11.04.2017

Weekendowe życie w Seulu




       W piątkowy wieczór nie paliło mi się wskakiwać w najlepszą kieckę, katować stopy w szpilkach i ponownie po wielu godzinach pracy nakładać makijaż. Zjadłam kolację w domu, założyłam wygodne jeansy, sportowe buty i wyszłam na spacer. Rześkie powietrze przypominało, że wiosna dopiero co zajrzała i nadal przegrywa nocą ze srogim wiatrem i zimową temperaturą. Mimo zarzuconej wiatrówki na ramionach czułam przeszywające zimno. Automatycznie przypomniałam sobie powtarzane przez mamę zdanie „W kwietniu powietrze jest zdradliwe” i zapadła decyzja o wypiciu gorącej kawy tuż za rogiem mojego mieszkania. Gdy weszłam do kawiarni wskazówka na zegarze akurat przeskoczyła na godzinę dwudziestą trzecią. Zapytałam kelnera o której zamykają i jakoś nie zdziwił mnie fakt, że miejsce czynne jest do drugiej w nocy, a Koreańczyk wydaje się dziwnie zmieszany i zawstydzony. Nie zaskoczyła mnie również jego łamana angielszczyzna ani to, że przechodzi obok mnie kulturalnie kłaniając się. (Naturalne zachowanie Azjaty, gdy ma do czynienia z „białym, wysokim, a do tego mówiącym w obcym języku”.)

       Uważnie przestudiowałam menu, a krzyczące pozycje pełne świeżych truskawek sprawiły, że zapomniałam o gorącej latte. Ciasto z truskawkami, drożdżówka z nadzieniem truskawkowym, sok wyciskany z truskawek i truskawkowe dekoracje. No tak, w Korei Południowej sezon na truskawki właśnie kwitnie. Zamówiłam świeży sok z awokado i truskawek. Wzięłam moją bombę witaminową i wygodnie rozsiadłam się na fotelu tuż przy oknie. Zaczęło się przedstawienie...




       Ulice pełne ludzi, słychać głośne rozmowy i śmiechy. Istna rewia mody nie tylko wśród dziewczyn. Na podjazd wjeżdża lśniące Porsche. Kierowca może ok. 24 lat. Jego dziewczyna ubrana w elegancki garnitur, koślawi nogi na szpilkach od Louis Vuitton. Oboje ślepo zapatrzeni w świecące ekrany telefonów. Mimo to trzymają się za ręce i dumnie kroczą chodnikiem. Chyba tylko tak mogłam rozpoznać, że są parą, bił od nich dziwnie biznesowy chłód. Tuż obok pijana dziewczyna niezdarnie opiera się o balustradę tarasu i najwidoczniej przygotowuje się na wymioty. Jej przyjaciółka troskliwie klepie ją po ramieniu, zapewne starając się dodać jej otuchy. Wyraźnie widać, że bohaterka wieczoru jest zdenerwowana. Wydaje z siebie niezrozumiały bełkot i rzuca najnowszego Iphon’a na ulicę. Przechodzący obok mężczyzna kopie go jak zwyczajny kamień, nawet nie zauważając. Jego myśli wydają się skłębione tak samo, jak dym papierosowy, wydobywający się z jego ust.

       Z prawej strony dwóch mężczyzn w garniturkach stara się wepchnąć do taksówki zalaną w trupa panią bizneswoman. Szpileczki, siwa garsonka i idealnie ścięte włosy do ramion, rozmazany makijaż i te dziwnie zagubione spojrzenie. Do taksówki wsiąść nie chce. Buntuje się, krzyczy i śmieje na zmianę. Złapana pod ramię poszła slalomem na dalszy ciąg imprezy. Zagubione spojrzenie nie daje mi spokoju... staram sobie wyobrazić jej życie, jej szczęście, miłość, rodzinę. Bezsilność w jej oczach... Przypominam sobie o przyjaciółce, która opowiadała mi o totalnym braku pewności siebie Koreańczyków i presji bycia idealnym.  Czy ona też własnie tak się czuje ?




       Z zamyślań wyrywają mnie głośne rozmowy siedzących obok mnie dziewczyn. Jak na rodowitą Koreankę przystało idealnie malują usta czerwoną szminką. Wszystkie mają zawsze szminkę na ustach. Zawsze! Dzwoni do niej telefon i nagle z normalnego głosu dwudziestolatki zmienia się w przesłodką pięciolatkę. Od razu wiem, że rozmawia z jakimś mężczyzną, bowiem w Korei masz być słodka. Słodka jedząc, słodka malując się, słodka ubierając się, słodka słuchając poleceń rodziców a następnie męża. Za słodko mi...  Zarzucam kurtkę i wychodzę na ulicę. Mijam bary pełne ludzi, słyszę głośną muzykę i dźwięk tłuczonego szkła. W wyobraźni już widzę lejące się strumieniami soju – ulubiony alkohol w Korei. Po weekendzie oni wszyscy znów założą swoje idealnie wyprasowane koszule i garnitury , poprawią rozmazany teraz makijaż i rozpoczną nowy ciężki tydzień. - A niech się odstresują! – myślę sobie.

Tylko dokąd ten świat tak pędzi?  Zagubiony, bezsilny...




32 komentarze:

  1. No tak, w tygodniu idealnie wyprasowane koszule i wir obowiązków związanych z pracą, a potem odreagowanie stresu w weekend. Presja bycia idealnym, perfekcyjnym musi męczyć.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a myślisz, że Koreańczycy tak bardzo różnią się od Polaków, pracowników korpo (i nie tylko) goniących za sukcesem? W tygodniu zapracowani, eleganccy, a w weekend całkowite odcięcie. Myślę, że ludzie na cąłym świecie tak robią. Może u Koreańczyków trochę bardziej to widać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Piękny post kochana, świetnie to wszystko ubrałaś w słowa :) szkoda, że u nas jeszcze nie ma sezonu na truskawki ;D Tam musi dopiero czas lecieć ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! ;* Oh! Truskawki wszędzie! Pyszności! Ale jakoś tak mi nie pasują truskawki wiosną ;D

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę. Naprawdę uwielbiam do Ciebie zaglądać i poznawać kulturę, z którą wcześniej nie miałam nic do czynienia :)
    Ehh ale mi zrobiłaś ochotę na truskawki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak motywujące słowa! Książkę mam w swoich planach i kto wie... ;)
      Truskawki w Korei przepyszne, ale wiosną smakują trochę inaczej.

      Usuń
  4. Przeraża mnie ta presja bycia idealnym, do Chin to już też powoli idzie... Iphone, LV i dobry samochód to podstawa, wiadomo! PTeż uwielbiam sobie przysiąść w spokojnym miejscu i poobserwować ludzi wokół, to wspaniały sposób na uzyskanie wielu ciekawych informacji :). Sok z awokado i truskawek brzmi pysznie! Muszę przyznać, że tęsknimy już trochę za Azją, zawsze coś się działo!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Korei to mnie przeraża! Ocenianie wartości człowieka na podstawie majątku, ubioru, modelu telefonu i auta itd. Powoli rozpowszechnia się na całym świecie niestety :(
      Oh tak! W Azji nie ma mowy o nudzie! Wystarczy zatrzymać się na kawę, poobserwować ludzi i przedstawienie gotowe ! ;)
      Macie w planach wrócić do Azji?

      Usuń
  5. Nie ma ludzi perfekcyjnych, a im bardziej tej perfekcji chcemy, stajemy się karykaturą samego siebie - takie mam skojarzenia z Koreańczykami z Twojego postu. Ocenianie przez pryzmat majątku i w Polsce jest popularne, może tylko mniej rzuca się w oczy, bo ludzie robią to bardziej skrycie

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami spoglądam na ludzi i zastanawiam się dokąd sie tak spieszą...przecież chwile są takie ulotne, a my pędząc na oślep czesto nie dostrzegamy tych najmniejszych momentów, które nam umykają... :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zawsze dziwi jak szybko sezony mijają w Korei, dopiero co oglądałam na vlogach joan kim, że padał śnieg, a parę dni później już sezon na truskawki. Mam wrażenie, że teraz wszędzie jest presja i wyścig szczurów - bez względu gdzie się znajdujemy tak długo jak jest to wielkie miasto czy kraj przesycony ekonomią i technologią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako przekora sezon na truskawki w Korei jest właśnie późną zimą/wczesną wiosną. Sama byłam bardzo zaskoczona ;D
      To prawda, tam gdzie wiele możliwości rozwoju, kariera itd,. tam nieokiełznany maraton i wyścig szczurów.

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć :D To ciekawe co jedzą latem - byle nie durian, który jest tak popularny w Chinach.

      Usuń
  8. Fajny tekst. Ciekawe obserwacje. Czuję się, jakbym tam była i widziała na własne oczy. A to zawsze w pisaniu najtrudniejsze, nie tylko opowiedzieć, ale i zabrać czytelnika ze sobą. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za słowa uznania! Kolejna motywacja dla mnie! ;)

      Usuń
  9. Ah Ci Koreańczycy, ciągle mnie zadziwiają :D w sumie na zachodzie życie nocne wygląda podobnie... nigdy nie zrozumiem ludzi, krórzy piją aż do utraty świadomości i przysłowiowego "betonu". Ja zdecydowanie wolę spokojniejsze wieczory tak jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie na trzeźwo! ;)
      Ludzie, którzy żyją w tak wielkich aglomeracjach, pracują od świtu do nocy i żyją pod ciągłą presją jakoś muszą odreagować cały stres. Niestety uciekają się do alkoholu.. ;o

      Usuń
  10. Nie tylko w Korei tak jest.. I to jest bardzo przykre..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takim sposobem życia mamy do czynienia chyba wszędzie. W Korei jednak baardzo rzuca się to w oczy ;o Kontrast między udawaniem, posiadaniem, a kompletnym zagubieniem i rozpaczą.

      Usuń
  11. Refleksyjny wpis na temat naszego życia. Widok nocnego Seulu raczej jest przykry. W pełni odzwierciedla Twoje końcowe pytanie retoryczne.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Już po przeczytaniu kilku pierwszych zdań, uderzyło mnie jak piorunem, że jesteś niesamowicie świetnym obserwatorem! Dużo widzisz, a wielkim atutem jest to, że poświęcasz tą chwilę, by się zatrzymać w naszym zwariowanym i pędzącym donikąd świecie. Czapka z głowy, popieram pomysł wydania przez Ciebie książki :-)
    Pisz Kochana, przenoś nas w inny świat! Ślę uściski wielkim brzuchem i życzenia dobrych świąt, gdziekolwiek je spędzisz :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuję kochana! Post, a pisanie książki to długa droga, ale nie mówię, że jest to niemożliwe. Kto wie.. ! ;) Dziękuję raz jeszcze za tak ciepłe słowa i motywację! ;*
      Wesołych świąt dla Ciebie, brzuszka i rodzinki! <3

      Usuń
  13. Kurczę, ja chyba nie mogłabym tak żyć. Nie chciałabym. Cieszę się, że tu, gdzie jestem, mogę sama decydować o tym, jaka jestem, jak wyglądam i jaki jest mój sposób bycia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama byłam kilka razy światkiem takich scen... Rzygające, słodkie panny, przykre to jest.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie to opisałaś, ale myślę, że nie tylko w Korei tak to wygląda. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w każdym z miejsc można znaleźć taki smutny obrazek;o

      Usuń
  16. Uwielbiam Twoje wielobarwne pióro! :) Piszesz tak, że czuję się uczestniczką wspominanych wydarzeń. Na szczęście dla mnie siedzę patrzę przez to samo okno ;) Gratuluję Ci zdrowego podejścia do świata i akceptacji różnorodności. Mimo, że nie zawsze przychylnym okiem obserwuje się takie ekscesy, to wspaniale, że Twój opis pozbawiony jest elementów oceny tych osób. BRAWO! :)
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ! ;* Nie mi oceniać życia innych, mogę obserwować, zrobić notatkę na bloga, zreflektować swoją postawę i wołać w niebiosa o ratunek dla świata ;)

      Usuń
  17. Jestem ciekawa czy znasz Hangul? potrafisz coś powiedzieć/napisać/przeczytać po koreańsku? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie potrafię pisać ani czytać w tym języku, ale znam kilka podstawowych zwrotów jak "dziękuję, dzień dobry "

      Usuń