest to kraj, w którym uznaje się
post, tradycje święcenia pokarmów, malowania pisanek itp. Najważniejsze w tych
dniach to odpoczynek i wspaniała przygoda. Hiszpanie zamykają swoje domy,
restauracje wypełniają się ludźmi, a ulice pełne są śmiechu dzieci i
spacerujących z nimi rodziców. Mało kto przejmuje się utartym schematem
tradycyjnych świąt Wielkanocnych. Każdy robi to, co lubi i na co ma ochotę.
Jakkolwiek w Poniedziałek Wielkanocny, czyli po hiszpańsku Dia de la Mona
wszyscy mają ochotę na mona. Mona to nic innego jak ciasto, na którym ustawia
się czekoladowe figurki. Tradycyjne stare mona to te z jajkiem w środku,
jakkolwiek obecnie równie dobrze prezentuje się tam czekoladowy zając, kura, a
nawet gracz drużyny piłki nożnej. Każdy dekoruje swoje ciasto według własnego
upodobania, a następnie dzieli się ze wszystkimi gośćmi.
Źródło zdjęcia - tutaj |
Zapewne bardziej wtajemniczeni w
tematyce hiszpańskiej kultury zarzucą mi, że bardzo popularne są również
procesje Wielkiego Piątku, upamiętniające Drogę Krzyżową Jezusa. Faktycznie,
Hiszpania słynie z organizacji wielkich promenad, gdzie są nawet ludzie, którzy
samobiczują się, płaczą, szlochają i zdaje się, że zapomnieli, że Jezus
zmartwychwstał tysiące lat temu. Nie ma potrzeby wkładania co roku plastikowej
lub porcelanowej figurki do grobu lub wynoszenie figurek na ulice miasta i
zawodzenie. Stąd też ja stronię od tych zwyczajów i staram się unikać jak ognia
takich przedstawień.
Wolność Tomku...
Idąc tropem Hiszpanów swoje święta
Wielkanocne również spędziłam po swojemu. Świętowanie rozpoczęłam już we wtorek
obiadem z rodziną mojego narzeczonego. Nie obyło się od tradycyjnych oliwek,
paelli, owoców morza i tortilli. Zostaliśmy wtedy wszyscy uraczeni historiami
dziadków z lat sześćdziesiątych co było dla mnie niesamowitym wydarzeniem.
Mogłam słuchać dziadka godzinami, gdy opowiadał o tak odległych czasach
hiszpańskiej historii. W czwartek i piątek trzymałam równe tempo świętowania.
Przechadzałam się po zlanych słońcem uliczkach Tarragony, zatrzymywałam się w
pobliskich barach na filiżankę kawy i zwyczajnie relaksowałam swoje ciało i
myśli.
Nie obyło się bez odwiedzin naszych
znajomych, których wizyta przeciągnęła się oczywiście o kilka godzin dłużej niż
sama bym się spodziewała. Jakże zresztą mogłabym wyobrazić sobie, że hiszpańscy
goście wpadną do mnie jak po zapałki. Zapukali do drzwi mojego mieszkania na
poobiednią kawę, a zostali aż do późnej kolacji. Viva Espana! W te dni
spotykaliśmy się również z liczną rodziną J., a uwierzcie mi, że jego rodzina
jest baaardzo liczna, stąd też każdy dzień mieliśmy już z góry zaplanowany.
Stołowałam się u ciotek, wujków, znajomych itd. Co za uczta! Co za świętowanie!
Wielka Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny
Tutaj oczywiście dla nas, chrześcijan,
przypada największe apogeum świętowania. Kiedy po raz kolejny wspominamy
zwycięstwo życia nad śmiercią, gdy nasza dusza raduje się prezentem życia
wiecznego, jaki dostaliśmy od Boga. To właśnie w te dni całe rodziny spotykają
się, aby wspólnie świętować te wyjątkowe dni. Na znak podtrzymania moich polskich
tradycji zorganizowałam śniadanie wielkanocne, na którym była obecna moja
koleżanka z Polski. Obie przygotowałyśmy jajka faszerowane i blok czekoladowy,
a jako zastępca cienkiej kiełbasy idealnie spisał się hiszpański jamon, chorizo
i bagietka. Tego dnia zabrakło jedynie żurku, ale śniadanie iście bajeczne!
Między przyrządzaniem paelli, a spacerem
po plaży miałam okazję zobaczyć na skypie całą moją rodzinkę zgromadzoną przy
stole w Polsce. Chociaż odrobina ich obecności w ten ważny dzień zdawała się być
dla mnie najpiękniejszym elementem podczas pierwszych świąt spędzanych poza
domem. Mogłam zobaczyć ich śmiejące się twarzyczki i oczywiście uginający się
od potraw stół, który w Hiszpanii spotkał się z wielkim zdumieniem i okrzykami
podekscytowania.
Niedzielne popołudnie przeznaczone było na wyciszenie się i
podziękowanie Jezusowi za tak wielki prezent, jaki nam podarował. Spędziłam
kilka godzin na nabożeństwie modląc się, wychwalając Pana i śpiewając.
W Poniedziałek Wielkanocny również
pominęłam się z tradycją lania wody, ale w zamian za to wybraliśmy się z całą
rodziną mojego narzeczonego do urokliwego miasteczka o nazwie Forres.
Lokalizacja była przepiękna! Dookoła otaczały nas góry, serpentyny i stare
kamieniczki miasteczka. Idealne miejsce na odpoczynek, pałaszowanie kiełbasek z
grilla i granie w piłkę z całą hiszpańską gromadą.
Zachodzące słońce za górami zwiastowało
koniec dnia, a tym samym koniec świętowania i odpoczynku od
rzeczywistości.Każdy pakował swoje rzeczy do bagażnika, myślami uciekając już
do dnia następnego, przeraźliwego alarmu, obowiązków i codzienności. Ja nadal
uśmiechałam się, czując w sercu to wyjątkowe ciepło. On jest z nami obecny zawsze. Bez względu na okres świąt czy życia
codziennego. Zawsze przyniesie nam ogromną porcję radości, świeżego powiewu
wolności i miłości. Alleluja! Pan Jezus zmartwychwstał!
A jak wyglądała Wasza Wielkanoc?
Cudne miałaś święta.A menu tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńKażde święta, czy to polskie czy hiszpańskie, mają w sobie coś wyjątkowego. Jakkolwiek ja w tą Wielkanoc tęskniłam wyjątkowo za polskim jedzeniem ;D W tym akurat pozostaję tradycjonalistką, mimo że uwielbiam owoce morza.
UsuńNie wiem nic o kulturze panującej w Hiszpanii - ciekawie dowiedzieć się takich rzeczy. Ale jednak udało Ci się odrobinę spędzić święta "po polsku" - przy stole z rodziną :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że coraz częściej w Polsce zdarzają się przypadki, że rodziny też po prostu wyjeżdżają - moje rodzeństwo tak robi co roku ze swoimi dziećmi. Ja również z chęcią bym tak zrobiła, jednak jestem bardziej skoncentrowana na wyjeździe wakacyjnym latem.
Faktycznie obecnie nawet i w Polsce rodzi się zwyczaj spędzania świąt Wielkanocnych poza domem. Jeśli pogoda dopisuje i oczywiście sytuacja finansowa to jest to fajny pomysł. Ja jednak chyba też skupiłabym się bardziej na letnich wakacjach ;D
UsuńPozdrawiam ;)
Coś Ty - moi nawet wiedząc, że będzie przymrozek i śnieg pojechali nad morze :D byle nie siedzieć w chacie
UsuńWprawieni podróżnicy ;) Super !
UsuńPodoba mi się to w jaki sposób Hiszpanie obchodzą Święta. Też bym tak mogła ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wpisujesz się w klimat Hiszpanów ;D Może czas na zmiany w przyszłym roku ? ;)
UsuńJeśli miałabym wybierać między tradycyjnym Polskim świętowaniem, a Hiszpańskim, jednak wybrałabym nasze, ale to pewnie z przyzwyczajenia :) Za to podoba mi się ten aktywny czas - u nas jest przecież głównie siedzenie za stołem i jedzenie, jedzenie, jedzenie.. :) Pozdrawiam :) // ~ mój blog ~
OdpowiedzUsuńGdybym mogła wybrać z pewnością wybrałabym mieszankę oby tych miejsc. Zresztą zupełnie tak jak w mojej rzeczywistości Hiszpania miesza się z Polską i to lubię ;)
UsuńOj z miłą chęcią przeniosłabym się na fiestowanie do Hiszpanii. :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku Wielkanoc spędziłam w Londynie.
Ze słońcem w towarzystwie z pewnością! ;)
UsuńLondyn! Wowo! Też super! ;) Jakie tam są tradycje wielkanocne?
Ja Wielkanoc dopiero będę miała - Dzisiaj byłam na liturgii, jutro jadę święcić pokarmy, aby w niedziele zjeść je na śniadanie z najbliższymi ;) Zaskoczyłaś mnie, że w Hiszpanii święta się obchodzi tak znacznie inaczej...
OdpowiedzUsuńCo kraj to obyczaj, każda rodzina ma również inne tradycje ;)
UsuńDla Ciebie wspaniałych świąt wielkanocnych w takim razie !
Podoba mi się pomysł spędzania świąt z rodziną przy grillu, na polach namiotowych i świeżym powietrzu :)
OdpowiedzUsuńMi również <3 chociaż tym samym brakuje mi tej elegancji i podniosłej atmosfery świątecznej przy stole ;D
UsuńKiedy tak czytam Twoje posty dotyczące podróży, najbardziej urzeka mnie Twoja otwartość i pozytywne nastawienie do nowo poznanych kultur i zwyczajów. Nie każdemu się to zdarza, a z własnego doświadczenia wiem, że właśnie wtedy, kiedy wyzbywamy się wszelkich uprzedzeń możemy w pełni poznać i doświadczyć inną kulturę. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana ;) TO bardzo oryginalny komplement. Spostrzegawcza jesteś ;)
UsuńOd kiedy skończyłam 18 lat przebywam za granicą prawie bezustannie. Na samym początku muszę przyznać, że byłam zagorzałą tradycjonalistką i wszystko co polskie oznaczało "takie jak powinno". Podróżowanie i obcowanie z ludźmi z tak odmiennych kultur nauczyło mnie, że każda kultura jest tak samo ważna dla ludzi. To właśnie dzięki temu poznałam Azję i inne kraje europejskie, sama nawet odkryłam wiele rzeczy i wyszłam z ram stereotypów i schematów.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Ale takie podejście jest najlepsze. Wykorzystać wolny czas na spotkanie w gronie rodziny :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%! Inaczej nie ma prawdziwego świętowania ! ;)
UsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Ciesze się, że wpadły Ci w oko ;)
UsuńOch, zdecydowanie odpowiadałby mi hiszpański sposób spędzania tych świąt ^^
OdpowiedzUsuńW takim razie plany na przyszły rok możesz już robić ? ;p
Usuńprzepiękne widoki!
OdpowiedzUsuńJa juz odzwyczailam sie od tradycyjnego, wielkanocnego swietowania znanego z dziecinstwa. Zreszta nawet w moim domu rodzinnym odeszlo sie juz od malowania jajek itp.
OdpowiedzUsuńTo chyba normalne. Z biegiem czasu i ja zaczynam zauważać, że tradycja wielkanocna zaczyna zanikać. A szkoda, bo przeciwieństwie do tego Boże Narodzenie jest rozdmuchiwanie każdego roku na nowo, a przecież Wielkanoc jest równie istotna, jak nawet nie ważniejsze ;)
UsuńPozdrawiam ciepło !
Oj Paulina, ta Hiszpania chyba nie przestanie mnie zaskakiwać!
OdpowiedzUsuńNie pozostaje Ci nic innego jak spakować się i rozpocząć jej powolne odkrywanie ! ;)
UsuńMyślę, że hiszpańskie świętowanie przypadłoby mi do gustu :) Oczywiście cenię i praktykuję te nasze polskie tradycje, ale fajnie jest zapoznać się z inną kulturą :) Hiszpanie chyba generalnie mają taki swobodny stosunek do życia i po części zazdroszczę im tego, że są tacy wyluzowani! Na pewno wszystkim Hiszpanom święta Wielkiej Nocy kojarzą się miło, bo ja jako dziecko nie znosiłam tego okresu :D Teraz już rozumiem tę mistykę i dziękuję Bogu za to, co się wydarzyło przeszło 2000 lat temu, bo dzięki temu mam wiarę i nadzieję, że Jezus tak mnie umiłował, że oddał za mnie swoje życie :)
OdpowiedzUsuńPolska tradycja jest piękna, ale również i hiszpańska jest na swój sposób wyjątkowa ;)
UsuńFaktycznie Wielkanoc to mistyczne, refleksyjne i pełne radości święto. Tak wielka szkoda, że zazwyczaj świętuje się huczniej Boże Narodzenie. Wtedy wszystkim jakoś tak łatwiej mówić o tym, że narodził się Jezus, ale co z Jego późniejszym poświęceniem dla nas? Co z Jego męką? I właściwie najważniejsze- po co to wszystko, co jest tego skutkiem? O tym jakoś niestety mniej ludzi mówi, a to bardzo przykre...
Cieszę się, że powoli odnajdujesz Boga na nowo ;)
Trzymaj się ciepło!
Miałaś super Święta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kochana!
Pierwsze, spędzone poza domem rodzinnym, ale były równie wspaniałe ;)
UsuńŚciskam mocno!
Miałaś przepiękne Święta!
OdpowiedzUsuńMoje były równie cudowne :-)
W.
Dzięki za fotorelację, poczułam się jakbym tam była ;) ja tradycyjnie w PL ale i tak było świetnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję ! ;) Bardzo miło mi to słyszeć !
Usuń