Zasiadam przed klawiaturę z drżącym jeszcze sercem i
niewyobrażalnym zmęczeniem. Odkrywam świat! Z szeroko otwartymi oczami staram
się opanować emocje i pozbierać wszystko w jedną całość. A więc… Spędziłam
kilka dobrych godzin powłócząc nogami po ulicach Seulu, zrobiłam tysiące zdjęć,
przeniosłam się do idealnego dla mnie miejsca, czyli ogromnej przestrzeni
zapełnionej zielenią, kwiatami i pięknem natury. Zwiedziłam najwyższy punkt
widokowy w stolicy, zrobiłam dziesiątki kilometrów pieszo i prawie umarłam z
wyczerpania, ale wróciłam do mieszkania obłędnie szczęśliwa. Dzisiaj
zdecydowanie wcieliłam się w rolę turystki.
Po całym tygodniu pełnym castingów i sesji zdjęciowych
wreszcie miałam czas na odkrywanie Seulu! Swoje pierwsze kroki skierowałam w
stronę najwyższego punktu widokowego, czyli N Tower.
Wieża o wysokości 236m
wabi turystę, a także mieszkańca. Z własnej obserwacji wiem już, że każdy
znajdzie tam coś dla siebie. Rodzice, leniwie spacerujący ze swoimi pociechami,
grupy młodzieży w pubach i restauracjach oraz turyści biegający z kijkami od
selfie i wielkimi plecakami, niczym „w drodze na Mount Everest” bez których oczywiście nie mogłoby się obyć. Wieża znajduje się u szczyt gór Namsan, stąd też właśnie
pochodzi jej oryginalna nazwa. Droga do punktu turystycznego jest jednak bardzo
ułatwiona, ponieważ za przyzwoitą cenę można wjechać kolejką górską (co właśnie
czynią wszyscy turyści typu „Mount Everest”). Z moim chłopakiem zdecydowanie
wybraliśmy metodę samouka i zdając się na oznakowane szlaki, a także nasz
własny GPS ruszyliśmy w drogę!
Zanim doszliśmy do parku mieliśmy okazję zobaczyć inne
dzielnice miasta. Przyznam szczerze, że od kiedy tu przyjechałam, rzuciłam się
w wir pracy, także jedyne co mogłam zarejestrować to rejony Gangnam. Z wielką
przyjemnością podziwiałam inne bogactwa państwa. (Korea jest naprawdę bogatym
krajem, o czym na pewno jeszcze napiszę w kolejnych postach). Droga w góry wydawała
mi się dłużyć w nieskończoność, pewnie dlatego że szliśmy po omacku, kierując
swoje oczy na widoczny z dala szczyt wieży. Spodziewaliśmy się ogromnej ilości
schodów, szlaków górskich i tłumów turystów. Nasze oczekiwania zaskoczyły nas w
pozytywny sposób. Wędrówka w góry okazała się jednym z najwspanialszych
niespodzianek tego dnia! Aby pokonać całą drogę pieszo należało przejść przez
ogromny górzysty park. Czułam się jak w raju! Wędrowałam w górę i zaraz potem w
dół, mijałam małe jeziorka, drewniane mosty, place zabaw. Powierzchnia parku
wydawała się nie mieć końca. Wąskie ścieżki pełne zapachu gór, świeżego
powietrza i lasu, przeplatała się z ogromnymi placami, rabatkami kwiatów i wyznaczonych
miejsc dla sportowców. Miałam wrażenie, że znajduję się w środku wielkiego
ogrodu zaprojektowanego specjalnie dla mnie.
Kiedy oczarowana weszłam już na szczyt dobiegła mnie głośna
koreańska muzyka. Moim oczom ukazał się wielki plac i… Wypadałoby zakończyć, że
Namsan Tower olśniło mnie swoją okazałością, magią itp. Otóż nie. Wieża-
piękna, wysoka, ale tylko wieża. Zaskoczenie niebywałe! Tymczasem moją uwagę
zwrócił tłum ludzi zgromadzony wokół placu. Jak na zamówienie rozpoczął się
pokaz koreańskich sztuk walki. Wojownicy ubrani w tradycyjne stroje,
wymachujący mieczami we wszystkie strony z tak wielką precyzją. Trzask
spadających z łoskotem kawałków pociętego drewna i szelest miecza dotykającego
snopków siana wywołał gęsią skórkę na moim ciele.
Na szczęście mogłam
znaleźć tam strefę również dla mojej romantycznej duszy. Podnóże N Tower jest
niewątpliwe najlepszym miejscem na randki! Aczkolwiek osobiście wolę
oryginalność i prywatność to wiele punktów podbiło moje serce. Pierwszym z nich
jest Tunel Miłości, czyli przejście w podziemia wieży do romantycznych
restauracji pełnych świec i włoskiej muzyki. Każdy zakątek nosi wspomnienie
wielu zakochanych par, w wyznaczonych miejscach można przeczytać wyrazy
uczucia, obietnice i co tylko jeszcze dyktowało serce współczesnemu Romeo.
Tunel miłości był tylko początkiem cukierkowej wycieczki.
Czekał nas jeszcze przepiękny taras widokowy z tysiącem Love Padlock, czyli
popularnymi kłódkami miłości. Kolory, napisy, wielkości, błyszczące nowością
lub zardzewiałe… wszystkie landrynki wisiały uroczo, a barierki uginały się
biednie pod ich ciężarem do tego stopnia, że kilka lat temu dostawiono metalowe
drzewa przeznaczone specjalnie na kłódki.
Jak widać na zdjęciu „stojaki” wypuszczają obfite owoce.
Jakkolwiek ckliwie może to wyglądać poczułam sentyment do
tego miejsca. Tak wiele historii miłosnych, emocji, nadziei. Spacerując po
tarasie z uśmiechem oglądałam stare i nowe dzieje. Do mojej głowy nasuwały się
pytania: „Czy oni nadal są razem?” ,,A może są już po ślubie?” Jak romantyczna
musi być dla nich wizja, że obietnica przez nich złożona i cząstka ich historii
miłosnej nadal tkwi tutaj jako dowód i pamiątka. Niewątpliwie tworzy się
pomysł, aby Romeo I Julia powrócili na wieżę po wielu latach złączeni węzłem
małżeńskim i gromadką dzieci. Pomysł idealny. Jednak nie dla mnie. Chyba nie
chciałabym, aby moja miłosna kłódka, ta jedna i jedyna, zawisła na uginających
się barierkach lub metalowych drzewkach wśród tysiąca innych.
Wydawałoby się, że
wszystkie takie same, a tym samym każda na swój sposób wyjątkowa…
Co o tym sądzicie?
Jak roztacza się przed Wami ta romantyczna wizja?
Kolejne godziny turystycznej niedzieli oddawałam się romantycznym uniesieniom, zakochiwałam się w naturze, głęboko wdychałam świeże powietrze i cieszyłam się życiem. Tak po prostu.
Paulina podziwiam, że Twoje życie tak teraz wygląda :) że nie boisz się odkrywać tych wszystkich miejsc itd :) jednak to skok na głęboką wodę przenieść się z Radzynia do Azji :) jakby dwa różne światy.
OdpowiedzUsuńMoże napiszesz post o modelingu? :) jak to jest na castingach, jak z angielskim i jak w ogole się znalazłaś poza granicami Polski :)
Pozdrawiam i kibicuję ! :)
Dziękuję serdecznie za te miłe słowa ;) Różnica jest niewyobrażalna!
UsuńJestem wdzięczna za szansę jaką dostałam ! ;)
Na pewno w przyszłości pojawi się post o całej historii modelingu- dziękuję za świeży pomysł! ;)
Pozdrawiam ;)
Bardzo zaciekawiły mnie miejsca opisane przez Ciebie. Podnóże N Tower na pewno jest bardzo fajnym miejscem i sam opis wydaje się taki zachęcający, aby takim tunelem miłości przejść. Jednak chyba nie chciałabym, żeby moja kłódka tam była. Wtedy poczułabym, że wtopi się szary tłum innych kłódek i straci na oryginalności, bo wszystkie wyglądają tak samo.
OdpowiedzUsuńMiejsce jest naprawdę świetne i klimat mega romantyczny, ale faktycznie ja też nie chciałabym, aby moja wyjątkowa kłódka stała się jedną więcej do istniejących już tysięcy.
UsuńZazdroszczę! Mam nadzieję, że kiedyś zwiedzę Azję :)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę! ;)
UsuńNaprawdę Ci zazdroszczę. Nigdy nie byłam dalej za granicą niż trasa Polska-Niemcy. Tak bardzo marzą mi się egzotyczne kraje i w ogóle jakiekolwiek kraje w których nie byłam a chciałabym poznać je wszystkie!! :) Obserwuję! :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń. Trzymam za Ciebie kciuki! ;)
UsuńPiękne zdjęcia i cudowne miejsca :) Zostaje na dłużej :)
OdpowiedzUsuńOjejjj, marze o zawieszeniu własnej kłódki dla tych miłosnym moście , ale chyba nigdy nie spełni sie to marzenie. Zazdroszczę Ci tej pieknej podrozy!!! :) Cudowne zdjecia i miejsca, musisz być przeszczęśliwa, że prowadzisz takie życie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
jakie cudowne miejsce. I tyle kłódek na paru metrach kwadratowych... Piękne. I jeszcze te ławeczki. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia <3 jesteś niesamowicie odważna! i troszkę zazdroszczę odwiedzania tych cudownych miejsc, jednak wiem, że któregoś dnia też spełnię swoje marzenia! :)
OdpowiedzUsuńMój blog - klik! :)
Trzymam za Ciebie kciuki! ;)
UsuńWspaniałe miejsce! Pozdrawiam serdecznie!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Fajnie wyglądają te drzewka z kłódek, tak inaczej, mi się taka opcja podoba :)
OdpowiedzUsuńWyglądają trochę jak choinki ;D Bardzo pomysłowe ;)
UsuńWspaniale! Miło widzieć, że cieszysz się ze zwykłej turystyki i podziwiasz świat. Teraz ludzie potrzebują raczej adrenaliny, zamiast rozkoszować się naturą...
OdpowiedzUsuńCo do kłódek: świetne dumania! Sama zadaję sobie takie pytania widząc coś podobnego. Jest tyle historii, których nie sposób poznać... Ludzie są fascynujący :)'
Pozdrawiam!
Żaneta z Epoki dumania! :)
Masz niesamowite życie, naprawdę, zmieniasz moje podejście do modelingu, głupio mi to przyznać, zawsze myślałam, że modelki nie potrafią zdania sklecić, a Ty tak pięknie piszesz, tak bardzo upajasz się pięknem tych wszystkich miejsc.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita.
PS: Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, zachęcam do zabawy ;)
Wielkie dzięki za te słowa. Bardzo wiele one dla mnie znaczą. :)
UsuńFaktycznie czasem zdarza mi się walczyć ze stereotypem pustej modelki :D może właśnie dlatego jestem tutaj, żeby pisać o rzeczach które grają w mojej duszy. Moją pracą jest modeling, ale oprócz tego bardzo lubię się z książkami, pisaniem, tworzeniem itp :)
Cudowne miejsce! Bycie modelką naprawdę potrafi otworzyć świat. Bardzo chciałabym móc kiedyś tak podróżować.
OdpowiedzUsuńObserwuję.
Kurcze, jak tam pięknie! :)( jestem oczarowana tym miejscem i WAMI przede wszystkim, wyglądacie tak słodko na tej ławce, że aż nie mogę się napatrzeć :D ja też jestem romantyczką, dlatego wraz z Ukochanym w tamtym roku byliśmy we Wrocławiu i także na "moście miłości" powiesiliśmy naszą kłódkę :D
OdpowiedzUsuńDziękujeeeemy bardzo ! ;)
UsuńOh Wrocław jest piękny, oby Wasza kłódka wisiała tam dłuuuuuugie lata ! ;)
Samych wspaniałości dla Was.
Piękna wycieczka, aż samemu by się chciało być tam gdzie ty. Z tymi kłódkami to tak bywa, że one zostają, a par już często nie ma, albo są inne i ktoś ma kilka takich kłódek. Na pewno dla zakochańców zawieszenie takiego "zespolenia" związku jest romantyczną chwilą :)
OdpowiedzUsuńSeul! No piękna sprawa :) Całe Twoje życie sprawia wrażenie idealnego :) Nie tęskni Ci się troszkę za domem?
OdpowiedzUsuńŻadne życie nie jest idealne, ale swoje wyjątkowo sobie ukochałam ;)
UsuńJasne, że tęsknię za domem! Myślę, że mogłabym stworzyć długą listę za czym tęsknię, ale tym samym mam listę za tym, aby ciągle podróżować ;)