Z kubkiem gorącej kawy weszłam do studio
fotograficznego. Spodziewałam się pobudzonej już atmosfery i krzątającej się
ekipy, mimo że wskazówki zegara dopiero co pokazały siódmą rano. Oczekiwałam
zobaczyć zespół, przygotowujący się do sesji zdjęciowej. Ustawianie tła i
światła, prasowanie ubrań, szykowanie miejsca do makijażu i cały ten zwyczajny
zamęt, jaki panuje przy większych projektach. Nic takiego nie zadziało się.
Przywitało mnie buczenie lampy i uśmiechnięta sprzątaczka, dzięki której
weszłam do ciepłego studio. Jestem
przecież w Hiszpanii- pomyślałam, siadając wygodnie na kanapie. Popijałam
spokojnie kawę, wykorzystując zachłannie czas na poranne przeglądanie blogów.
Kilka minut po czasie usłyszałam stukot przesuwanej po podłodze walizki i
ożywione rozmowy. Studio powoli wypełniło się życiem. Wizażystka zaczęła
ustawiać cały kosmetyczny asortyment na toaletce, fryzjer cierpliwie
rozplątywał kable suszarek i lokówek, ktoś zapytał mnie o numer buta, kraj
pochodzenia i troskliwie o kolejną porcję kawy. Zaraz potem przyszła
organizatorka sesji, opowiadając mniej więcej co czeka mnie tego dnia. Zdjęcia dla Victorio Lucchino-
hiszpańskiego projektanta, który swoim niepowtarzalnym stylem podbił serca
miłośników mody na całym świecie. W udziale przypadło mi być twarzą dla
kolekcji drugiej klasy projektanta czyli tej mniejszej, mniej znanej, bardziej casualowej...
No cóż, bywa i tak... Zupełnie niezrażona tym faktem, bowiem liczy się
możliwość rozwoju, zabrałam się ochoczo do pracy! ... to znaczy, oddałam się w
objęcia ekipy.
Przygotowania do sesji minęły mi w
błyskawicznym tempie. Wizażystka okazała się maniaczką kosmetyków naturalnych,
więc obie znalazłyśmy wspólny język. Porównywałyśmy krycie podkładów,
opowiadałyśmy o wrażeniach pielęgnacji danymi kremami i sztuką makijażu
próbowałyśmy wydobyć jak najwięcej wdzięku z mojej twarzy. Eksperymentowałyśmy
z różem w każdym odcieniu i ku memu zdziwieniu efekt końcowy spodobał mi się!
Zazwyczaj unikam różowych cieni, a nawet konturowania, jakkolwiek moja czarodziejka
dodała odrobinę blasku, rozświetlenia, a ja gotowa byłam na godne prezentowanie
marki. Włosy pozostawiliśmy prawie nienaruszone. Szczotkowanie, delikatne
podkręcenie na lokówce i lakier dla utrzymania efektu przy setkach zmian ubrań.
Gdy cała byłam odmieniona skierowano
mnie na plan zdjęciowy. Na miejscu czekała na mnie przeurocza Laura, która
zajęła stanowisko fotograf oraz zwariowana
stylistka- Gisella. Tego dnia nie dane nam było pracować w licznym
gronie, co tylko wprawiło nas w lepsze humory. Zero nerwów, hałasu i
niepotrzebnie podzielonych zdań. Projekt z góry ustalony był na główną sprzedaż
online, stąd też naszym zadaniem było stworzenie lookbook-a wszystkich
stylizacji projektanta.
Podczas gdy ja z Laurą testowałyśmy
światło, Gisella przygotowywała kolejne zestawienia ubrań. Było ich ponad
czterysta, stąd też praca dla Victorio Lucchino ku mojej uciesze przeciągnęła
się na kolejne cztery dni.
Tematyką sesji zdjęciowej była przede
wszystkim kobieca delikatność,
naturalność i powolne ruchy. Liczyło się uchwycenie falującej spódnicy,
sukienki, czy rozmarzonego spojrzenia. Sami oceńcie efekty i koniecznie dajcie
znać w komentarzach co Wy o tym myślicie!
Kolejne godziny, a nawet dni upłynęły
niesamowicie szybko, pracowicie, ale również w świetnej atmosferze. Pobudki o
czwartej rano wynagradzałyśmy sobie litrami kawy. W studio rozbrzmiewały
szalone lata 80-te, które siłą rzeczy zmuszają do tańca, ruchu i rozbudzenia
się. Nie pogardziłyśmy również typowo świątecznym repertuarem, był wtedy koniec
listopada, więc czułyśmy się w pełni uprawnione do takich wybryków. Muzyce nie
mogłyśmy odmówić, nie było limitu! Gorzej miała się sytuacja z miejscem, bowiem
na wykonanie zdjęć byłyśmy ograniczone do studio i zmiany kolorów tła. Jednak i
z tym jako zgrana ekipa poradziłyśmy sobie świetnie. Grałyśmy na zmianę
pociętymi szablonami tektur, mieszałyśmy pastelowe kolory, ustawiałyśmy
drewniane pufy, siadałam na podłodze, oszukiwałyśmy światłem... Istna burza
mózgów! Sesja zdjęciowa, mimo tak prostego projektu, wydaje się być naprawdę
klimatyczna! Uwielbiam pastelowe odcienie, naturalność i casualowe zestawienie
stylizacji.
Jak Wam przypadły do gustu zdjęcia? Podobają Wam się tego typu
posty z mojej codzienności w pracy? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
Bardzo podoba mi się cała sesja! Wyglądasz dziewczęco i pięknie :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że efekty spodobały się ;)
UsuńDziękuję ;*
Nie rozumiem mody na zakładanie skarpet do sandałków.. no nie rozumiem. Koszmarne to. :( Ale co ja tam wiem... :D
OdpowiedzUsuńUściski!
Haha przyznam szczerze, że zupełnie nie sprawdzają się skarpety do sandałów, aleee... na zdjęciach ten efekt mi się podoba ;D
UsuńPięknie <3 Śliczne ubrania, makijaż, ale najśliczniejsza Ty! Masz przepiękne włosy~
OdpowiedzUsuńMój blog
Dziękuję bardzo za tyle komplementów ! ;*
UsuńPrzepiekne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia przepiękne :)
OdpowiedzUsuńWow,wow,wow!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Niesamowita przygoda. :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, gratulacje! Pięknie wyglądasz! Ja bym wiele oddała, żeby móc wystąpić chociaż w takiej sesji haha :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ! ;)
UsuńNic straconego~, każdy może. Wystarczy tylko próbować! Trzymam za Ciebie kciuki, a jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek porady czy wskazówek to śmiało napisz do mnie :)
Cykl postów na ten temat to świetny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ! Ciesze się, że taki pomysł przypadł Ci do gustu. Z pewnością będzie się coś więcej pojawiać ;)
UsuńPozdrawiam cieplutko !
świetne zdjęcia :D Jesteś prześliczna! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ! ;)
UsuńIdealnie pasujesz do założenia projektantki skoro miało być dziewczęco i naturalnie!
OdpowiedzUsuńW Tobie jest 200% naturalności i uroku!
Przepięknie wyszło kochana!
Pozdrawiam 🙌🏻
Weronika
Ah! Dziękuję za tak wielki komplement ! <3
UsuńNiesamowita sesja, urocze zdjęcia, ale i tak twierdzę, że skarpety skróciły nogi.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Takie skarpety zawsze skracają nogi, jakkolwiek według mnie do sesji zdjęciowej dodają charakteru. Na co dzień z pewnością nie założyłabym ich, ale do zdjęć jak najbardziej tak ;)
UsuńPozdrawiam ! ;)
Bardzo fajnie opisujesz swoja pracę, mało przecież wiemy o rzeczywistości modelingu. Ha, pozwolę sobie na krytykę, ostatnia kreacja mi się nie podoba. Uraziły mnie w szczególności te skarpety do sandałów. :P Tak, tak, wiem, że to oni wybierali ;)
OdpowiedzUsuńOd tego jestem ! W każdej chwili możesz zajrzeć ze mną za kulisy świata modelingu ;)
UsuńTo prawda, że to nie ja w pełni tworzyłam stylizacje i sama nie założyłabym skarpet do sandałów, ale już do sesji zdjęciowej owszem. Według mnie dodają charakteru ;)
Ostatnie zdjęcie wymiata :D Nawet skarpetki tak nie rażą :P
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie też jest moim ulubionym ;D A skarpetki dodają charakteru :D
UsuńFaktycznie na Twojej buzi maluje się konsternacja i zamyślenie :) Całokształt wygląda naturalnie i bardzo kobieco, choć zdjęciom nie można odmówić pazura :) Świetnie się sprawdzasz w roli modelki i widać, że ta praca nie sprawia Ci większych trudności. A jak czujesz się przed obiektywem? Bo ja zawsze wolałam być po tej drugiej stronie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa. Cieszę się, że efekty sesji zdjęciowej spodobały się Tobie ;)
UsuńJa od zawsze czuję się lepiej przed kamerą, chociaż ostatnio łapię się na tym, że lubię podglądać świat przez kamerę i chwytać te najpiękniejsze w kadry. Jakkolwiek to własnie pozowanie do zdjęć sprawia mi najwięcej frajdy. A jak czuję się przed kamerą? Jak ryba w wodzie! Aczkolwiek bywają stylizacje lub projekty, które kompletnie wyprowadzają mnie z pewności siebie i muszę od nowa szukać siebie, nauczyć się grać w danej roli. ; )
Tak, tak, tak! Po stokroć tak! Świetnie piszesz o klimacie tego całego wydarzenia. Razem ze zdjęciami mam wrażenie, że byłam na tej sesji razem z Tobą i bacznie przyglądałam się pracy całej ekipy
OdpowiedzUsuńDziękuję ! <3 Wspaniale, że tak przypadło Ci do gustu. Już zdradzam, że w kwietniu pojawi się kolejny taki post z nową sesją zdjęciową ;)
UsuńPozdrawiam ! ;*
Czekam z niecierpliwością! <3
UsuńŚwietna jest ta spódnica z ostatniego zdjęcia, ale ja to bym w niej zapewne wyglądała jak krasnal :D
OdpowiedzUsuńOh! Mi też bardzo podoba się ta spódnica! <3 Jakkolwiek sama chyba nie kupiłabym jej, bo według mnie pasuje najlepiej do szpilek, delikatnych obcasików, a ja zazwyczaj na co dzień nie zakładam dodatkowych cm ;D
UsuńWolę oglądać Cie w wersji uśmiechniętej ale i tak jest ekstra :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Uwielbiam takie posty, dla mnie świat modelingu i pozowania jest zupełnie obcy, a jednoczesnie niesamowicie fascynujący, dlatego uwielbiam czytać jak to wszystko wygląda "od kuchni" :)))))
OdpowiedzUsuń