5.04.2018

Jak wyglądają Święta Wielkanocne w Hiszpanii




       W tym roku po raz pierwszy w życiu spędziłam święta poza polskim domem rodzinnym. Natłok pracy, ceny biletów lotniczych, a także plany na kwiecień uniemożliwiły mój pobyt w Polsce w te wyjątkowe dni. Swoje pierwsze święta poza domem spędziłam w Hiszpanii. Czy święciłam jajka? Jakie tradycyjne potrawy jada się w te dni i jak świętują mieszkańcy wiecznie słonecznego kraju? Już Wam opowiadam...




Długi czas świętowania


       Jak na prawdziwych Hiszpanów przystało okres świętowania jest znacznie dłuższy niż w Polsce. Ustawowe dni wolne od pracy do Wielki Czwartek, Wielki Piątek oraz Niedziela wraz z Poniedziałkiem. W tym Poniedziałek Wielkanocny jest dniem świętowania tylko i wyłącznie w Katalonii, reszta mieszkańców kraju zaczyna swój pracowity tydzień. Mam szczęście, że mieszkam w rejonach Katalonii, stąd też mój czas świętowania zaczął się już w środę! Moja agencja zamknęła biuro, ustawiła automatyczną sekretarkę, powiadomienie e-mail i wszyscy zgodnie wybrali się na Wielkanocne świętowanie, a może przygotowywania...?

       Nieeee... Tutaj nikt nie słyszał o myciu okien na święta Wielkanocne. Nikt nie sprząta jak zwariowany, ani nie gotuje ogromnych porcji jedzenia. Zresztą, nie byłoby komu tego jeść, ponieważ wszyscy pakują swoje najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszają w podróż. Tutaj nikogo nie dziwi, że rodziny spotykają się na polach namiotowych, w domkach letniskowych lub zamiast elegancko zastawionego stołu organizują grilla na plaży. Tutaj strój jaki obowiązuje to wygodne buty, sportowy dres i cieplejsza bluza, która ochroni przed jeszcze wyczuwalnym chłodem wiosennym. Dla nas Polaków to klimat zupełnie majówkowy, kiedy to rozpoczyna się sezon grillowania i łapania pierwszych promieni słońca.


Mało utartych tradycji   

     
       Hiszpanie cenią sobie spokój, czas spędzony z rodziną i te momenty, w których mogą rozsiąść się wygodnie na rozkładanym leżaku, podjadać oliwki, popijać wino i wpatrywać się w piękne widoki. To stało się ich główną tradycją. Nie jest to kraj, w którym uznaje się post, tradycje święcenia pokarmów, malowania pisanek itp. Najważniejsze w tych dniach to odpoczynek i wspaniała przygoda. Hiszpanie zamykają swoje domy, restauracje wypełniają się ludźmi, a ulice pełne są śmiechu dzieci i spacerujących z nimi rodziców. Mało kto przejmuje się utartym schematem tradycyjnych świąt Wielkanocnych. Każdy robi to, co lubi i na co ma ochotę. Jakkolwiek w Poniedziałek Wielkanocny, czyli po hiszpańsku Dia de la Mona wszyscy mają ochotę na mona. Mona to nic innego jak ciasto, na którym ustawia się czekoladowe figurki. Tradycyjne stare mona to te z jajkiem w środku, jakkolwiek obecnie równie dobrze prezentuje się tam czekoladowy zając, kura, a nawet gracz drużyny piłki nożnej. Każdy dekoruje swoje ciasto według własnego upodobania, a następnie dzieli się ze wszystkimi gośćmi.


Źródło zdjęcia - tutaj


       Zapewne bardziej wtajemniczeni w tematyce hiszpańskiej kultury zarzucą mi, że bardzo popularne są również procesje Wielkiego Piątku, upamiętniające Drogę Krzyżową Jezusa. Faktycznie, Hiszpania słynie z organizacji wielkich promenad, gdzie są nawet ludzie, którzy samobiczują się, płaczą, szlochają i zdaje się, że zapomnieli, że Jezus zmartwychwstał tysiące lat temu. Nie ma potrzeby wkładania co roku plastikowej lub porcelanowej figurki do grobu lub wynoszenie figurek na ulice miasta i zawodzenie. Stąd też ja stronię od tych zwyczajów i staram się unikać jak ognia takich przedstawień.


Wolność Tomku...


       Idąc tropem Hiszpanów swoje święta Wielkanocne również spędziłam po swojemu. Świętowanie rozpoczęłam już we wtorek obiadem z rodziną mojego narzeczonego. Nie obyło się od tradycyjnych oliwek, paelli, owoców morza i tortilli. Zostaliśmy wtedy wszyscy uraczeni historiami dziadków z lat sześćdziesiątych co było dla mnie niesamowitym wydarzeniem. Mogłam słuchać dziadka godzinami, gdy opowiadał o tak odległych czasach hiszpańskiej historii. W czwartek i piątek trzymałam równe tempo świętowania. Przechadzałam się po zlanych słońcem uliczkach Tarragony, zatrzymywałam się w pobliskich barach na filiżankę kawy i zwyczajnie relaksowałam swoje ciało i myśli.

       Nie obyło się bez odwiedzin naszych znajomych, których wizyta przeciągnęła się oczywiście o kilka godzin dłużej niż sama bym się spodziewała. Jakże zresztą mogłabym wyobrazić sobie, że hiszpańscy goście wpadną do mnie jak po zapałki. Zapukali do drzwi mojego mieszkania na poobiednią kawę, a zostali aż do późnej kolacji. Viva Espana! W te dni spotykaliśmy się również z liczną rodziną J., a uwierzcie mi, że jego rodzina jest baaardzo liczna, stąd też każdy dzień mieliśmy już z góry zaplanowany. Stołowałam się u ciotek, wujków, znajomych itd. Co za uczta! Co za świętowanie!







Wielka Niedziela i Poniedziałek Wielkanocny

 
       Tutaj oczywiście dla nas, chrześcijan, przypada największe apogeum świętowania. Kiedy po raz kolejny wspominamy zwycięstwo życia nad śmiercią, gdy nasza dusza raduje się prezentem życia wiecznego, jaki dostaliśmy od Boga. To właśnie w te dni całe rodziny spotykają się, aby wspólnie świętować te wyjątkowe dni. Na znak podtrzymania moich polskich tradycji zorganizowałam śniadanie wielkanocne, na którym była obecna moja koleżanka z Polski. Obie przygotowałyśmy jajka faszerowane i blok czekoladowy, a jako zastępca cienkiej kiełbasy idealnie spisał się hiszpański jamon, chorizo i bagietka. Tego dnia zabrakło jedynie żurku, ale śniadanie iście bajeczne!

     Między przyrządzaniem paelli, a spacerem po plaży miałam okazję zobaczyć na skypie całą moją rodzinkę zgromadzoną przy stole w Polsce. Chociaż odrobina ich obecności w ten ważny dzień zdawała się być dla mnie najpiękniejszym elementem podczas pierwszych świąt spędzanych poza domem. Mogłam zobaczyć ich śmiejące się twarzyczki i oczywiście uginający się od potraw stół, który w Hiszpanii spotkał się z wielkim zdumieniem i okrzykami podekscytowania.

       Niedzielne popołudnie przeznaczone było na wyciszenie się i podziękowanie Jezusowi za tak wielki prezent, jaki nam podarował. Spędziłam kilka godzin na nabożeństwie modląc się, wychwalając Pana i śpiewając.

       W Poniedziałek Wielkanocny również pominęłam się z tradycją lania wody, ale w zamian za to wybraliśmy się z całą rodziną mojego narzeczonego do urokliwego miasteczka o nazwie Forres. Lokalizacja była przepiękna! Dookoła otaczały nas góry, serpentyny i stare kamieniczki miasteczka. Idealne miejsce na odpoczynek, pałaszowanie kiełbasek z grilla i granie w piłkę z całą hiszpańską gromadą.





       Zachodzące słońce za górami zwiastowało koniec dnia, a tym samym koniec świętowania i odpoczynku od rzeczywistości.Każdy pakował swoje rzeczy do bagażnika, myślami uciekając już do dnia następnego, przeraźliwego alarmu, obowiązków i codzienności. Ja nadal uśmiechałam się, czując w sercu to wyjątkowe ciepło. On jest z nami obecny zawsze. Bez względu na okres świąt czy życia codziennego. Zawsze przyniesie nam ogromną porcję radości, świeżego powiewu wolności i miłości.  Alleluja! Pan Jezus zmartwychwstał!  



A jak wyglądała Wasza Wielkanoc?





36 komentarzy:

  1. Cudne miałaś święta.A menu tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde święta, czy to polskie czy hiszpańskie, mają w sobie coś wyjątkowego. Jakkolwiek ja w tą Wielkanoc tęskniłam wyjątkowo za polskim jedzeniem ;D W tym akurat pozostaję tradycjonalistką, mimo że uwielbiam owoce morza.

      Usuń
  2. Nie wiem nic o kulturze panującej w Hiszpanii - ciekawie dowiedzieć się takich rzeczy. Ale jednak udało Ci się odrobinę spędzić święta "po polsku" - przy stole z rodziną :)
    Mam wrażenie, że coraz częściej w Polsce zdarzają się przypadki, że rodziny też po prostu wyjeżdżają - moje rodzeństwo tak robi co roku ze swoimi dziećmi. Ja również z chęcią bym tak zrobiła, jednak jestem bardziej skoncentrowana na wyjeździe wakacyjnym latem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie obecnie nawet i w Polsce rodzi się zwyczaj spędzania świąt Wielkanocnych poza domem. Jeśli pogoda dopisuje i oczywiście sytuacja finansowa to jest to fajny pomysł. Ja jednak chyba też skupiłabym się bardziej na letnich wakacjach ;D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Coś Ty - moi nawet wiedząc, że będzie przymrozek i śnieg pojechali nad morze :D byle nie siedzieć w chacie

      Usuń
    3. Wprawieni podróżnicy ;) Super !

      Usuń
  3. Podoba mi się to w jaki sposób Hiszpanie obchodzą Święta. Też bym tak mogła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wpisujesz się w klimat Hiszpanów ;D Może czas na zmiany w przyszłym roku ? ;)

      Usuń
  4. Jeśli miałabym wybierać między tradycyjnym Polskim świętowaniem, a Hiszpańskim, jednak wybrałabym nasze, ale to pewnie z przyzwyczajenia :) Za to podoba mi się ten aktywny czas - u nas jest przecież głównie siedzenie za stołem i jedzenie, jedzenie, jedzenie.. :) Pozdrawiam :) // ~ mój blog ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym mogła wybrać z pewnością wybrałabym mieszankę oby tych miejsc. Zresztą zupełnie tak jak w mojej rzeczywistości Hiszpania miesza się z Polską i to lubię ;)

      Usuń
  5. Oj z miłą chęcią przeniosłabym się na fiestowanie do Hiszpanii. :)
    Ja w tym roku Wielkanoc spędziłam w Londynie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze słońcem w towarzystwie z pewnością! ;)
      Londyn! Wowo! Też super! ;) Jakie tam są tradycje wielkanocne?

      Usuń
  6. Ja Wielkanoc dopiero będę miała - Dzisiaj byłam na liturgii, jutro jadę święcić pokarmy, aby w niedziele zjeść je na śniadanie z najbliższymi ;) Zaskoczyłaś mnie, że w Hiszpanii święta się obchodzi tak znacznie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kraj to obyczaj, każda rodzina ma również inne tradycje ;)
      Dla Ciebie wspaniałych świąt wielkanocnych w takim razie !

      Usuń
  7. Podoba mi się pomysł spędzania świąt z rodziną przy grillu, na polach namiotowych i świeżym powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również <3 chociaż tym samym brakuje mi tej elegancji i podniosłej atmosfery świątecznej przy stole ;D

      Usuń
  8. Kiedy tak czytam Twoje posty dotyczące podróży, najbardziej urzeka mnie Twoja otwartość i pozytywne nastawienie do nowo poznanych kultur i zwyczajów. Nie każdemu się to zdarza, a z własnego doświadczenia wiem, że właśnie wtedy, kiedy wyzbywamy się wszelkich uprzedzeń możemy w pełni poznać i doświadczyć inną kulturę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana ;) TO bardzo oryginalny komplement. Spostrzegawcza jesteś ;)
      Od kiedy skończyłam 18 lat przebywam za granicą prawie bezustannie. Na samym początku muszę przyznać, że byłam zagorzałą tradycjonalistką i wszystko co polskie oznaczało "takie jak powinno". Podróżowanie i obcowanie z ludźmi z tak odmiennych kultur nauczyło mnie, że każda kultura jest tak samo ważna dla ludzi. To właśnie dzięki temu poznałam Azję i inne kraje europejskie, sama nawet odkryłam wiele rzeczy i wyszłam z ram stereotypów i schematów.
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  9. Ale takie podejście jest najlepsze. Wykorzystać wolny czas na spotkanie w gronie rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%! Inaczej nie ma prawdziwego świętowania ! ;)

      Usuń
  10. Och, zdecydowanie odpowiadałby mi hiszpański sposób spędzania tych świąt ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie plany na przyszły rok możesz już robić ? ;p

      Usuń
  11. Ja juz odzwyczailam sie od tradycyjnego, wielkanocnego swietowania znanego z dziecinstwa. Zreszta nawet w moim domu rodzinnym odeszlo sie juz od malowania jajek itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba normalne. Z biegiem czasu i ja zaczynam zauważać, że tradycja wielkanocna zaczyna zanikać. A szkoda, bo przeciwieństwie do tego Boże Narodzenie jest rozdmuchiwanie każdego roku na nowo, a przecież Wielkanoc jest równie istotna, jak nawet nie ważniejsze ;)
      Pozdrawiam ciepło !

      Usuń
  12. Oj Paulina, ta Hiszpania chyba nie przestanie mnie zaskakiwać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje Ci nic innego jak spakować się i rozpocząć jej powolne odkrywanie ! ;)

      Usuń
  13. Myślę, że hiszpańskie świętowanie przypadłoby mi do gustu :) Oczywiście cenię i praktykuję te nasze polskie tradycje, ale fajnie jest zapoznać się z inną kulturą :) Hiszpanie chyba generalnie mają taki swobodny stosunek do życia i po części zazdroszczę im tego, że są tacy wyluzowani! Na pewno wszystkim Hiszpanom święta Wielkiej Nocy kojarzą się miło, bo ja jako dziecko nie znosiłam tego okresu :D Teraz już rozumiem tę mistykę i dziękuję Bogu za to, co się wydarzyło przeszło 2000 lat temu, bo dzięki temu mam wiarę i nadzieję, że Jezus tak mnie umiłował, że oddał za mnie swoje życie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska tradycja jest piękna, ale również i hiszpańska jest na swój sposób wyjątkowa ;)
      Faktycznie Wielkanoc to mistyczne, refleksyjne i pełne radości święto. Tak wielka szkoda, że zazwyczaj świętuje się huczniej Boże Narodzenie. Wtedy wszystkim jakoś tak łatwiej mówić o tym, że narodził się Jezus, ale co z Jego późniejszym poświęceniem dla nas? Co z Jego męką? I właściwie najważniejsze- po co to wszystko, co jest tego skutkiem? O tym jakoś niestety mniej ludzi mówi, a to bardzo przykre...
      Cieszę się, że powoli odnajdujesz Boga na nowo ;)
      Trzymaj się ciepło!

      Usuń
  14. Miałaś super Święta!
    Pozdrawiam kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze, spędzone poza domem rodzinnym, ale były równie wspaniałe ;)
      Ściskam mocno!

      Usuń
  15. Miałaś przepiękne Święta!
    Moje były równie cudowne :-)

    W.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki za fotorelację, poczułam się jakbym tam była ;) ja tradycyjnie w PL ale i tak było świetnie.

    OdpowiedzUsuń