Czytam o
ludziach, którzy wymieniają się listami, korespondują ze sobą miesiącami, a z
kurierem są za pan brat i gdyby nie brak czasu, mogliby pić kawę przy porannych
plotach. Czytam o ludziach, którzy dekorują swoje przepiękne mieszkania, pilnie
podążając za popularnymi kontami na
instagramie, a ich szafy wypełnione są po brzegi starociami i pamiątkami sprzed
lat. Skanuję wzrokiem te idealne teksty, biorę ostatni łyk herbaty z jedynego
kubka, który zawsze mogę zabrać ze sobą i zerkam na stojącą w kącie walizkę.
Bohaterka każdej podróży, matowa, złota na zdezelowanych już kółkach. Dzielnie
znosi pakowanie i rzucanie nią przez bagażowych na lotniskach. Walizka to cała moja skrzynka pocztowa,
garderoba, dekoracja i pudełko na pamiątki. W niej mieści się kawał mojego
życia. Jeden kubek, bo z innych nie przywykłam pić, kilka zestawów ubrań na
lato, a kilka na zimę w razie gdyby mojemu managerowi przyszło do głowy wysłać
mnie na Antarktydę, kilka wywołanych zdjęć najbliższych i notes. Żadne
pamiątki, magnesiki na lodówkę, ramki na zdjęcia, czy wazon na kwiaty po
prababci. Jedna mała walizka i nowy adres co trzy miesiące...
Zaraz usłyszę, że tak mi zazdroszczą, że
widzę cały świat, że tak wiele możliwości przede mną. Taka szczęściara ze mnie,
bo bezustannie podróżuję i tak dużo odkrywam, adrenalina i nowości każdego
dnia, a oni mogą tylko pomarzyć znudzeni szarą monotonią. Moją monotonią okazuje
się ta stara podrapana walizka i nowy adres co trzy miesiące...
Uciekam czasem do wyjątkowych miejsc,
które zwiedziłam. Na nowo zachwycam się ich widokiem, odkrywam kręte uliczki i
mam wielką ochotę zwyczajnie rozsiąść się w jednym z pobliskich mieszkań i
zostać tam na stałe. Każdego ranka oglądać ten sam wschód słońca, pić kawę z
ulubionego kubka i mieć pełną lodówkę bez obawy,że za kilka dni wyjeżdżam i
cała żywność się zepsuje. Mam ochotę zamieszkać w małym miasteczku z dala od
zanieczyszczeń i hałasów metropolii,
wdawać się w pogawędkę z kasjerką ze spożywczaka, kłaniać się tym samym
sąsiadom, wdychać świeże powietrze, dobiegające znad morza lub lasu. Zaszyć się
w moim mieszkaniu, gdzie każda ściana i dekoracja jest moja, a czas odmierzać
za pomocą zmian pór roku i liczby napisanych tekstów, może nawet książek.
Uszczęśliwiać się podczas długich
spacerów z ukochanym i rodzinnych obiadkach z najbliższymi, mieć psa, który w
nocy ogrzewa moje zimne stopy, jeść lody na dachu i wystawiać twarz do słońca,
zapominając o przestrogach kosmetyczek, że tak niezdrowo i szybciej się
zestarzeje... A niech to! Mogę się zestarzeć, mogę mieszkać w skromnym domku na
odludziu, mogę nie znać się na najnowszych technologiach i kolejny sezon z
rzędu nosić ulubioną sukienkę! Mogę zasiedzieć się w jednym miejscu i zostać pisarką, tworzyć
dla Was z hiszpańskich wybrzeży, mogę rzucić karierę modelki i odstawić
zdezelowaną walizkę w kąt. Mogę... ale póki co dalej łaknę podróży, odkrywania
z nutką adrenaliny. Mogę, ale póki co fajnie jest tak zmieniać adres co trzy
miesiące.
A tymczasem zabieram się za pakowanie mojej
walizki. Już niedługo wyruszam kolejny raz do Hiszpanii! Łapcie mnie na Facebook'u lub na instagramie, a na pewno nie ominie Was dawka słońca prosto z Barcelony i
tajemniczych zakątków wybrzeża.
Trzymajcie się cieplutko !
Powiem ci tak -wszedzie dobrze gdzie nas nie ma 😉 na monotonie w innym wydaniu kiedys przyjdzie czas
OdpowiedzUsuńTo na pewno! ;) Monotonia w każdym wydaniu może być fascynująca! ;)
UsuńWierzę, że niektórzy mają w sobie potrzebę ciągłych zmian i podróżowania. Mam tak samo. Nie mogę mieć pracy, która zobowiązuje mnie na długie lata, ale najlepiej możliwą do wykonywania zdalnie. Mieszkania nie kupuję, a wynajmuję. Nie tworzę przyjaźni, a jedynie krótkie znajomości. Także rozumiem! :)
OdpowiedzUsuńU mnie podróżowanie i dużo zmian to codzienność. Jakkolwiek czasem daje mi się we znaki i mam jej dosyć, a tym samym nic nie daje mi tak wielkiego szczęścia i satysfakcji z życia ;)
UsuńPozdrawiam ! ;)
Nie mogłabym tak. Już to pisałam u Ciebie na blogu. Jestem przywiązana do mojego miejsca. Nie wyobrażam sobie rozłąki z rodzicami i ukochanym bratem. Ludzie dziś są, jutro może ich nie być.. nawet najbardziej egzotyczne, najpiękniejsze miejsca nie zastąpiłyby mi kontaktu z najbliższymi.
OdpowiedzUsuńW zupełności się z Tobą zgadzam. Taki styl życia wymaga dobrego balansu, położenia na szalę wielu ważnych rzeczy. Jednak nigdy nie można zaspokoić wszystkiego w tym samym czasie. W każdym miejscu za czymś lub za kimś tęsknimy.
UsuńHiszpania <3 Czekam na zdjęcia Kochana ! :)
OdpowiedzUsuńTrzeba robić to, na co się ma po prostu ochotę. Jeśli nic Cię nie trzyma w jednym miejscu a chcesz podróżować - po prostu rób to :)
OdpowiedzUsuńŻycie pełne przygód i przeprowadzek oprócz tylu plusów ma też swoje minusy. Trudniej zbudować trwałe przyjaźnie, rodzina daleko. Nie zawsze jest super, hiper i w ogóle szał. Może kiedyś, jak się już zestarzejesz, to zapragniesz gdzieś osiąść na dłużej. To ponoć przychodzi z wiekiem, tak mówią ;-)
OdpowiedzUsuńMi też tak mówią ;) Czasem marzy mi się osiąść już gdzieś na stałe, ale ciągle gdzieś coś... tyle do zrobienia i zobaczenia ! ;)
UsuńŚwietnie napisane, walizka - szafa, chyba bym się nie pomieściła, bo zawsze mam chęć zabrać wszystko :p
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że ja też miewam z tym problem ;D
UsuńWszystko ma swój czas. Czy o kimkolwiek z nas można powiedzieć, że stoi w miejscu? Ty akurat doświadczasz tej podróży najbardziej empirycznie, dotykasz kolejnych jej etapów, możesz je odnotować na mapie. Jednak wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach każdy z nas tak ma, tylko bardziej metaforycznie. Ty przemierzasz zakątki świata i odkrywasz nowe miejsca, a my pokonujemy kolejne wyzwania w pracy, w szkole i co rusz odkrywamy nowe umiejętności, meandry naszej świadomości. Nie bez kozery padło kiedyś "podróże kształcą", ale i pozorna stabilizacji kształtuje. Ja czuję się kosmicznie zabiegana mimo, że od lat nie wyjechałam z Warszawy. Po cichu liczę na to, że kiedyś przyjdzie ten moment, o którym tak pięknie piszesz... patrzenie prosto w słońce, spacery z ukochanym i długie wieczory :) całuję :*
OdpowiedzUsuńKażdy styl życia rozwija i daje ogromne lekcje życiowe, trzeba tylko wykorzystać to w prawidłowy sposób. ;)
UsuńTakie magiczne momenty na pewno przyjdą dla Ciebie i dla mnie ;)
Buziak ;*
Super! Świetny pomysł z takimi przeprowadzkami, zwiedzaniem, poznawaniem świata :) Pod warunkiem oczywiście, że się to lubi i taki tryb życia nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
U Ciebie na blogu jak zwykle cudowne malowanie słowem.... Ach, Ty słowna czarodziejko!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na moim blogu. Z przyjemnością przychodzę z rewizytą ;)
Dziękuję kochana za te cieplutkie słowa ;)
UsuńWszystko ma swoje plusy i minusy:) Ja też kiedyś ciągle żyłam w biegu i podróżach, a teraz mam dom,dzieci i "monotonne";) życie. A najpiękniejsze jest to,że byłam szczęśliwa i wtedy i teraz! Bo na wszystko przychodzi odpowiednia pora i z każdej sytuacji należy czerpać jak najwięcej i cieszyć się każdym dniem:) Miłego pakowania:)
OdpowiedzUsuńwww.kobiece-inspiracje.com
To najważniejsze, żeby czerpać radość i satysfakcję z tego co robi się obecnie. Na wszystko przychodzi odpowiedni czas ;)
UsuńDziękuję ślicznie ! Pozdrawiam
Oh tak, czasami też przychodzi mi do głowy pomysł żeby już dorosnąć i osiąść na jednym miejscu ale zaraz potem myślę o tych wszystkich miejscach, których jeszcze nie widziałam. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńObserwuję!
Doskonale Cię rozumiem! ;) Trzeba korzystać dopóki jest czas i możliwość!
UsuńWszystko ma swój czas. Jeśli zmienianie adresów cię uszczęśliwia to rób to dopóki masz na to ochotę. :) Czekam na zdjęcia z Hiszpanii!
OdpowiedzUsuńMiłej podróży do Hiszpanii :) Ja kiedyś non stop jeździłam, tydzień w tydzień musiałam wyjeżdżać a to do Niemiec, a to gdzieś dalej, lubiłam to, a teraz - od 4 lat nie ruszam się z Polski, ewentualnie na granicę z Niemcami jadę bo mieszkam z 15 minut od granicy i niestety czuje teraz trochę takie znudzenie, bo bym dalej podróżowała, ale kto wie - liczę, że w przyszłości do tego wrócę, bo taka stabilizacja jaką mam teraz to tak naprawdę brak stabilizacji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńCzasem warto zatrzymać się w jednym miejscu i dostrzec to, gdzie naprawdę chcemy być, odnaleźć własne miejsce. Tego własnie Ci życzę :*
Lubisz ten styl życia? To korzystasz z takiej możliwości! Proste. Nie jest to przecież wyrok w każdej praktycznie możesz postanowić,że koniec,wystarczy. I zmienić swoje życie. Jedni tak potrafią,inni nie. Najważniejsze to żyć tak,żeby być szczęśliwym ;)
OdpowiedzUsuńFajne jest takie podróżowanie i świetnie jest móc zobaczyć tyle miejsc ;) Ale z drugiej strony wierzę Ci że kiedyś chiałabyś osiąść w jednym miejscu i oddać się sielskiemu życiu, Hiszpania brzmi świetnie ;>
OdpowiedzUsuńSielskie życie i Hiszpania to świetne połączenie <3 ;D
UsuńZazdroszczę :) a Hiszpanii jeszcze bardziej :) Uwielbiam podróżowanie, ale w tym roku musiałam usiąść na tyłku ze względu na ślub, ale za rok nadrobię wszystko :)
OdpowiedzUsuńOh ze względu na ślub i tak wyjątkowe wspomnienia myślę, że świat ma prawo się zatrzymać i poczekać. :) Owocnych przygotowań no i nadrabiaj zaraz po ! ;)
UsuńŚciskam ;)
Uwielbiam to w jaki sposób piszesz, Twoje podejście i Twoje podróże <3
OdpowiedzUsuń- mój blog -
Dziękuję kochana ! Bardzo mi miło:)
UsuńZ jednej strony Ci zazdroszczę tych podróży, a z drugiej czytając ten tekst stwierdzam, że jednak lubię ten mój dom, moją monotonię czyli zwykłą, niezwykłą codzienność :) Tak czy siak powodzenia w realizacji marzeń :)
OdpowiedzUsuńOba style życia mają swoje plusy i minusy ;) Warto próbować do tego stopnia aż znajdziemy to jedyne miejsce ;)
UsuńDziękuję ;*
A ja Ci zazdroszczę z całego serca takiego życia. Sama, praktycznie co miesiąc, opuszczam Warszawę, żeby zobaczyć kawałek świata, więc jeżeli mogłabym to połączyć z pracą byłabym w pełni szczęśliwa ;)
OdpowiedzUsuń