Takie pytanie
zadawałam sobie ponad cztery lata temu, siedząc na murku ogradzającym
tajwańskie przedszkole. Była szósta rano, właśnie wracaliśmy ze znajomymi z
imprezy. Słońce parzyło już niemiłosiernie, a temperatura przekraczała
trzydzieści stopni. Natura życia na Tajwanie, nieważne czy dzień, czy noc
temperatury w żadnym wypadku nie spadają. On przyjechał na longboardzie w
swoich szerokich krótkich spodenkach, luźnej koszulce i czapce z daszkiem.
Uśmiechał się do mnie już z daleka, a wyraz jego oczu mówił, że już za chwilę
wydarzy się coś, co odmieni nasze życie.
Słońce wznosiło się coraz wyżej, mocno
grzejąc moje ramiona, Tajwańczycy zaczynali swój weekendowy poranek. Większość z nich spacerowała leniwym krokiem, osoby w podeszłym wieku ciągnęły torby na
kółkach, aby zaraz wypchać je po brzegi świeżymi warzywami i owocami, kupionymi
na pobliskim targu. Mężczyźni przeważnie ubrani na luzaka, jakgdyby niedawno co
wyskoczyli z łóżek. Rozciągnięte koszulki, dresy i klapki. W takim stroju
udawali się na poranną medytację w Parku Daan, jednym z największych rajów
stolicy Tajwanu. Z oddali dobiegał mnie dźwięk dzwonka, witającego nowych
klientów w sklepie 7eleven. Kot leniwie przeciągał się na trawie tuż obok mnie,
a mury szkolne zionęły pustką. Była sobota. Taki Tajwan pokochałam... ale do
rzeczy!
Klamka zapadła!
Właśnie wtedy siódmego lipca o godzinie
7 rano oboje zdecydowaliśmy się otwierać wszystkie możliwe okna, nawet gdy
drzwi zdawały się być dla nas zamknięte. Zdecydowaliśmy się na najtrudniejszy
związek świata. Z odmienną religią, kulturą i językiem. Zdecydowaliśmy się na
związek na odległość i chociaż jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam, to postawiłam
swój pierwszy krok ku prawdziwej miłości i magicznym momentom, ale także
hektolitrom łez wylanych podczas tysiąca kilometrów rozłąki. Klamka zapadła! Jako 17-latka i 19-latek zdecydowaliśmy się na
związek na odległość. Wszystko co mieliśmy przed sobą to dwa miesiące na Tajwanie.
Całą teraźniejszość i przyszłość zarazem, zamkniętą na jednej małej wyspie.
Co dalej?
Dalej przyszły momenty porażek i
tęsknoty. Wylanych łez i niekończących się pożegnań. Telefon stał się moim
najbliższym przyjacielem, a niemożność połączenia się z internetem była
tragedią i końcem świata. Mojego świata, który zmienił się o 180 stopni. Bilety
lotnicze kupowane z dużym wyprzedzeniem, niecierpliwe skreślanie dni w
kalendarzu i zegarek, którego nikt z otaczających mnie ludzi nie rozumiał.
Bowiem z moim ukochanym dzieliło nas prawie 12 000 km, inny kontynent i 8 godzin różnicy. Kiedy kończyłam swój dzień, On prawie witał kolejny, a gdy ja jadłam
śniadanie on gotował kolacje. Dwa różne światy. Zarywaliśmy noce, aby móc
porozmawiać, przemierzaliśmy oceany, aby móc spędzić ze sobą chociaż tydzień,
oglądaliśmy razem filmy, a czasem nawet organizowaliśmy romantyczne kolacje lub
randki przez skype lub wechat.
Bywały dni, kiedy załamywałam ręce.
Kiedy nie wierzyłam we wspólną przyszłość, a tęsknota i bezsilność zwyczajnie
przełamywała mnie na pół. Bywały momenty zwątpienia, poddania się i próby
ponownego sklejania. Gdy po wspólnie spędzonych dniach musiałam odprowadzić go
na autobus, jadący na lotnisko. Po raz kolejny widziałam jego oddalającą się
sylwetkę, cień znikającego wśród ulicznych pojazdów. Pierwsza minuta otępienia,
pustki. Zaciśnięte zęby i myśl „oby tym razem nie płakać, niedługo znów się
zobaczymy.” Wtedy ciągle plątało mi się w głowie pytanie Czy związek na odległość jest możliwy?
Rocznica
Tego roku, szczęśliwego siódmego lipca
minęły cztery lata. Mamy się dobrze, wręcz fantastycznie. Obecnie planujemy
tak, aby spędzić razem jak najwięcej dni, a czasem nawet zamieszkujemy razem w
czeluściach Azji. Nadal jesteśmy w związku na odległość. Nadal w nasze losy
wpisane są samoloty, kalendarze i oddalające się sylwetki na lotnisku. Nadal
kochamy się tak romantyczną miłością jak na początku, mimo że nie zawsze jest
bajkowo. Mamy chwile załamania i złości. Chwile, gdy jesteśmy zwyczajnie
zmęczeni rozłąką i nie marzymy o niczym tak bardzo, jak leniwych wieczorów na
kanapie i niekończących się rozmów, głębokich spojrzeń i zatrzymaniu wskazówek
zegara.
W tym miesiącu spędziliśmy nasze święto
w Paryżu. J przyleciał do mnie zaledwie na 3 dni. Zjedliśmy kolację w typowej
włoskiej restauracji. Sączyliśmy wino przy wtórze głośnych rozmów i
romantycznej muzyce. Zachód słońca podziwialiśmy z ogromnego młyna tuż przy
ogrodach Tuileries. Wieża Eiffla zdawała się uśmiechać do nas i wiwatować w ten
szczególny dzień. Jedliśmy watę cukrową, śmialiśmy się do łez, a do hotelu
wracaliśmy wzdłuż rzeki Sekwany, trzymając się za ręce i napawając się swoją
obecnością. Momenty. Pojedyncze chwile, w których wstrzymuje się oddech.
Świadomość, że z nikim innym nie jest tak magicznie. Zrozumienie. Jedność.
Mogłabym wymieniać tak bez końca, ale przez kolejne lata chcę odkrywać jeszcze
więcej i tego doświadczać.
Gdy ktoś pyta mnie Czy związek na odległość istnieje, odpowiadam, że związek może zaistnieć, ale niekoniecznie
przeżyć. Potrzeba łopaty do zakopania dumy, tony cierpliwości, mapy do
odnajdywania sensu i prawdziwej miłości, która przemierzy oceany. Niezbędna
jest elastyczność i idealne zgranie się, a najważniejszy w tym wszystkim jest
cel podróży, którym jest sprowadzenie związku do tego klasycznego,
tradycyjnego. Tego z parzeniem kawy rano, rzucaniem talerzy i całowaniu się na
dobranoc. Bo czy jest coś piękniejszego niż bycie Razem?
A Wy? Czy ktoś z
Was był/ jest w związku na odległość? A może chcielibyście poznać sposoby na
to, jak radzić sobie w takich związkach? Ciekawa jestem jakie macie zdanie na
ten temat, więc koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Słonecznej soboty!
Ja miałam troszkę inną sytuacje, gdyż u nas rozłąka i związek na odległość był zaplanowany. Mój chłopak wyjechał do Niemiec na rok po czym miałam do niego dołączyć. Także nasz związek na odległość trwał rok czasu. Przerażało mnie to. Widzieliśmy się średnio raz na 3 miesiące na kilka dni. Skreślałam dni w Kalendarzu do jego lub mojego przyjazdu, do spotkania. Żyłam tak jak Ty. Czasami było ciężko, czasami było cudownie. Najczęśniej jak po długim czasie niewidzenia się spotykaliśmy. Jednak dla mnie to tylko stan przejściowy. Nie wyobrażam sobie żyć w związku na odległość dłuższy czas. Aktualnie mieszkamy już razem :)
OdpowiedzUsuńGratulacje wytrwałości i cieszę się Waszym szczęściem. U mnie niestety jeszcze trochę to potrwa ;o chociaż czasem mamy miesiące, gdzie żyjemy razem.
UsuńU mnie nie było tak hardcorowo. W porównaniu z Twoją sytucją, to mieszkalismy z Panem M. przez płot... dzieliło nas tylko 150km. Ale i tak było ciężko... choć warto!
OdpowiedzUsuńKażda rozłąka, nieważne ile km dzieli, zawsze jest trudna. Super, że u Ciebie ma to tak szczęśliwe zakończenie! ;)
UsuńNa szczęście nie jestem w związku na odległość :) Wytrwałości życzę :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ! ;)
UsuńGratuluje i zazdroszczę Wam, że się Wam udało. Mi to nawet związek w jednym miejscu nie wyszedł, ale sądzę, że teraz są takie czasy, że związki na odległość stały się bardzo powszechne - sama mam kuzynkę, która w takim związku jest, jest ciężko, ale przekonujemy ją żeby w końcu pomyślała i może pojechała do tych Niemiec jeśli tak miałoby być łatwiej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Może w Twoim przypadku nie była to właśnie TA osoba. Czasem trzeba swoje przeżyć i wiele się nauczyć, aby odnaleźć tą drugą połówkę i móc z nią być.
UsuńMasz rację, że obecnie związki na odległość to co bardzo popularnego, ale sama nie wiem czy to dobre zjawisko. Pewnie wszystko super pod warunkiem, że jest to rozwiązanie tymczasowe para naprawdę ma w planach być razem w codzienności, a nie tylko online.
Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, bo ja akurat nie jestem w związku na odległość.
OdpowiedzUsuńWierzę, że tęsknota, pożegnania - to musi być huśtawka emocjonalna i nieprzyjemne chwile.
Z tego co widzę po bliskich mi osobach, które są w takich związkach - gdy takie rozwiązanie jest przejściowe, da się to wytrzymać, ale na dłuższą metę bywa naprawdę ciężko i bywa, że ludzie się od siebie oddalają. Sądzę, że wiele zależy od konkretnych osób, ich starań.
Pozdrawiam! :)
Zdecydowanie! Nie wyobrażam sobie perspektywy związku opartym na byciu daleko. Na odległośc można przetrzymać jakiś czas, ale to nie jest esencja prawdziwej miłości. Tej z szarą codziennością, byciu dla siebie nieważne kiedy. Romantyczna wersja... ;)
UsuńZwiązki na odłegość są bardzo trudne, nigdy w takim nie byłam, aczkolwiek znam taki, który przetrwał taką próbę odległości i teraz już cieszą się swoją obecnością każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńI to są piękne zakończenia, będące tym samym magicznym początkiem. ;)
UsuńZwiązki na odłegość są bardzo trudne, nigdy w takim nie byłam, aczkolwiek znam taki, który przetrwał taką próbę odległości i teraz już cieszą się swoją obecnością każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko opisałaś! Ja się do związków na odległość nie nadaję, ale kibicuje wszystkim, którzy podejmują się takiego wyzwania :)
OdpowiedzUsuńSkąd wiesz, że się nie nadajesz? Masz już za sobą jakieś próby czy zwyczajnie głos podpowiada Ci, że nie? Ja sama kiedyś też mówiłam, że nie będę w związku anglojęzycznym i nie na odległość, a tu masz babo placek ;D
UsuńPiękny wpis i piękne zdjęcia. Życzę Wam wytrwałości i przede wszystkim dużo miłości i żeby ta odległość was wzmacniała a nie dzieliła. Wielu pięknych chwil razem :) :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ślicznie ;)
UsuńAleż Wy do siebie pasujecie!
OdpowiedzUsuńDziękujemy ! ;)Miło nam to słyszeć
UsuńMój "związek na odległość" to było 100 km i widywanie się co weekend, także chyba się nie liczy :p Przyznam szczerze, że ja chyba nie dałabym rady, ale podziwiam takie osoby jak wy i życzę wam duużo szczęścia! Macie piękną historię :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;) To prawda, że nie zawsze jest łatwo.
UsuńOdwazna decyzja. Ja nie umiem zyc na odleglosc. Bylam w takim zwiazku przez pol roku i wyjechalam za ukochanym ;)
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo i czasem sama zastanawiam się za pognaniem na stałe do Hiszpanii za ukochanym, ale niestety to jeszcze nie jest ten czas ;o Za to kibicuję Twojej relacji !;*
UsuńCzytając ten post miałam łzy w oczach, z radości. Jesteście moją ulubioną parą, od Was tak wiele można się nauczyć. Jesteście naprawdę wspaniali.:*
OdpowiedzUsuńDziękuję najwspanialsza! ;*
UsuńZ tej historii powstałaby niezła książka! :) Ogromne gratulacje! I jak najwięcej cierpliwości do siebie nawzajem! :)
OdpowiedzUsuńI takie plany również się pojawiają... ;)
UsuńDziękuję bardzo ! ;*
My raz jesteśmy razem, raz osobno. Ale nasza rozłąka nie trwa dłużej niż tydzień. Ale da się, wszystko się da :) Wierzę, że jeśli ludzie się kochają to znajdą drogę by być razem :) A Wam życzę szczęścia i duuużo miłości na kolejne lata :)
OdpowiedzUsuńZ własnego doświadczenia wiem, że nawet tydzień może być ciężki ;o Dziękuję i dla Was również dużo wytrwałości ! ;*
UsuńUwielbiam Cię! To co piszesz jest inspirujące i ciekawe, Twoje zdjęcia są cudne, a blog mega interesujący! Życzę Wam szczęścia! Jesteście piękną parą! Ja również byłam kilka miesięcy w związku na odległość. I co z tego wyszło? Mąż i dwójka dzieci:)
OdpowiedzUsuńwww.kobiece-inspiracje.com
Dziękuję za te wszystkie komplementy, bardzo mi miło ;)
UsuńJesteś kolejnym dowodem na to, że związki na odległość mogą przetrwać, a dowód w postaci dwóch pociech i męża to już coś! Gratulacje ! ;*
Jeśli dwoje ludzi się kocha to nie ma żadnych barier! Cudownie się czyta takie słowa. :) Nawet jeśli nie jest łatwo to chociaż obydwoje wiecie, że warto. :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, klimatyczne.
OdpowiedzUsuńJaki piękny tekst! Sama byłam oddalona od mojego byłego już chłopaka tylko o 250 km ze względu na studia, jednak robiło to sporą różnicę, bo połączenia pociągowe były beznadziejne. Etap "na odległość" przetrwaliśmy, a wszystko padło gdy mieszkaliśmy już w jednym mieście.
OdpowiedzUsuńW takich sytuacjach każdy zbędny kilometr przeszkadza, więc nawet i taka odległość może okazać się problemem. Cieszę się, że przetrwaliście ! Gratulacje ! ;*
UsuńBardzo dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńSzczerze wątpię w powodzenie takich znajomości. Nie mniej jednak należy się naprawdę szacunek za wytrwanie. :) Życzę powodzenia i kolejnych lat razem!
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie skąd Twoje wątpliwości i na jakiej konkretnie płaszczyźnie wątpisz?
UsuńDziękuję serdecznie ;)
Piękna jest Wasza miłość i życzę Wam, żeby trwała jak najdłużej i żeby w końcu nadszedł moment, w którym zamieszkacie razem i rozłąki będą trwały tylko parę dni:) Ja od prawie roku mam taki związek trochę na odległość, ale widzimy się naprawdę często, szczególnie teraz podróże z Wrocławia do Warszawy i odwrotnie są bardzo łatwe i tanie dzięki połączeniu Ryanair:) z łodzi też nie było trudno dojechać, 2 godziny i już się widzieliśmy. Najdłuższa przerwa trwała raptem 3 tygodnie!
OdpowiedzUsuńDlatego podziwiam Cię bardzo, bardzo mocno:)
Dziękuję ślicznie ! ;*
UsuńNawet najmniejsza odległość przeszkadza jeśli chodzi o związek i miłość. Życzę Tobie i Twojemu partnerowi ogroma miłości i cierpliwości !
Ciężka sprawa ze związkami na odległość. Strasznie trudno takowy utrzymać. O ile w ogóle uda się zbudować prawdziwy związek. Ludzie często myślą,że jak poznają się w internecie, nie zobaczą ani razu to ta ich relacja jest związkiem. Nie nazywałbym tego tak. Co innego już w Twoim przypadku. Można już mówić o związku. Być może "jednym na milion". Bo wiele ich się rozpada w takiej formie. Często stają się po prostu przyzwyczajeniem i istnieją sobie,bo istnieją ot tak. A i przecież inaczej wygląda związek polegający na spotkaniach z doskoku,gdzie odpada to codzienne przebywanie ze sobą. No ale wierzę,że w Waszym przypadku jest inaczej,że wciąż jest prawdziwa, gorąca miłość. I jeśli tak jest to podziwiam. I życzę powodzenia,kolejnych rocznic i w końcu życia już bez odległości.
OdpowiedzUsuńAkurat z moim chłopakiem poznaliśmy się inaczej niż przez internet, ale fakt faktem, nasz związek ma potężnie zbudowane fasady właśnie za pomocą internetu. Co nie zawsze bywa łatwe i właściwe. Jakkolwiek dajemy radę! ;)
UsuńDziękuję za tak ciepłe życzenia ;)
Cztery lata to bardzo długo, gratulacje. Jakie cechy wymieniłabyś, potrzebne do utrzymania związku? Ja uważam, że potrzebne jest wspólne planowanie, pisałam o tym na swoim blogu. Bez snucia na przyszłość i fantazjowania jak to będzie gdy będziemy widywać się codziennie, bez rozmów o organizacji wspólnego życia, trudno utrzymać sens istnienia takiego związku i sama miłość może nie wystarczyć. To są trudne rozmowy i często bez odpowiedzi, ale warto się z tym zmierzyć.
OdpowiedzUsuń