Lubię płytkie filmy. Małostkowe fabuły,
gdzie kobiety biegają w szpilkach po ulicach Nowego Jorku, wylewają kawę na
przechodniów, odbierając przy tym telefon i niczym bohaterka uciekająca przed
rozpędzonym na nią autem. Lubię filmy przewidywalne, bez kołaczącego serca,
szeroko otwartych oczu i wstrzymanych oddechów. Akcje, przy których odprężam
się, a kolejne kadry utwierdzają mnie w przekonaniu, że już najwyższy czas na
zagłębienie się w przestworzach poduszek i ogromnej, przygniatającej moje ciało
kołdry. Z wielką chęcią zasiadam do filmów, które od samego początku dają mi
pewność spokojnie przespanej nocy, uśpionych emocji i brak ryzyka otwarcia
lawiny myśli, pytań, refleksji i łez. Jakże jednak rzadko zdarzają mi się takie
filmy. Tym samym jak bardzo jestem za to wdzięczna J. On zawsze ma cierpliwość
do szukania perełek wśród filmów. Tym razem też mnie nie zawiódł. Znalazł! On z
kubkiem fervexu na zwalczenie grypy, ja z gorącą kawą na rozbudzenie po pracy.
Na osłodę zafundowaliśmy sobie belgijskie czekoladki i rozpoczęliśmy weekend.
Wcisnęłam play, a ekran wyświetlił tytuł filmu Stronger. Zaczęło się!
Reżyseria: David Gordon Green. Scenariusz:
John Pollono. Historia oparta na faktach autentycznych – Boston rok 2013.
Maraton, w którym uczestniczyło setki tysięcy ludzi. Dwa ogromne wybuchy. Atak
terrorystyczny. Setki ludzkich istnień, które od tego wydarzenia już nigdy nie
były takie same. Chwile grozy, gęsia skórka, łzy wzruszenia i niewypowiedziana
chęć do walki.
Jeff Bauman prowadzi życie zwyczajnego
mężczyzny. Mimo dojrzewającego wieku nadal mieszka z mamą, imprezuje z
kolegami, pracuje i stara się o względy naturalnej piękności Erin. Jego życie
całkowicie zmienia się po wybuchu bomb na maratonie bostońskim. Tego dnia Jeff
kibicuje swojej dziewczynie, motywuje do biegu, nie pozwala jej się poddać.
Tego dnia zostaje on pozbawiony obu dolnych kończyn, a tym samym sensu życia.
Reżyser przeprowadza widza poprzez szereg trudnych do udźwignięcia emocji.
Nagle zostajemy tajemniczymi podglądaczami nowego życia bohatera. Obserwujemy
jego zmagania z najprostszymi czynnościami życiowymi, śledzimy pierwsze kroki
bohatera, dostrzegamy jego wymuszony uśmiech i ukryte łzy bezsilności.
Bezwstydnie możemy zajrzeć w głąb jego serca, aby zaraz potem usłyszeć jak
wiele strachu i rozpaczy w sobie skrywa. Piękna historia o walce o własne
życie, o obecności najbliższych w jakże trudnych momentach oraz o sile, która
drzemie w każdym z nas.
Spędziłam dwie godziny przed ekranem
komputera. Mrużyłam oczy, gdy nie mogłam znieść kolejnych upadków bohatera,
zaciskałam dłonie w pięści, kibicując gorąco i miętosiłam róg koca z nerwów.
Czułam się niemoralnie dziwnie, podglądając bohatera w tak intymnych chwilach
jego życia. Zdawało się, że towarzyszę każdej łzie, która toczyła się po jego
policzku. Moje ciało rwało się do pomocy mu, choćby w pokonaniu kolejnych
schodów, wycieczki do łazienki czy ubraniu się. Tym samym złościłam się na
niego i biłam dłońmi w poduszkę, gdy po raz kolejny upijał się do nieprzytomności,
opuszczał zajęcia rehabilitacyjne lub zamykał się w pokoju, przesypiając cały
dzień. Poczułam wielką empatię do Jeffa. Rozumiałam, dlaczego nie chce, aby
nazywano go bohaterem. Doskonale wiedziałam, że nie czuł się godny takiego
określenia. Przy każdym wschodzie słońca zmagał się z kolejnym dniem, kolejnym
wyzwaniem i stawianiu czoła nowej rzeczywistości. Szukał sensu życia.
Bo jak odnaleźć właściwy kurs, gdy nagle
traci się obie nogi. Jak szukać spełnienia, gdy mamy problem z wykonaniem
najprostszych czynności życiowych? Jak sprostać zadaniu bycia ojcem, mężczyzną?
Jak znów być postrzeganym jako normalny człowiek? Jak uniknąć litościwych
spojrzeń ludzi, a tym samym odnaleźć w sobie siłę i wolę do walki?
Historia tak piękna i niebywała w swojej
prostocie. Spodziewałam się hektolitrów łez i użalania się nad sytuacją
niepełnosprawności, a dostałam w prezencie ogromną porcję motywacji i wiary w
ludzkie możliwości. Rozbudzono we mnie nowego rodzaju energię. Empatię,
wewnętrzny smutek, a tym samym radość i dumę. Jeff Buman to nie tylko postać z
filmu. To autentyczna osoba, która przeszła przez to wszystko. Po obejrzeniu
filmu przekopałam przestworza Internetu w poszukiwaniu bohatera. Przeczytałam
masę wywiadów, zobaczyłam jego obecne życie i usłyszałam refleksje związane z
jego tragicznym wypadkiem. Jeff Bauman to żywy dowód na to, że można wszystko,
że siła definiuje Ciebie i zawsze możesz postawić kolejny krok. Nawet jeśli
tracisz grunt pod stopami.
A poniżej możecie zobaczyć zwiastun filmu.
Zdecydowanie film na odpowiedni moment w życiu... ja podobnie jak Ty lubię filmy, które dają mi rozrywkę, które nie wyciskają z moich oczu łez. Kino, książki mają mi dostarczyć uśmiechu .. łez mam dość w realnym życiu.
OdpowiedzUsuńJa lubię filmy, które dają do myślenia i podejmują trudną tematykę. Na pewno obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam go, ale masz rację, zdecydowanie muszę go obejrzeć! Już dodaję do listy ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie widziałam tego filmu, ale wydaje mi się bardzo interesujący :)
OdpowiedzUsuńhttps://kaarolkaa95.blogspot.com/
Też czasem lubię obejrzeć coś pięknego, spokojnego i przepełnionego miłościom. Może wzajemna obserwacja >?
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post<3 oraz
Instagram.
Bardzo ładnie to wszystko opisałaś i już zapisuję sobie ten tytuł do obejrzenia. Takie filmy potrafią być na prawdę motywujące. Lubię filmy, które mają w sobie jakieś przesłanie, ale nie lubię, gdy są one dołujące, a wydaje mi się, że ten film taki nie jest.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie! Spodziewałam się płaczliwej scenerii, doła na końcu i smutne dołujące wnioski, a tu wręcz przeciwnie ! ;)
UsuńJa obecnie nie jestem dobrym kompanem do ogladania tego typu filmow...
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna. Choć sama również nie przepadam za takimi filmami jest nieraz taki czas gdy one świetnie pasują do wieczoru 😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do Siebie
Ostatnio rzadko oglądam "ciężkie" filmy, ale może kiedyś obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś o nim słyszałam, ale całkowicie zapomniałam. Dziękuję za przypomnienie! Ląduje na górę listy filmów do obejrzenia
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę filmów koniecznych obejrzenia!
OdpowiedzUsuńwww.kobiece-inspiracje.com
Przekonałaś mnie do tego, żeby ten film obejrzeć! Pewnie z moim się nie uda, bo jakoś za takimi filmami nie przepada, ale za to sama może się skuszę w pracy. Ciekawa jestem strasznie, muszę to sobie zapisać!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Naprawdę polecam ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym filmem bardzo. Może aktualnie nie mam humoru na tego typu filmy, ale zdecydowanie zapisuję go sobie na listę i w przyszłości do niego wrócę.
OdpowiedzUsuńTeż wtedy nie miałam! Szykowałam się na coś lekkiego, a tu proszę! Kompletnie odmieniło moje myślenie i nawet przez chwilę nie żałowałam poświęconego na ten film czasu ;)
UsuńJawi mi się raczej z gatunku tych ciężkich, ale nie powiem zaciekawiłam się :)
OdpowiedzUsuńDaje dużo do myślenia, ale w pozytywnym znaczeniu. Nie będę zdradzać szczegółów, zachęcam do oglądania ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie tym filmem! Też lubię te dość oklepane, ale czasami fajnie jest usiąść przy filmie, który ma głębsze przesłanie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ten film zostaje w pamięci na dłużej! ;)
UsuńJak będzie z tłumaczem to chętnie obejrzę :D Lubię takie nietypowe biografie i filmy z przesłaniem które dają kopa :)
OdpowiedzUsuńNiebanalny motywator! ;) Mam nadzieję, że już niedługo pojawi się wersja z tłumaczeniem ;)
Usuńmocno mnie zaciekawiłaś ;-)
OdpowiedzUsuńZasiadaj do oglądania ! ;)
UsuńZachęciłaś mnie bardzo, by sięgnąć po ten film. Zapisuję na listę :)
OdpowiedzUsuńKonieczny MUST SEE! ;)
UsuńKochana, bardzo dziękuję za tę recenzję. Uwielbiam Twoje wpisy, masz takie lekkie pióro a z Twoich postów płynie... mądrość. Wiem, że zabrzmiało to trochę pompatycznie i górnolotnie, ale tak właśnie jest:) Jesteś bardzo dojrzała i chociaż Cię nie znam osobiście, to myślę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić:) Pozdrawiam Cię serdecznie!!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak ciepłe słowa kochana ! ;*
UsuńZ przyjemnością umówiłabym się z Tobą na kawę na ploty ! Bez wątpienia znalazłybyśmy nić porozumienia. Nawet raz byłyśmy tego samego dnia w Barcelonie w pobliżu La Rambla! <3
Woow... Tak pięknej recenzji jeszcze nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńFilm z gatunku który uwielbiam, więc z przyjemnością go obejrzę.
Pozdrawiam, chętnie tu wrócę ;)
Dziękuję ;) Cieszę się, że mogłam wpłynąć na Twoją decyzję i emocje. Film naprawdę warty obejrzenia !
Usuń