Wychodzę z domu i
idę na parking, gdzie zostawiłam auto poprzedniego dnia. W pośpiechu wyjmuję
kluczyki z torebki i chcę jak najszybciej włączyć ogrzewanie. Nie do wiary jak
sroga zima przyszła do Hiszpanii tego roku. Przeprowadzając się tutaj nie spodziewałam
się tak niskich temperatur, obfitych opadów deszczu, a ostatnio nawet śniegu!
Siedząc już w samochodzie napawałam się coraz cieplejszym powietrzem
wydobywającym się z malutkich krateczek. Włączyłam radio i już chciałam ruszać,
gdy zdałam sobie sprawę, że przednia szyba pokryta jest lodem. Zamarznięte
szyby w Hiszpanii! To dopiero żart! Uporałam się z tym małym problemem jak na
zahartowaną Polkę przystało i ruszyłam do pracy. Właśnie wtedy zapisałam sobie
w pamięci pomysł na kolejny post dla Was. Jakimi kierowcami są Hiszpanie? Już
Wam opowiadam...
Na luzie
Wszędobylskie tranquilo, czyli
spokojnie, bez nerwów, mam czas, zaraz to załatwię. Już nie dziwi mnie na
drogach powolne tempo, zatrzymywanie się na środku drogi czy kilkuminutowe parkowanie.
Wstrzymywanie ruchu, bo Jose spotkał Marię na przejściu dla pieszych nie
denerwuje nikogo. Tranquilo, poczekam! Włączę sobie muzykę, pośpiewam razem z
radio i porozglądam się dookoła, przecież tu jest tak pięknie!
Przepisowo
Ograniczenie prędkości do 70, więc
zmusza to kierowców do deptania po hamulcach. 70 znaczy 70 i ewentualnie 5 km
wzwyż. Nie ma mowy więcej! To akurat zasada, która w przeciwieństwie do Polaków
jest przez Hiszpanów przestrzegana wzorowo. Samochody ciągną się sznureczkiem
przez teren zabudowany i nikt nie trąbi, nie mruga światłami i nie pogania,
wyprzedzając się ryzykownie. Nakazane 50 km/h znaczy 50 i nikt się z tym nie
kłóci. Co więcej! Pojawia się wielka solidarność wśród kierowców i Ci, którym
zbyt nadto spieszy się dostają swoją burę. Zaczyna się miganie światłami czy
jak na złość spowolnienie tempa. Nie ma mowy, aby Hiszpan pozwolił spieszyć się
wariatowi, gnającemu na drodze ponad 100 km/h. Przyznam szczerze, że w Hiszpanii
sama zwolniłam i nie jeżdżę już tak brawurowo jak miałam kiedyś w zwyczaju.
Wyszło mi to na dobre.
Brak kierunkowskazów
Żeby nie było tak kolorowo! Hiszpanie
uwielbiają uprzykrzać mi życie brakiem używania kierunkowskazów. Nie wiem, czy
denerwuje to tylko mnie, rodowitą Polkę, czy daje się to we znaki każdemu?
Jakkolwiek hiszpańscy kierowcy mają gdzieś zakomunikowanie innym w którym
kierunku zmierzają. Bardzo często stoję na skrzyżowaniu, i stoję... i stoję...
bo zwyczajnie nie wiem które auto jedzie w którym kierunku! Zupełnie tak, jak gdyby
w ich wyobraźni byli jednymi kierowcami na świecie! Nie zliczę, ile razy serce
podchodziło mi do gardła, gdy hamowałam w ostatniej chwili, bo akurat komuś
odwidziało się jechać prosto i nagle bez żadnego kierunkowskazu zwalnia i
skręca w lewo. O zgrozo!
Przeklęte ronda
Tu zacznę narzekać! Oczywiście na
początku odniosę się do moich nie najlepszych umiejętności jako kierowcy, ale nie
sądzicie, że trzy, a nawet czteropasmowe ronda
to zdecydowanie za dużo? Auta pędzą, każde w innym kierunku, ja wychylam
dzióbek maski swojej na dzień dzisiejszy mazdy, chcę wyjechać, ruszyć dalej,
ale nic! Każde auto ma pierwszeństwo, jeden pas, trzeci,drugi, czwarty, żaden z
kierowców nie pomyśli o włączeniu kierunkowskazów przez co znacznie zwalnia
ruch na drogach. Kolejny kierowca, nie znając zasad poruszania się po rondzie
blokuje wszystkie wjazdy i wyjazdy, bo zdecydował się okrążyć całe rondo...
ostatnim pasem, uniemożliwiając tym samym włączenie się do ruchu innym
kierowcom. Te momenty są dla mnie wybitnie stresujące, jakkolwiek widzę w tych
rondach ogromny potencjał. W Hiszpanii bardzo rzadko spotyka się skrzyżowania,
światła uliczne itd. Najłatwiejszym rozwiązaniem jest rondo kilku pasmowe, auta
wskakują i wyskakują w odpowiednim dla nich miejscu, unikając tworzenia się
korków. Oczywiście wszystko byłoby o wiele łatwiejsze i szybsze, gdyby wielu
kierowców pamiętało z nauk jazdy jak należy zachować się na takim rondzie. Ah!
TIR
W Hiszpanii kierowcy ciężarówek zdają
się prowadzić w dziwnie agresywny sposób. Pędzą na łeb, na szyję, zdecydowanie
przekraczając dozwoloną prędkość. Pakują się ze swoimi wielkimi naczepami na
malutkie ronda między samochody osobowe, a gdy inni uczestnicy ruchu jadą zbyt
wolno, kierowca TIR-a rości sobie prawa do migania mu światłami czy
stresującego podjeżdżania coraz bliżej tyłu auta. Koszmar! Nie bez powodu podczas
kontroli pojazdów złapano ogromną liczbę kierowców ciężarówek pod wpływem
alkoholu lub co gorsza narkotyków. Istny koszmar!
Tolerancja i uprzejmość
Jakkolwiek bycie kierowcą w Hiszpanii to
bardzo prosta sprawa. Chwilami myślę nawet, że jeździ mi się o wiele lepiej niż
w Polsce! Kierowcy na drogach są tolerancyjni i otwarci. Rozumieją, że czasem
można się zagapić, zabłądzić, czy znaleźć pechowe miejsce do parkowania, które
chcąc nie chcąc wymaga czasu. Zazwyczaj spotykam się z uprzejmością wśród
kierowców i ogromnym pokładem cierpliwości. Nie byłam do tej pory świadkiem
żadnego nachalnego trąbienia czy krzyków „jak jeździsz k**** przez rozsuniętą szybę.
W Hiszpanii jeździ się spokojnie, bez nerwów i właśnie tranquilo...
Ciekawa
jestem czy macie swoje doświadczenia w prowadzeniu auta w krajach
zagranicznych?
Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami !
Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńNa początku samej było mi dziwnie jeździć w zwolnionym tempie, ale przyzwyczaiłam się do tego dość szubko. Też lubię wcisnąć pedał gazu, ale nie już tak brawurowo i na pewno w specjalnie wyznaczonych ku temu miejscach, a takich jest sporo tutaj w Hiszpanii.
Dla mnie akurat wolniejszy ruch jest dobry, ale pewnie dlatego, że póki co mój staż prowadzenia auta jest bardzo mały i od niedawna prowadzę auto regularnie. Możliwe zatem, że ta asekuranckość zniknie z doświadczeniem ;) natomiast tych wielkich rond nie zazdroszczę. Sama koncepcja ruchu okrężnego zamiast skrzyżowania jest super, ale pewnie łatwo się pogubić.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Cię rozumiem. Sama nie prowadziłam do tej pory auta zbyt często, a do utalentowanych kierowców zdecydowanie nie należę ;D Jakkolwiek wszystkiego idzie się nauczyć, nawet tych przerażającyh rond ;D
UsuńNie wiem jak poradziłabym sobie w mieście, w którym większość ludzi nie używa kierunkowskazów ;)
OdpowiedzUsuńJazda pełna niespodzianek gwarantowana :D Oczywiście nie jest tak, że zupełnie nikt w Hiszpanii nie używa kierunkowskazów,ale bardzo rzadko ;D
UsuńJa najeździłam się w różnych krajach, a w Seulu zdecydowaliśmy nie kupować samochodu, bo wszędzie można łatwo dojechać komunikacją publiczną. Przyznaję, że wolne tempo na drodze byłoby dla mnie frustrujące!
OdpowiedzUsuńUh! W Seulu chyba nigdy nie odważyłabym się prowadzić auto! ;o istne szaleństwo i faktycznie, komunikacja jest genialna w tym mieście ! <3
UsuńA to ciekawie - nigdy nie jeździłam po drogach Hiszpanii za kółkiem.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję tylko jeździć tam samochodem jako pasażer lub autobusem, ale kiedy to było... ;)
Pozdrawiam cieplutko! :)
W Hiszpanii nie miałam jeszcze okazji być anie kierowcą, ani pasażerem (chyba, że bierzemy pod uwagę autobus), ale jeśli Hiszpańscy kierowcy są chodź trochę podobni do włoskich kierowców... to Ci współczuję:D ale masz Paulinka szkołę życia, a raczej szkołę jazdy! Wrócisz do Polski kiedyś na starość i zostaniesz instruktorem bo nic Ci nie będzie straszne:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńZ tego co się orientuję to Włosi jeżdżą bardziej brawurowo, rozgorączkowani kłócą się o swoje pierwszeństwo na drogach ;D Oh ! To prawda, szkoła jazdy zupełna! ;D Jeszcze mogłabym nauczyć się w tym wszystkim lepiej parkować i będę startować na stanowisko instruktora jazdy ;D
UsuńPrzynajmniej stosują się do ograniczenia prędkości. Bo w Polsce napis "50 km" rozumie się jako "do 70 -ciu można jechać"...
OdpowiedzUsuńOczywiście nie wszyscy i nie zawsze, nie chcę tutaj uogólniać. W Hiszpanii również znajdą się tacy co pędzą na łeb na szyję nie zważając na ograniczenia prędkości i ignorując jakiekolwiek znaki na drodze, liczy się wciskany pedał gazu. Jakkolwiek wolniejsza i uważniejsza jazda w Hiszpanii rzuca się w oczy w porównaniu do Polski i za to wielki plus ;)
UsuńPozdrawiam !
Z tymi kierunkowskazami to mialam problem, ale dostosowanie predkosci uwazam za zalete. To co dzieje sie w Polsce pod tym wzgledem przekracza ludzkie pojecie
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zdaje się tutaj ludzie wolą dojechać na miejsce później lub podziwiać po drodze krajobrazy niż zakończyć podróż z tragicznym skutkiem.
UsuńPozdrawiam ! ;)
Z tą powolną jazdą, to nie jest tak we wszystkich regionach. Na Wyspach Kanaryjskich jeżdżą bardzo szybko. Szczególnie miejscowi na wąskich dróżkach, wkurzeni, że im się turyści tak bardzo wloką, zdjęcia robią, że człowiek nie może dojechać do pracy. Często mi się zdarza, że w górach, na wąskich stromych zakrętach mnie wyprzedzają, a ja w tym czasie klepię "zdrowaśki", żeby przeżyć. ;-)
OdpowiedzUsuńZ całą resztą mam podobnie. Kierunkowskazy tu nie istnieją, a ludzie wierzą, że według przepisów na rondach trzeba zawsze i obowiązkowo jeździć zewnętrznym pasem.
Nie wiem jak sprawy mają się tutaj moim regionie w okresie wakacyjnym. Być może i ja zacznę wtedy narzekać na jadących w ślimaczym tempie turystów, póki co bardzo mi to odpowiada ;D
UsuńJak widać Hiszpania nie widzi sensu w kierunkowskazach i rondach kilku pasmowych ;D
Pozdrawiam i życzę cierpliwości na trasie! ;D
W takim razie to idealne miejsce dla mnie, bo nie znoszę szybkiej jazdy.
OdpowiedzUsuńDziwny mają zwyczaj z tymi kierunkowskazami i bardzo niebezpieczny. Dobrze, że chociaż przestrzegają ograniczeń prędkości. :)
OdpowiedzUsuńNiebezpieczny, bo trzeba mieć oczy dookoła głowy. Jakkolwiek wielki ukłon w ich stronę, bo nie przekraczają ograniczeń prędkości,a drogi naprawdę kuszą ku temu ;D
UsuńZazdroszczę tego podejścia na luzie ;p w Wawce ktoś wystarczy, że się zagapi, że ma światło zielone a trąbią całe tabuny rozwścieczonych kierowców :D Z tymi kierowcami ciężarówek przegięcie, zdecydowanie powinni częściej kontrolować takich kierowców! <3 Pozdrowionka i troszkę ciepełka przesyłam :)
OdpowiedzUsuńTego na polskich drogach nie znoszę! Tej nerwowej jazdy, trąbienia za niewielki błąd czy ruszenie pięciu sekund po zapaleniu się zielonego światła.
UsuńMieszkając jakiś czas w Niemczech zauważyłam, ze tamtejsi kierowcy w ogóle nie zwracają uwagi na innych. Każdy jedzie, jakby przed jego maską nikogo nie było. Ma to swoje plusy i minusy, bo taki Niemiec nie będzie wytykał Ci palcami złego parkowania, braku kierunku itd, ale kiedy na światłach nie ruszysz wystarczająco sprawnie, on bezczelnie Cię wyprzedzi :D Trochę to zabawne, szczególnie dla mnie jako osoby mającej prawo jazdy, ale dopiero uczącej się prowadzić inny starszy samochód :D Niemcy też słyną z brawurowej jazdy. Lubią szpanować swoimi furami po mieście i palić gumę, co akurat dla mnie jest stresujące. Nie chciałabym, żeby taki kaskader zajeżdżał mi drogę, a wiele razy zdarzyło się tak mojemu chłopakowi...
OdpowiedzUsuńZadziwiające jak każdy kraj ma swój obyczaj jeśli chodzi o nawet o prowadzenie samochodu. Brzmi naprawdę niebezpiecznie. Chyba wolę brak tych kierunkowskazów w Hiszpanii i niepoprawną jazdę na rondach ;D
UsuńKoreańczycy zza kierownicą są zagrożeniem nie tylko dla pieszych ale i dla samych siebie... strasznie szaleńczo jeżdżą ;/
OdpowiedzUsuń