Witajcie kochani! Dzisiaj przychodzę do
Was z kolejnym postem poruszającą tematykę wiary. Ostatni artykuł wzbudził tak
wielkie zainteresowanie i odzew od Was, że postanowiłam odnieść się do niego
publicznie. Dziękuję za każdy komentarz i prywatną wiadomość. Było mi
niezmiernie miło móc rozmawiać z Wami na tak głębokie tematy, odkrywać wspólnie
sens aspektów życia religijnego i zwierzać się z wielu dręczących nas spraw.
Dziękuję Wam bardzo za otwarcie swoich
serc i wspaniałe rozmowy z Wami!
Najczęściej pojawiające się komentarze
dotyczyły odwagi do przyznawania się do swojej wiary i mówieniu o tym
publicznie. Zauważyliście, że wszyscy lubimy się w jakiś sposób określać?
Ostatnio największą popularnością cieszą się minimalistki,które wypierają
konsumpcjonizm, ograniczają swoje szafy, kosmetyczki, potrzeby materialne i
wyznają zasadę Mniej znaczy Lepiej. Instagram szturmem podbiły miłośniczki slow
life, gdzie kawa wraz z notesem to konieczny must have udanego dnia. Zawzięcie
planują każdą godzinę w ramach zwolnienia życia i wygospodarowania tych
najcenniejszych chwil na napawanie się chwilą teraźniejszą. Przyznaję się bez
bicia, że sama należę do tej grupy. Jakkolwiek planowanie, rysowanie tabelek i
notowanie w kalendarzu wychodzi mi marnie,to mogę pochwalić się próbką życia
slow life. Kiedy to czasem buntowniczo olewam obowiązki i idę na spacer po
plaży, gdy powinnam rzucić się w wir planowania kolejnych projektów, a ja z
pełnymi polikami ciasta i kawy zaczytuję się w kolejnej powieści. Slow life w
sumie też jest fajne!
Popularne są też zagorzałe wojowniczki-
wegetarianki i weganki. Obrończynie życia zwierząt, zdrowego odżywiania i
artystki w tworzeniu magicznie kolorowych zdjęć ich potraw. Minimalizm to styl
życia, slow life jak najbardziej, bycie wegetarianką również pomaga w określeniu
swoich nawyków o sposobie życia. Zwyczajnie określamy to lifestyle, czyli styl
życia i nie ma w tym nic błyskotliwego ani nadzwyczajnego. Całkiem niedawno, w
momencie gdy wena jest przeze mnie najmniej oczekiwana, czyli przy zmywaniu
naczyń, odkryłam, że wiara to także lifestyle, a o tym jakoś już się nie mówi.
Nikt nie krzyczy Ej! Jestem chrześcijaninem, nie piję alkoholu i nie współżyję
przed ślubem. A w momentach upadku zwracam się tylko do Jednego Jedynego
Wszechmogącego- brzmi lakonicznie i idiotycznie jak na dzisiejsze czasy. Wiem,
żaden instagram nie rozwinie się w taki sposób. Blog nie zyska zagorzałych
czytelników, a klienci nie będą wysyłać super świetnych paczek niespodzianek w
postaci kosmetyków, zegarków i kolejnej pary butów. Lepiej być weganką,
minimalistką, żyć wolniej, ale w żadnym wypadku nie mówić o Bogu...
... ale przecież
jeśli wierzysz, to jest to coś, co definiuje Ciebie, definiuje Twój styl życia.
Określa, że w tą niedzielę zwleczesz się
z łóżka i pójdziesz na nabożeństwo. Że zawsze po rzucaniu telefonem, nerwach i
płaczu przeprosisz i weźmiesz się w garść. Że nie będziesz obojętna na
cierpienie innych, a swoją postawą zechcesz pokazać samo dobro. Że pomożesz
staruszce, wyciągniesz samotną koleżankę na kawę, staniesz w czyjejś obronie i
nie będziesz się bała powiedzieć „Jestem chrześcijanką.” Powiesz to z wielką
dumą i świadomością, że każdego dnia dokonuje się dla Ciebie cud. Cud miłości
Bożej, poczucia szerzenia Dobrej Nowiny i jasno sprecyzowanej dla Ciebie misji
życiowej. Bo przecież wiara to coś więcej niż bycie dobrym człowiekiem. Coś
znacznie głębszego, niż proszenie złotej rybki o spełnienie marzeń i coś
znacznie bardziej przyszłościowego niż obecne istnienie i pogoń za stworzeniem
idealnego życia. Wiara to bezustanne odkrywanie, nauka i długa podróż.
Wiara to
lifestyle- definiuje Ciebie i Twoje wybory.
Dlaczego miałabyś o tym nie mówić?
Ejjj!! Ja jestem mininalistka! I wcale tabelek nie rysuje i broń Boże nie planuje każdej godziny. 😝 A poważniej... Zawsze uwazalam, ze więcej o naszej wierze (lub jej braku) mówią nasze czyny niż słowa. Idę w niedziele na Msze Święta, staram się postępować według przykazań, a jak upadam to ide prosić o wybaczenie. Pomagam innym i jestem zwyczajnie dobrym człowiekiem. Czy czuje chęć mówienia o Bogu? Nie. Wole pokazać swoja milosc do Niego poprzez czyny.
OdpowiedzUsuńTeż tak kochana myślałam! A tu otwieram Pismo Święte i widzę jak Jezus nawołuje do tego, aby właśnie o nim mówić, głosić Jego słowo, trąbić na lewo i prawo w Jego imieniu, mówić o zbawieniu, wspólnie z innymi tworzyć wspólnotę, pogłębiać wiedzę o nim itd ;D
UsuńGłęboka wiara to właśnie coś więcej niż bycie dobrym człowiekiem. ;)
Pozdrawiam ! ;*
Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się wiara to lifestyle, ale tylko wtedy kiedy jest szczera i prawdziwa. Obecnie zauważyłam, że duża część społeczności w niedzielę idzie do kościoła nie dlatego, że chce tylko po to, aby obębnić "obowiązek", bo wypada, bo zawsze tak było itp. Wychodzą z kościoła i nawet nie pamiętają, co tam było powiedziane, a o przestrzeganiu to już nawet nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńBo czym jest wiara jeśli nie jest szczera i prawdziwa? Wtedy właśnie staje się ona obowiązkiem, czymś co robi się dla "spokoju sumienia" bez większej wiedzy i pragnienia pogłębiania wiary i relacji z Jezusem. W zupełności się z Tobą zgadzam ;)
UsuńCo to planowania to też nie jestem dobra w prowadzeniu planera i notowaniu... Wolę slow life bez tego!
OdpowiedzUsuńMasz rację teraz panuje moda na minimalizm... To już robi się nudne, ale..
to trochę zabrzmiało jakbyś nie lubiła weganek i wegetarianek, wiem że w większości to feministki/lewaki i tego nie popieram ale akurat te pierwsze (vege) robią dużo dobrego bo pomagają w ten sposób zwierzętom ;) Chyba chodziło CI o feministki i te wszystkie co protestują, bo nazwałaś je "wojowniczkami". czy się mylę? :D
PS. co do wiary to dzisiaj byłam pierwszy raz na mszy św we Francji! Wrażenia jak najbardziej dobre, przyszło nawet dużo ludzi czego się nie spodziewałam po tym laickim kraju :D
Miłego tygodnia! :*
Nie nazwałabym tego nudnym. Sama tak jak wspomniałam uwielbiam slow life i minimalizm i nie ma w tym nic złego. Czy jest tego za dużo na instagramie... nie mi określać, każdy znajduje swoją niszę, w której poznaje nowych ludzi, spędza miło czas i rozwija się. Jeśli chodzi o weganki/ wegetarianki szanuję ich przekonania i w żadnym wypadku nie krytykuję. Nazwałam je wojowniczkami właśnie ze względu na ich waleczną postawę przy ochronie praw zwierząt. ;)
UsuńOh! Ja będąc w Paryżu również poznałam świetnych ludzi właśnie z kościoła ;) Pozdrawiam ! ;)
Oczywiście, że wiara to także lifestyle.
OdpowiedzUsuńObecnie lifestyle kojarzy się z tym, co akurat popularne i mainstreamowe (niekoniecznie kojarzące się z głębokimi wartościami). Jednak nie trzeba hołdować temu, co jest na fali.
Każdy z nas na swój rozum, swoje dążenia.
Życie nie jest takie, jakie kreują je social media. Każdy z nas jest poniekąd indywiduum i to jest właśnie w nas piękne.
Ja czasami nawet lubię iść pod prąd. Jak czegoś nie czuję, to tego po prostu nie robię.
Warto się skłaniać do refleksji, bo łatwo się zatracić w tym świecie. Obecnie granica między tym, co nam się narzuca, a prawdą, w którą chcielibyśmy wierzyć jest łatwa do zatarcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Trudno przyznać się do Wiary, bo to "trudny" temat i większość ludzi woli nie myśleć o Bogu, wierze, Kościele. Poza tym sami Księża swoim zachowaniem (oczywiście nie wszyscy!!!), też nie ułatwiają przyznania się, że jest się wierzącym. Ja wierzę w Boga, ale wiem że wciąż za mało "spędzam z Nim czasu", zbyt rzadko chodzę do Kościoła. Często rozmawiam z Nim, modlę się i określam się jako chrześcijanka, ale czy to wystarcza...? Zdecydowanie nie. Twoje posty motywują mnie do przemyśleń, mobilizują do działania. Dziękuję
OdpowiedzUsuńwww.kobiece-inspiracje.com
Księża to również ludzie. Popełniają błędy tak samo jak i my, stąd też nie rozumiem ich tak wielkiej hierarchii w kościele katolickim. Wszyscy jesteśmy na równi. Ludźmi, którzy z wielką miłością poszukują Boga i chcą być jak najbliżej niego. Cieszę się, że moje posty zmobilizowały Cię do tak głębokich przemyśleń odnośnie Twojej wiary ;)
UsuńTrzymaj się cieplutko ! ;)
Właśnie zdałam sobie sprawę, że ja również należę do ludzi wyznających Slow Life. Czasami zamiast ślepo biec za czasem, siadam na tyłku, biorę książkę w ręce i po prostu czytam. Obowiązki nie zawsze są najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny zauroczyłaś mnie swoją szczerością i dorosłym podejściem do spraw duchowych. Naprawdę jestem pod wrażeniem, bo czytając coś takiego i ja mam ochotę wziąć z Ciebie przykład i pochwalić się wszem i wobec, że ja też mocno wierzę! Może dzięki takiej otwartości zarazimy też innych do eksponowania swoich przekonań. To przecież nic złego powiedzieć: tak, jestem chrześcijaninem i się tego nie wstydzę :) To wręcz piękne!
Uwielbiam slow life! Zaczytuję się w książkach, gdy muszę dokończyć coś innego, parzę kolejną kawę lub herbatę, gdy mam inne obowiązki albo rzucam wszystko w domu i idę na spacer. Fajne jest to slow life, ale trochę niebezpieczne ;D
UsuńDziękuję za te ciepłe słowa ;) Cieszę się, że w jakiś sposób mogłam obudzić w Tobie iskierkę inspiracji. Jasne, że tak! Trzeba mówić otwarcie o tym w co się wierzy, o czym się marzy. Przecież nie ma w tym nic złego. Właśnie to określa nas, jakie jesteśmy, jak żyjemy. Nasz własny lifestyle ! ;)
Ściskam mocno ! ;*
Ja ze swoją wiarą się nie obnoszę. Ale jeśli ktoś zapyta, odpowiem, a nawet rozwinę temat. Myślę, że ta kwestia, to sprawa indywidualna i jeśli ktoś chce o tym mówić, to może, ale są osoby, które wolą zachować to dla siebie i nikogo zmusić nie możemy do tego, aby głośno o tym mówił
OdpowiedzUsuńFajna dziewczyna z Ciebie Paulina :) Bardzo lubię, że dzielisz się swoimi przemyśleniami w tak szczery sposób. Niewiele osób tak potrafi. U mnie samej wiara zajmuje wiele z mojego "lifestyle'u", ale cenię chrześcijan, którzy dzielą się swoją wiarą nią z innymi! Może akurat przeczyta Cię ktoś, kto bardzo potrzebował taki słów? :) Pozdrawiam Cię bardzo!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńMinimalizm jest dobry, ale co do szafy to wciąż nie mogę z niego zrezygnować :D
Mam podobnie ;D Z cyklu "Jak ciężko jest być kobietą" ;D
UsuńPiękny post Paulina, ale przyznasz szczerze, że w dzisiejszych czasach tak trudno być katolikiem takim na 100%. Lubimy sobie wybierać, w to wierzymy i jest fajne, ale to już mi się nie podoba. Wybieramy sobie to co nam pasuje. I zgadzam się, że w wierze bycie dobrym człowiekiem nie jest najważniejsze, ale z pewnością jest baaardzo, ale to baaardzo ważne. Poznałam kilku "wierzących", co z kościoła nie wychodzili i pismo święte na pamięć potrafili czytać, a nie jestem pewna, czy nazwałabym ich dobrymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńJA na blogu takich kwestii nie poruszam, a jestem wierzącą, chodzę do kościoła, modlę się. Może przyjdzie kiedyś na to czas:)
Cieszę się, że jesteś wierząca. ;) To prawda, że w dzisiejszych czasach trudno jest mówić o Bogu, o swojej wierze i poprzez swoje zachowanie odzwierciedlać naszą wiarę. Tym samym nikt nie powiedział, że wiara jest czymś łatwym. Wiara wymaga od nas, ma duże oczekiwania i nie jest to łatwa praca. Jakkolwiek myślę, że z prawdziwą miłością do Jezusa i chęcią Jego naśladowania perspektywa "trudnej wiary" zanika. Bo przecież co jak nie miłość ;)
UsuńŚciskam mocno! ;*
Twoje słowa, że "wiara, to coś więcej, niż dobre zachowanie" sparaliżowały mnie. To tak samo, jakbyś napisała, że wierzę tylko, dlatego, aby być zbawioną, ale już bycie dobrym człowiekiem niekoniecznie jest mi do tego potrzebne. Wiara, czy nawet ateizm, to nie cecha człowieka. Cechą człowieka jest zawsze jego zachowanie. Można wierzyć głęboko w Boga, a być podłym człowiekiem, jak również można być ateistą, a widząc krzywdę drugiego nieść pomoc. I na tym polega wiara, aby te wartości poznać, aby nie innym ludziom się podobać i obnosić się ze swoją wiarą, ale nasze uczynki mają się podobać Temu, w którego wierzymy. Inaczej religijność staje się powierzchowna i większy kładzie się nacisk na formę, niż treść. Boga nie oszukamy niestety ilością pacierzy, obrazkami świętych, pielgrzymkami, czy ilością wpisów o wierze w internecie. Wiara, jako lifestyle, to miałki manifest, trend, który nie ma nic wspólnego z uduchowieniem człowieka na dłuższą metę.
OdpowiedzUsuń"Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie". (Ewangelia wg św. Mateusza)
Wydaje mi się, że zupełnie nie zrozumiałaś/eś o czym piszę lub tym samym ja nie wyraziłam się dostatecznie jasno. ;)
UsuńPrzede wszystkim napisałam, że "wiara to COŚ WIĘCEJ" niż bycie dobrym człowiekiem. Wiara wymaga, oczekuje od nas gotowej postawy, aby wierzyć i naśladować Tego, w Którego wierzymy. Bycie dobrym człowiekiem to fundament człowieczeństwa i o tym nawet nie widziałam sensu wspominać. Bycie dobrym człowiekiem to fundament bycia Człowiekiem, fundament bycia nieważna jest tutaj religia, kultura czy przekonania. Wiara natomiast wymaga od nas, stąd też moje określenie, że jest to coś więcej niż czynienie dobra. Coś więcej, czyli naśladowanie Jezusa, podążanie za Nim i głoszenie Dobrej Nowiny.
Poprzez wpisy o wierze w żaden sposób nie chcę wygrać żadnych "punktów" u Boga, aby dostać zbawienie czy pokazać się swoim czytelnikom od lepszej strony. Jestem chrześcijanką i zwyczajnie o tym mówię, namawiając do tego innych. Nic w tym złego! ;) Co więcej! Jezus raduje się, gdy rozmawiamy o Nim, gdy opowiadamy o tym, co dla nas uczynił, dlaczego więc mam pozostać w ciszy i nie wspomnieć o wspaniałej miłości Jezusa?
Piękny cytat z Biblii... ;) Modlić się w ciszy, mieć relację z Bogiem i otworzyć przed Nim swoje serce. Tym samym mówić o Nim głośno! ;)
Pozdrawiam serdecznie ;)
Bardzo dobrze zrozumiałam. Mój wpis dotyczył przede wszystkim wiary, jako osobistej relacji z Jezusem zgodnie ze słowem Bożym:
OdpowiedzUsuń„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie".
Pobożność nie jest po to, by coś pokazać, udowodnić innym czy licytować się w czynieniu dobra, w gorliwości wiary. Szybko możemy popaść w śmieszność, bo kiedy mówimy o Bogu, zawsze mówimy do kogoś. A odbiorca może być bardzo różny.
Głośno chcesz mówić o Nim. To odpowiedz sobie, kto Cię upoważnił do tego i czy znasz Biblię na tyle mocno, by pośredniczyć. Nie obawiasz się, że nawet przed sobą nie przyznasz się, że Biblia nie jest Ci tak bliska.
"Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus". (1Tm 2,5).
Jeśli będziesz żyć zgodnie z dekalogiem, to wiara Twoja będzie widoczna, nawet jak się z nią nie będziesz obnosić. Zapewniam, że nie słysząc ani jednego Twojego zdania, a widząc tylko piękno Twojego życia niejedna zbłąkana owieczka zawróci. Pozdrawiam.
Ewa
Główna misja kościoła: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. (Mateusz 28, 19-20 )
UsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Nie wolno wycinać czy zmieniać, co istotne z Biblii. (Mat.5:18) "Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna nota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie"
OdpowiedzUsuńCytat, który przywołałaś, Jezus nie do zwykłych ludzi powiedział, ale do apostołów, których posłał, aby pomagali ludziom i przekazywali im Jego dobrą nowinę.
"Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. 17 A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. 18 Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. 19 Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. 20 Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata".
Boga należy szukać w sobie, a nie na zewnątrz jak to określasz - "lifestyle". Mówi o tym Biblia w wielu miejscach.