Moment lądowania. Nerwowe oczekiwanie kiedy koła samolotu wreszcie dotkną
lądu. Nagły ruch na pokładzie, każdy powoli pakuje swoje rzeczy, kończy
rozdział w książce, biegnie do toalety czy poprawia makijaż. Jeszcze inni
decydują się na ostatnią drzemkę lub wykorzystują szansę na zagadanie
stewardesy. Przyklejam swój nos do szyby w małym okienku, a moje serce bije
coraz szybciej. Kuleczki światła miast migają uroczo, zapraszając pasażerów do
zniżania się, malutkie domki niczym klocki lego i długie pasma zielonych lasów
zdają się być domkiem dla lalek, miasteczkiem zbudowanym na macie. Samolot
podchodzi do lądowania. Moje tętno przyspiesza, a ciało delikatnie sztywnieje. Chcę
już poczuć zapach tego powietrza, moje stopy nie mogą doczekać się na kolejne piesze
wycieczki i nowe odkrycia. Kubki smakowe wyostrzają się na samą myśl o
powrocie, a oczy otwierają się coraz szerzej, aby nie przeoczyć żadnej zmiany,
móc zanotować wszystko, ujrzeć to, co tak dobrze znane sercu. Moje życie to
bezustanne podróże. Loty, wycieczki, życie na walizkach... Odkrywanie nowych
miejsc jest fascynujące, ale są miejsca, do których powroty zawsze wywołują łzy
wzruszenia i ciepło rozlewające się w sercu. Zaparz sobie kawę, zrób
herbatę, bez żadnych skrupułów skubnij sobie coś słodkiego na ząb i pozwól,że
zabiorę Cię dziś w podróż po mojej wyjątkowej mapie.
Polska
Gdy
samolot zaczyna się niebezpiecznie zniżać w większości przypadków widzę ogromne
szare chmurzyska. Obserwuję szare drogi i pędzące auta o mikroskopijnych
rozmiarach. Zastanawiam się z żartobliwym uśmiechem czy w którymś z tych pojazdów
nie jest przypadkiem moja mama, brat czy ktoś bardzo mi bliski, jadący na
lotnisko na spotkanie ze mną. Wracam wspomnieniami do chwil, gdy widziałam
swoich najbliższych po raz ostatni. Często są to długie miesiące pełne rozmów
na whatsappie i snucia planów Następnym razem jak będę w Polsce to...
Przed oczami staje mi obraz złotowłosej kobiety z burzą loków na głowie i olbrzymim
uśmiechem. Zawsze ma jednak smutek w oczach, który świadczy o naszej rozłące.
Łzy wzruszenia napływają mi do oczu na samą myśl, że już za kilka minut będę
mogła przytulić moją bohaterkę mamę i wiecznie żartującego brata. Nie omieszkam
też zapomnieć o swoim pupilu, który wyrzekł się mnie na rzecz lepszego jedzenia
i bezustannej opieki mojej rodzicielki. Powędruję myślami do mojego pokoju i
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przeniosę się w czasie i znów będę
beztroską nastolatką.
Zapinam pas i gotowa jestem na
powrót do Polski. Już widzę tą urzekającą prostotę budynków, spięte twarze ludzi
i soczyście zielone tereny. Zachwycam się intensywnym kolorem trawy, bujnymi
drzewami i rozległym płaskim terenem. Uwielbiam ten krajobraz! Krajobraz mojego
domu, miejsca, gdzie wychowałam się. Gotowa jestem na spacer po Starówce, słuchanie
narzekań ludzi w pociągu, pierogi jedzone w Zapiecku i swojską, a tym samym
‘oficjalną’ atmosferę na ulicach polskich miasteczek. Z dumą muszę też
przyznać, że w Polsce nagle czuję się geniuszem, bowiem nie istnieje ani jedno
słowo, którego nie jestem w stanie zrozumieć. Język przykleja się do moich ust
i uszu, a ja rozumiem dosłownie wszystko. Początkowo jest to dość zabawnym
uczuciem i przypomnieniem, że przecież jestem w Polsce, oczywistą jest rzeczą,
że rozumiem WSZYSTKO. Rzeczy inaczej mają się na Tajwanie...
Tajwan
Miejsce tak odległe i tak
różne kulturowo, a tym samym tak bliskie mojemu sercu. To właśnie Taipei z
pełną świadomością po raz pierwszy nazwałam swoim drugim domem. Przez pewien
czas tlił się nawet plan o osiedleniu na stałe właśnie tam. Ludzka życzliwość, ich naturalny i
beztroski sposób bycia sprawił, że ta mała wyspa zajęła szczególne miejsce w
moim sercu. To tu stawiałam pierwsze kroki jako modelka, poznałam miłość
swojego życia i odkrywając odmienną kulturę odkryłam również część siebie.
Miejsce, które odmieniło moje życie i darzę je ogromnym sentymentem.
Każde kolejne lądowanie w Taipei
jest wielkim przeżyciem. Zmęczona po najczęściej 12h lotu nagle ożywiam się.
Zapominam o zdrętwiałych nogach, skórze potrzebującej prysznica i ciele krzyczącym
o dawkę snu. Nie pamiętam jaki mamy dzień tygodnia, ani która właściwie jest
godzina, a zmiana czasu o osiem godzin do przodu może nieźle wywrócić mój
perfekcyjnie zorganizowany styl życia. Nie dbam o to. W tym momencie liczy się
tylko Taipei. Uczucie wilgoci, która oblepia Twoją skórę, gorące powietrze,
buchające prosto w Twoją twarz, niczym rozgrzana do czerwoności suszarka.
Niezrozumiały chiński bełkot i wyłapywanie jedynego Nihao, czyli dzień dobry.
Dzień Dobry Taipei! Przygodo życia! Miejsce, gdzie o czwartej nad ranem park
pełen jest medytujących i ćwiczących ludzi, gdzie każdy odnosi się do siebie z
szacunkiem i życzliwością, gdzie Twój telefon i torebka pozostawiona na pastwę
losu na stoliku są zupełnie bezpieczne, gdzie ludzka beztroska chwyta Cię za
serce i czyni Cię wolną, taką jaką jesteś. Nihao Taipei, a to oznacza pędzące
skutery, znajomy zapach śmierdzącego tofu, ogromną kolejkę po popularny omlet z
miętą, żarty i zdjęcia z przechodniami, pływanie w gorących źródłach, zapach
kadzidełek, wydobywający się ze świątyń, poznawanie tak odmiennej kultury,a tym
samym znajdowanie w tym ludzi o tych samych wartościach i wierzeniach. Moment
lądowania w Taipei to wszystkie emocje skumulowane w jednym ciele.
Podekscytowanie, tęsknota, zmęczenie, adrenalina, spokój, szczęście,
zaskoczenie. Nihao Taipei!
Hiszpania
Gdy samolot powoli zatacza
wielki krąg, zniżając się przy tym bardzo blisko tafli morza, a w oddali widzę
rysujący się przy porcie hotel W, może oznaczać to tylko jedno- lądowanie w
jednym z najpopularniejszych miast Europy. Barcelona. Już czuję specyficzne
morskie powietrze z mieszanką zanieczyszczeń miasta, słyszę głośne rozmowy,
dobiegające z wiecznie przepełnionych barów. Wdycham morską bryzę, zapach
owoców morza i świeżo pieczonej bagietki. Wracam wspomnieniami do parku
Cuitadella, gdzie znajoma twarz od zawsze puszcza dla dzieci ogromne bańki
mydlane. Zaglądam na Passeig de Gracia, gdzie podają najlepszą kawę i obserwuję
tłumy turystów. Zaraz potem moje stęsknione serce pędzi do małych miasteczek w
pobliżu Tarragony. Siadam na gorącym piasku, wspinam się na klify, obserwuję
wysokie fale i przytulam się do mojej drugiej połówki. Hiszpania powoli staje
się moim domem. Zakochałam się w wiecznie błękitnym niebie i ciepłym słońcu,
ogrzewającym moje ciało. Przepadłam zupełnie w dźwięcznym Hola, que tal i
szerokich uśmiechach przechodniów. Optymizm ludzi udzielił mi się tak bardzo,
że oszalałam zupełnie i gotowa jestem całować w policzki zupełnie nieznane mi
osoby.
Miejsce, gdzie ze szczęścia zdaję
się unosić ponad chodnikami, gdzie człowiek człowiekowi człowiekiem, a ciągnące
się plaże wzdłuż wybrzeża rozbudzają moje twórcze zmysły. Tu łatwiej jest
cieszyć się życiem, doceniać pojedynczy promień słońca, jedzoną suchą bagietkę,
wdychanie jodu wraz z zapachem owoców morza. Tu życie staje się prostsze,
problemy mniejsze, a wartość prostych chwil, takich jak poranny spacer, kawa
pita na tarasie i śmiejące się dziecko, rośnie do rangi priorytetowej.
To tutaj! W każdym z tych
miejsc moje serce bije mocniej, wyrywa się, aby spędzić tu każdą chwilę życia.
Zachwycać się magią w prostych czynnościach codzienności. Akceptować różnice i
czynić je swoimi. Związać się z ludźmi, którzy na pozór nie mają nic
wspólnego z moim torem życiowym, a niespodziewanie okazują się ich przykładem i
drogowskazem. Każde miejsce tak wyjątkowe na swój sposób, tak bliskie!
Dzisiaj rozgadałam się,
opowiadając o swoich wyjątkowych miejscach. Teraz kolej na Ciebie. Siadam i
słucham... Dla jakiego miejsca Twoje
serce bije szybciej?
Cudowne miejsca, cudowne wspomnienia i piękne zdjęcia. Oj, jest wiele miejsc do których serce bije. A serce bije do tego, gdzie jest miłość. Czyli do domu, do Polski. A potem ...hm.... jeśli pomyślę o Rzymie to serce bije mi szybciej, ten klimat, te uliczki, ta historia.Cudo.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że dom jest tam, gdzie jest nasze serce. ;) Polska jest wspaniała pod tym względem! <3 zawsze wraca się do niej z wielkim utęsknieniem i uśmiechem na twarzy. Rzym jakoś nie podbił mojego serca w wyjątkowy sposób, może dlatego, że ugościł mnie deszczem ;D
UsuńKochana:) Jak Ty pięknie piszesz! Masz tak lekkie pióro, że mogłabym Cię czytać i czytać:) Tajwan - jak to egzotycznie brzmi!:) Ja jak się zapewne domyślasz, takie piękne wspomnienia mam z... Porto:) Ale ukochanym miejscem jest także mój Wrocław, za którym tęskniłam, rozstawałam się z nim razn na krócej raz na dłużej, ale jestem w końu i tu:) Lubię też wracać do Londynu i Berlina, ale nie wiem czy chciałabym tam mieszkać... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko!
Wooo! Dziękuję za tak ciepłe słowa <3
UsuńTajwan jest moim rajem i co najciekawsze, żeby pokochać to miejsce trzeba je najpierw odkryć. Sama przyznaję, że moje pierwsze zderzenie z Taiepi nie było tak cudowne ;D
Porto i Wrocław to piękne miejsca (mimo, że Porto nadal jest na mojej liście do zobaczenia w przyszłości) ;D
Z drugiej też strony tam gdzie nasze serce, tam wracamy bezustannie ;)
Buziak dla Ciebie pięknoto! ;*
Hmmm... moje ulubione miejsca to chyba póki co norweskie Preikestolen, Bangkok i mój rodzinny Lubliniec. :)
OdpowiedzUsuńWoooo Bangkok musi być naprawdę super ! <3
UsuńMuszę odwiedzić kiedyś Hiszpanię, bo bardzo mnie ciekawi klimat jaki tam panuje i oczywiście ludzie :D
OdpowiedzUsuńObowiązkowo! ;)
UsuńJeśli będziesz potrzebowała praktycznych wskazówek czy porad służę pomocą ;)
Ja caly czas wspominam Hiszpanie. Chyba jak do tej pory tam wlasnie bylam najszczesliwsza
OdpowiedzUsuńKoniecznie wracaj!DO takich miejsc powinno się wracać!
UsuńCzęsto słyszę, że świat jest zbyt wielki i za wiele pięknych miejsc do zobaczenia, żeby wracać w te same miejsca. Dla mnie to bzdura! Uwielbiam wracać do miejsc, które poruszyły moje serce ;)
Cudownie lekko się czyta Twoje teksty :) Zdecydowanie moje serce najmocniej bije do Polski. Wychowałam się w miejscu otoczonym lasami i łąkami. Uwielbiam tam wracać i ładować baterie. Choć uwielbiam mieszkać w Czechach i Praga też jest dla mnie miejscem magicznym, to w domu zawsze najlepiej. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo się cieszę ;)
UsuńOh! Polskie lasy i łąki to rzeczywiście coś magicznego! Można naładować tam baterie, porozmyślać, wdychać zapach świeżego powietrza i faktycznie... zapach domu, a gdzie nie lepiej jak właśnie w domu? ;)
Ściskam mocno!
Bardzo miło sie czytało i aż można było poczuć klimat tych miejsc. Z miejsc poza Polską moje serce najbardziej bijw do Węgier. To państwo mi się bardzo spodobało, ludzie życzliwi, a Budapeszt uważam za najładniejsza stolicę w jakiej byłam. Jest tam mnóstwo urokliwych kamieniczek, dzięki czemu jest duże, nowoczesne, ale i pełne zabytkow. Bardzo podoba mi sie klimat jakk tam panuje. Jest ciepło, ale nie za goraco. Nawet poranki nie sa tak mroźne jak u nas.
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńNigdy nie byłam w Budapeszcie, ale opisałaś to miejsce z takim uczuciem, że aż na chwilę przeniosłam się tam myślami.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Hmm moje serce zostawiłam w Walencji, gdzie (jak żartuje) naprawdę zaczełam żyć :D świetnie rozumiem Twoje uczucia do Hiszpanii, bo ja też czułam tam, że szczęście to luksus, na który pozwala sobie co drugi przechodzień :) po raz pierwszy poczułam, że to mogłoby być moje miejsce na ziemi :) gdzieś głęboko w sercu czai się też Rzym, ale to już inna historia :)
OdpowiedzUsuńKażde miejsce ma w sobie coś wyjątkowego <3 To chyba też bardzo ważne jakie wspomnienia mamy związane z tym miejscem i to głęboko wpływa na to czy właśnie tam chcemy wrócić ;)
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Jejciu, zazdroszczę! Ja uwielbiam podróże, i marzy mi się taka przygoda, jednak póki co nie jest to możliwe. :( Do tej pory raz leciałam samolotem, ale dla mnie to fascynujące przeżycie. Nie widziałam wiele bo tylko Czechy, Austrie i Hiszpanie, wszystkie z tych Państw ma swoje piękno, jednak nie mogę zapomnieć o naszej cudownej Polsce, która ma w sobie jednocześnie góry i morze, byłam tu i tu, zaliczyłam mazury i wiele dużych miast, i jestem zakochana w naszej polskiej przyrodzie. :)
OdpowiedzUsuńPolska jest przepiękna! Ja sama żałuję, że nie poświęciłam więcej czasu na zwiedzanie Polski, bo nasza ojczyzna ma wiele do zaoferowania ;)
UsuńPozdrawiam i życzę mnóstwa owocnych podróży ;*
Nie wiem.. może Warszawa? Tak zdecydowanie.. moje ukochane miasto, do którego tęsknię coraz bardziej. Choć może bardziej niż za miastem tęsknię za ludźmi, którzy tam zostali? Nie wiem.. w dziwnym nastroju jestem ostatnio...
OdpowiedzUsuńW moich snach wciąż Warszawa... ;) To właśnie ludzie wypełniają miejsca! W tych wszystkich krajach, które opisałam nie wyobrażam sobie ich bez ludzi.
UsuńKochana! Skoro ostatnio jakoś w dziwnym nastroju jesteś to pakuj najpotrzebniejsze klamoty i wyruszaj do Warszawy! Pospaceruj bliskimi Ci uliczkami, wypij kawę w ulubionej restauracji, spotkaj się z ludźmi i pełna energii wróć do swojego domu !;)
Ja jestem zakochana w Turcji :)
OdpowiedzUsuńWoow! Turcja to naprawdę egzotyczne miejsce i przyznam szczerze, że mojego serca nie podbiła ;o Z chęcią dowiem się czym zauroczyła Ciebie ;) Postrzeganie tego samego miejsca z innej perspektywy może być naprawdę ciekawym doświadczeniem ;)
UsuńJa wpadłam po uszy dwa lata temu, gdy po raz pierwszy odwiedziłam Budapeszt i od tamtego czasu marzę o powrocie do tego miasta, przekochanych i uśmiechniętych mieszkańców i tej wszechobecnej zieleni!
OdpowiedzUsuńNigdy tam nie byłam, ale miejsce z pewnością może podbić serce ;) życzę Ci w takim razie szybkiego powrotu do Budapesztu !;)
UsuńZawsze uwielbiam wracać do Polski po moich długich podróżach, czuję się podobie jak Ty ;) jest to moje najlepsze miejsce na ziemi! moze nie jest idealnie, ale w Polsce czuję się jak u siebie w domu :D Dodałabym do tego jeszcze Kalifornię, po 11 h lotu czułam się podobnie jak Ty widząc Taipei!Po prostu magia :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zrozumiałybyśmy się bez słów <3
Usuńja uwielbiam Nasze morze... :D za każdym razem jak odwiedzam Bałtyk to aż mi się chce płakać ze szczęścia :D
OdpowiedzUsuńMorze ma w sobie coś magicznego, to prawda <3 Nigdy się nie nudzi, nigdy nie przestaje zachwycać ;)
UsuńFantastyczne zdjęcia i fantastyczne historie, które czytaliśmy z największą przyjemnością i uśmiechem na ustach. Każdy powrót do ukochanych miejsc nam kojarzy się przede wszystkim ze smakami. Najczęściej tymi poznawanymi podczas niespiesznych kolacji z przyjaciółmi. Wspólne posiłki to zwykle początek najciekawszych wspomnień. :)
OdpowiedzUsuńW Tajwanie nie byłam... z Hiszpanią się zgodzę. Ale i tak najfajniej że o Polsce napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie pominąć Polski ! ;)
Usuńzwykle szukamy pięknych miejsc za granicą, często w egzotycznych krajach, a nie doceniamy rodzimych krajobrazów
OdpowiedzUsuń