Właśnie upłynął nam pierwszy tydzień
nowego roku. Mamy już za sobą pierwsze poranne pobudki do pracy, wyrzuty złości
na szefa i bezsilność przy popsutej szufladzie. Pokonaliśmy pierwszy kryzys
podnosząc się z kanapy i wytrwale udając się na trening, ze skwaszoną miną
piliśmy dla zdrowia zielone koktajle, ocieraliśmy pierwsze łzy bezradności i
zagryzaliśmy wargi przy liczeniu oszczędności na goniące nas rachunki. Nie mamy
sobie czego gratulować, bo właśnie nadszedł moment, w którym nasze postanowienia
noworoczne zawisły pod ogromnym znakiem zapytania, a motywacja wyszła z domu z
hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Napisałam to ja- wieczna optymistka, nie
oszukując Was przy tym, że życie daje nam nieźle w kość. Świeży start, czyste
kartki kalendarza i postanowienia noworoczne nie zagwarantują nam likwidacji
życiowych przeszkód i problemów. Mam jednak dla Was niezastąpiony sposób.
Metodę, która każdego dnia będzie mogła odmienić Wasz dzień, namalować uśmiech
na twarzy i na nowo przywołać ogromną dawkę motywacji.
Chcesz poznać tajniki magicznej metody?
Rozsiądź się wygodnie na kanapie, zapal
ulubioną świecę zapachową i otwórz swój kalendarz lub planner. Co widzisz?
Listę suchych faktów, napięty grafik, poupychane spotkania między jedną
godziną, a drugą? Pewnie gdzieś jeszcze obok malutką czcionką dopisany jest
trening, plan publikacji postów i inne konieczne must to do! Głowa pęka, ciało
nie nadąża, a szczęście i satysfakcja wysiadły gdzieś po drodze. Znajome? Mi aż
nadto! Gdy pod koniec zeszłego roku robiłam podsumowanie fukałam pod nosem i
rzucałam długopisem. Jakoś wszystko szło świetnie, sukcesy zawodowe, rodzina,
związek, podróże dookoła świata i rozwój bloga. Mimo wszystko moje podsumowanie
wypadło szaro. Brakowało mu energii, kolorów i wdzięczności.
"W całym życiu najistotniejsze jest to, czy
przyjmujemy rzeczy za oczywiste, czy też z wdzięcznością."
Przecież mówiłam Dziękuję, przecież
uśmiechałam się na kolejną świetnie zapowiadającą się sesje zdjęciową, skakałam
do góry na wieść o wycieczce na wyspy tropikalne, doceniałam obecność moich
najbliższych, na których zawsze mogłam liczyć.
Gdy przyszło mi rozliczyć się ze starym
rokiem 2016 do mojego serca wdarła się okrutna prawda, nie umiałam wykrzesać z
siebie prawdziwej wdzięczności. Takiej wdzięczności, która roztopi serce, która
nawet w najtrudniejszej sytuacji wyjdzie na wierzch i nie zatonie. Zabrakło mi
wdzięczności z pozornie nic nieznaczących chwil. Nagle zapomniałam o błękicie
nieba, który koił moje oczy tak wiele lat, zapomniałam o poświęceniu, jakiego
dokonał dla mnie Jezus. Swoje zdrowie i przysłowiowy luck uznawałam jako
własność i rzecz należącą się mi. Oczywiście uśmiechałam się przy tym, mówiąc
„Dziękuję” i „Proszę” i „Oh, jaka jestem wdzięczna!” Prawdziwej wdzięczności
nauczył mnie rok 2017...
Pamiętacie o kalendarzu, o którym
pisałam Wam tutaj? To sprawca, wszystkiego! Mojej świeżej motywacji do
zapisywania rzeczy i trzymania się ich, regularnych ćwiczeń, publikacji na
blogu i zebranych myśli. Właśnie w tym kalendarzu coś mnie tchnęło i
postanowiłam sobie każdego dnia notować przynajmniej jedną rzecz, za którą
jestem wdzięczna. Początki wychodziły banalnie! Atmosfera poświąteczna, nadal
turlałam się z lenistwa jak pączek w lukrze, pełna noworocznej energii i
ambitnych planów na przyszłość. Tak łatwo było pisać o sukcesach, szczęściu,
wolnym dniu... Cóż za wdzięczność! Schody zaczęły się, gdy deszcz nie
przestawał bębnić o parapet, a ja płakałam razem ze strugami deszczu, gdy pies
zachorował, a ja nie mogłam przy nim być, gdy nagle znalazłam się setki tysiące
kilometrów z dala od bliskich w nielubianym przeze mnie miejscu. Siadałam wtedy
przed kalendarzem i obracałam w dłoni długopis. Za co być wdzięcznym? Gdy coś
nie poszło po mojej myśli, gdy znów ominęłam trening i zjadłam całą czekoladę.
Czy wypada dziękować, że to nie ja dostałam pracę, na którą liczyłam, a demony
z przeszłości znów pokazują swoje różki w moim teraźniejszym życiu? Nie było w
tym żadnego sensu... ale wiecie co?
Trwałam dzielnie w spisywaniu
najlepszych rzeczy z minionego dnia. Czasem rozpisywałam się tak obszernie, że
brakowało mi miejsca, a czasem wymuszałam chociaż jedno zdanie- smaczny obiad,
ciepłe skarpetki po powrocie z okropnej sesji zimowej przy temperaturze -10. Z
biegiem czasu załapałam. To jest
prawdziwa wdzięczność! Ta, która roztapia moje serce na myśl, jak wielką
jestem szczęściarą, że mogę pić kawę w przepięknej kawiarence. Gdy ciężkie
krople deszczu spadają mi na twarz, a ja o czwartej rano muszę iść do pracy. Dzięki
wdzięczności idę w podskokach, bo przecież jak wspaniale, że tą pracę mam! To
ciepłe uczucie, gdy na błękitnym niebie widzę szybującego ptaka i zdaję sobie
sprawę, że na tą chwile nic mi więcej nie potrzeba. Wdzięczność, gdy po
tragicznym dniu mogę wypłakać się w ramię ukochanego, a wypadek może wyjść mi
na dobre, bo będę miała czas na błogie lenistwo w domu.
Praktykowanie wdzięczności czyni
człowieka szczęśliwszym, dzień staje się pogodniejszy, a życie nabiera sensu.
Bo przecież żyjemy właśnie po to! Dla szybszych uderzeń serca, bliskości
drugiej osoby, pomocy innym i wpatrywaniu się w błękit nieba! Dla pozornie nic
nieznaczących momentów jak śmiech dziecka, taniec między wirującymi płatkami
śniegu, parującej kawy, przytulnego domu, który wita nas po wojażach tych
większych i mniejszych...
Spróbuj powiedzieć Dziękuję! Tak z głębi serca. Niech na twarz wypełznie szczery
uśmiech, a serce zaleje ogromna ciepła fala wdzięczności! Ja już zabrałam się
za notowanie zjawiskowych dni nowego roku. A Ty?
DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE!
Ja szczęście zapisuje w specjalnym pamiętniku na 5 lat, który jak zapełnię, podaruję mojemu Ukochanemu. Takie skromne dziękuję.:)
OdpowiedzUsuńWow! Tworzysz przepiękny prezent! <3
UsuńŻyczę Ci jak najwięcej momentów do umieszczenia w Twoim pamiętniku!
Paulina jak zawsze inspirujesz i dziękuję Ci za to :) w 100% się z Tobą zgadzam praktykowanie wdzięczności czyni człowieka szczęśliwszym! Natchnęłaś mnie do własnego wpisu :):):) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;*
UsuńCzekam w takim razie na Twój nowy wpis! ;)
To prawda. Trzeba być wdzięcznym za każdy dzień i każde pozytywne wydarzenie. :) A przede wszystkim w tej wdzięczności być szczerym z samym sobą. :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim szczerym z samym sobą! ;) Jeśli nie odnajdziemy prawdziwej wdzięczności wewnątrz siebie, nie będziemy potrafili jej okazać, a rzucone "Dziękuję" okaże się nic nie znaczącym słowem.
UsuńA ja napisze: Dziękuje ze jesteś!!
OdpowiedzUsuńWdzięczność jest w dzisiejszych czasach jest bardzo niedoceniana. Smutne to...
Kochana ! ;)
UsuńW dzisiejszych czasach może i łatwo rzuca się "Dzięki", ale ile jest w tym prawdziwym wdzięczności można wyczuć. W intonacji głosu, postawie, w grymasie twarzy i drugą stopą , powoli odkręcającą się "do swoich zabieganych spraw."
Dziękuję za Twoją motywację i przemyślenia, które dość często mi gwarantujesz na Twoim blogu Q ;)
Bardzo ciekawe spojrzenie, często nie doceniamy tego, co mamy ;)
OdpowiedzUsuńA przecież mamy tak wiele! <3
UsuńMasz rację, wyrażanie wdzięczności jest bardzo ważne. Dzięki temu bardziej doceniamy to co mamy, a o czym często zapominamy jak wspomniany błękit nieba czy zdrowie.
OdpowiedzUsuńOby każdy z nas miał w sobie wdzięczność za te wszystkie cudowności, którymi obdarowuje nas świat! :)
Właśnie się zaczęłam zastanawiać nad tym czy rzeczywiście jestem wdzięczna.. Zawsze myślę, że mogłoby być coś lepiej zrobione (przeze mnie głównie), dużo wymagam, niby coś doceniam, a jednak chyba nie do końca. W zeszłym roku miałam planner w którym miałam spisywać dobre rzeczy z dnia, itp. i nie wytrwałam do końca. Może w tym roku się uda! :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest wymagać od siebie, ale jeszcze lepiej jest trzymać balans między docenieniem tym, co już mamy, a walką po więcej ;)
Usuńżyczę Ci, abyś w tym roku wytrwała w regularnym praktykowaniu codzienności! ;)
Ja na kroku powtarzam, że trzeba być wdzięcznym. Jednak ta wdzięczność w tych czasach nie do końca jest doceniana. Może ludzie muszą dorosnąć? nie wiem, ciężko stwierdzić.. poza tym, piękne zdjęcia! na dodatek masz piękne nazwisko :D Głuszek - ja mam Głuch :D
OdpowiedzUsuńA może to ten nieosiągalny perfekcjonizm i ciągłe dążenie po "jeszcze" "więcej" "mocniej".
UsuńMoje nazwisko to coś na zdrobnienie Twojego ;D
Pozdrawiam ;)
Przepiękny wpis, pełen takiego spokoju i ciepła :) Pięknie to wszystko napisałaś.
OdpowiedzUsuńJa wdzięczności nauczyłam się od 2013r. kiedy to nastąpiła pewna przemiana u mnie. Zaczęłam doceniać piękno jakie jest wokół mnie/nas. Nawet najmniejszy drobiazg mnie cieszy, co nie zawsze jest dobrze odbierane przez innych, ale nie przejmuję się tym :) Najważniejsze, żeby czerpać radość z każdego dnia :)
Piękna lekcja, którą warto wykorzystać ;) Czasem nasza dziecięca beztroska może wzbudzić dziwne spojrzenia ze strony innych, ale czy to jest ważne? Najważniejsze, że Ty jesteś szczęśliwa, i że znajdujesz szczęście w najmniejszych drobiazgach ;)
UsuńMeeega dawka optymizmu na Nowy Rok! Idę w Twoją stronę, bo tego roku kupiłam specjalnie kalendarz, by zapisywać, co mnie spotkało. W tamtym roku i dwa lata wcześniej go nie miałam, i odnoszę wrażenie, że oprócz kluczowych wydarzeń, życie uciekło mi przez palce.
OdpowiedzUsuńDobroci na Nowy Rok! :)
Świetny sposób na zatrzymywanie wspomnień! Ja sama wczoraj wieczorem siadłam sobie i czytałam każdy dzień po kolei. Coś niesamowitego jak wiele małych momentów ucieka nam przez palce ! ;)
UsuńDziękuję i wzajemnie ! ;*
Dziękuję Ci za ten wpis, naprawdę. Mi 2017 upłynął tak szybko i z przysłowiowymi klapkami na oczach, że 2018 przywitałam właściwie załamana, że nic mi w życiu nie wychodzi. A Twój wpis właśnie mi uświadomił jak bardzo powinnam być wdzięczna. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńNormalne są chwile załamania i porażki. Cieszę się, że mogłam Ci pomóc:) wszystkiego najlepszego dla Ciebie ! Jak najwięcej magicznych do zapisania momentów:*
UsuńPaulina! Fantastyczny wpis na początek roku, który kompletnie różni się od wszelkich pozostałych na ten temat, a jednocześnie motywuje chyba najbardziej z nich! :) Wdzięczność, szczególnie za małe, zwykłe momenty to piękne uczucie i potrafi poprawić humor na bardzo długo. To tak, jak wspólna kolacja z najbliższymi po długim i ciężkim dniu. Nie taka, do której trzeba się przygotowywać, ale taka, podczas której można cieszyć się smakami i obecnością innych. Życzymy Ci w tym roku mnóstwa powodów do wdzięczności i samych świetnych wydarzeń! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za tak ciepłe słowa ! ;*
UsuńWszystkiego dobrego !
Twoje slowa dotarly wprost do mojego serca. Zdecydowanie powinnam nauczyc sie wdziecznosci
OdpowiedzUsuńTakiego lata mi potrzeba. Jestesmy scieci lodem i mrozem of 3 tygodni i konca nie widac. Juz mi sie przejadlo -10C- tez chce wyjsc ze swetrow i na plaze!!! :)
OdpowiedzUsuń