To, że pobyt w
Seulu zaraził mnie swoją miłością do kosmetyków już wiecie. To, że podglądam
toaletki innych i czytam blogi urodowe też z pewnością nikogo nie zdziwi.
Uwielbiam testować nowości, podpatrywać jak też dany specyfik działa na twarzy
i za każdym razem uczę się coraz więcej jak dobierać odpowiednią pielęgnację
dla problematycznej cery, jak czytać składy i dawać skórze to, co najlepsze.
Już jakiś czas temu zaczęłam dopatrywać się dna w moich kosmetykach do
pielęgnacji i z wielkim uśmiechem wyczekiwałam na zakupy. Zainspirowana blogiem
Agnieszki kosmetologia- naturalnie ambitnie notowałam wskazówki, ułatwiające
idealny dla mojej cery wybór kosmetyku. Wyjątkowo kocham sobie to, co znam,
czyli w moim kosmetycznym przypadku były to kosmetyki kupowane w Korei, których
zapasy niestety już skończyły się. Jednak w zaskakującym momencie, bo podczas
dłuższego pobytu w Polsce zapoznałam się z polskimi markami. Polubiły się one z
moją cerą i skradły moje serce. Obecnie, nawet będąc w Hiszpanii, kombinuję jakby
tu stać się posiadaczką produktów Vianka, Sylveco i innych polskich marek. Z
pomocą przyszedł mi sklep Minti Shop, który w Polsce swoją siedzibę ma w
Lublinie (zabawnie, że są to moje rodzinne strony), ale oferuje również dość
tanią przesyłkę zagraniczną. Zafascynowana szerokim wyborem i dostępnością
buszowałam po stronie przez połowę sobotniego wieczoru. Zajrzyjcie co znalazło
się w moim koszyku!
Rumiankowy żel do mycia twarzy
Sylveco
Na punkcie oczyszczania mam kompletnego
bzika. Chyba dlatego, że do tej pory nie mogę znaleźć idealnego dla mnie
kosmetyku. Takiego, który dobrze oczyści, ale nie podrażni mojej wrażliwej
cery. Niestety mimo ogromnych plusów żelu Sylveco nadal będę poszukiwała swojej
pozycji numer jeden.
Żel intensywnie pachnie rumiankiem,
jednak nie przeszkadza to w stosowaniu. Zapach nie utrzymuje się długo. Produkt
świetnie oczyszcza i nie podrażnia skóry i oczu. Zawarty w nim olejek z rumianku
lekarskiego posiada właściwości ochronne i kojące. Zauważyłam, że regularne stosowanie
żelu pomaga w niwelowaniu zaczerwień i przyspiesza gojenie jakichkolwiek
niedoskonałości. Niestety moja cera zdaje się być po nim ściągnięta, czym nie
jestem zaskoczona, bo chyba większość kosmetyków oczyszczających podrażnia moją
skórę. Jeśli znacie jakieś delikatne kosmetyki godne polecenia, koniecznie
dajcie mi znać w komentarzach!
Serum przeciwzmarszczkowe
Biolaven
Mój ulubieniec! Polowałam na niego już od
bardzo dawna i wreszcie nadarzyła się wspaniała okazja, aby sprowadzić je do
mojej hiszpańskiej toaletki. Zawiera dawkę witaminy E, która jest naturalnym
antyoksydantem i działa przeciwzmarszczkowo oraz olej sojowy, z pestek winogron
i araganowy, nadające skórze idealne nawilżenie i odżywienie. Póki co serum używam
każdego wieczoru i stało się to moim ulubionym rytuałem. Przepiękny zapach
lawendy relaksuje i odpręża mnie po zabieganym dniu. Oleista konsystencja
zachęca do coraz dłuższego masażu twarzy, włączenia kojącej muzyki i powolnego
przygotowywania się do snu. Serum z Biolaven sprawiło, że każdy mój wieczór w
domu jest niczym relaksujące SPA.
Kosmetyk zyskał sobie również moją sympatię dzięki uroczej buteleczce z
pięknym zdobieniem oraz wygodną, higieniczną pipetą. Jeśli chodzi o działanie
serum jestem jak najbardziej na tak! Już od pierwszego zastosowania mogę
zauważyć, że moja skóra jest gładka, odżywiona, a wszelkie podrażnienia po
całym dniu ciężkiego makijażu złagodzone. Zdecydowanie zostaniemy przyjaciółmi
na dłużej!
Woda z czytska Make me bio
Chyba po raz pierwszy używam kosmetyku
do pielęgnacji twarzy o tak mocnym zapachu. Zazwyczaj unikam takich produktów.
Hydrolat z czystka okazał się wyjątkiem. Jakże mogłabym przejść obojętnie obok
tak naturalnego składu, jakim jest tylko i wyłącznie woda oraz czystek! Dość intensywny zapach wynagradza doskonałe działanie. Woda kwiatowa z czystka
działa przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie oraz walczy z niedoskonałościami.
Dla mojej problematycznej cery zdaje się być idealnym pomocnikiem. Hydrolat
służy mi przy porannej toalecie, daje uczucie orzeźwienia i oczyszczenia.
Zauważyłam, że dzięki niemu moja skóra podczas dnia nie przetłuszcza się, a
pory nie są aż tak widoczne. Cały na plus!
Balsam do ciała Buna
Buna to marka, która dość niedawno
weszła na polski rynek, budząc tym samym moje wielkie zainteresowanie. Na
pierwszy ogień do testowania marki poszedł balsam, jednak z pewnością nie będzie
to ostatni produkt Buna. Cała seria kosmetyków oparta jest na naturalnych
składach komponowanych z miłością do ziół. Marka ta wraca do korzeni, czyli do
zbawiennych rozwiązań naszych babci i prababci, które wykorzystywały zioła
lecznice nie tylko w kuchni, ale również w codziennej pielęgnacji skóry.
Wreszcie znalazłam produkt, który nawilża
poprzez naturalne składniki, a nie silikony. Balsam do ciała z dodatkiem
aloesu, kwasu mlekowego, mocznika i alatoniny doskonale pielęgnują moją skórę,
pozostawiając ją nawilżoną i gładką. Z
natury mam bardzo suchą skórę, zwłaszcza w okresie zimowym, a balsam radzi
sobie z przesuszeniem świetnie. Jego lekka konsystencja ułatwia szybkie
wchłanianie się, a delikatny zapach otula moje zmysły.
Wszystkie te kosmetyki łączy troska o
dobro środowiska i nie są one testowane dermatologicznie. Moje serce skradły za
brak parabenów, silikonów i alkoholu. Moja skóra pokochała ich naturalne
składy, a codzienne stosowanie ich to dla mnie przyjemność. Jak jest u Ciebie?
Znasz któryś z tych produktów?
Ja z Buna kupiłam 2 maski, z aloesem i z melisą i obie sprawdzają się super. Zaciekawiłaś mnie też wodą z czystka, nie widziałam jej wcześniej :)
OdpowiedzUsuńDora wiadomość! Ja jak najbardziej będę przymierzała się już niedługo do zakupu więcej produktów z Buna ;)
UsuńWoda z czystka jest trochę w cieniu wody różanej też z Make Me Bio, ale u mnie na pierwszy ogień poszedł czystek i póki co jestem zadowolona ;)
Mam ogromny problem z zapachami kosmetyków naturalnych.. szczególnie tych ziołowych. No nie lubię, nie mogę się przemóc. :(
OdpowiedzUsuńNo co Ty! Ja lubię bardzo! Oczywiście nie te intensywne i nie do twarzy, ale lubię jak mi zapachnie naturą podczas codziennej pielęgnacji ;)
UsuńŻel z sylveco lubię i rumiankowy i tymiankowy tak jak ostatnio pisałam :D Hydrolat z czystka jeszcze nie miałam, za to polecam z róży, ma tez dosyć mocny zapach ;p Kiedyś słyszałam, że lepiej hydrolaty mieć w przechowywać w szklanych buteleczkach! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dużo słyszałam właśnie o tym hydrolacie z róży, ale w związku z moją problematyczną cerą chciałam spróbować czystka. Oczywiście zaraz po nim kolejny będzie z róży;)
UsuńCzytałam o tej lodówce! Jakkolwiek wychodzę z założenia, że jeśli producent nie umieścił takiej informacji to znaczy, że nie jest to aż tak konieczne i ryzykuję ;D
najbardziej mnie zaciekawiła ta woda z czystka :D bardzo lubię tę roślinę ze względów oczyszczających :)
OdpowiedzUsuńStosuję po raz pierwszy i jestem naprawdę zadowolona ;)
UsuńŻel rumiankowy używałam jakiś czas temu i chyba był rzeczywiście dość mocny. Przy wrażliwej cerze powinnaś rozglądać się za żelami o niskim pH, z oferty koreańskiej poleciłabym Ci przynajmniej kilka, ale niestety nie wiem co tam teraz ciekawego można dostać w Polsce, a tym bardziej w Hiszpanii :)
OdpowiedzUsuńZakupy kosmetyczne zazwyczaj robię w Polsce z uwagi na lepszą znajomość tego rynku. Jakkolwiek jeśli masz jakieś fajne kosmetyki do oczyszczania twarzy naprawę godne polecenia to daj znać. Może zrobię jakieś zamówienie i z Korei, a co! Uwielbiam koreańskie cuda i tęsknię za tą swobodą, że wychodzę z domu idę na Sinsa i mam wszystkiego pod dostatkiem ;D
UsuńWoda z czystka wygląda interesująco i mam nadzieję, że jak najszybciej ją dopadnę. Z delikatnych kosmetyków do oczyszczania i do tego koreańskich mogę CI z całego serca polecić piankę do mycia twarzy Missha Refreshing Cleansing Foam. Jest cudowna, nie podrażnia i nie ściąga. Z polskich kosmetyków mogę polecić ujędrniające mydło Sylveco, którego aktualnie używam- idealne nawet do suchej skóry (tylko nie można przesadzić z ilością) i pięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńMój blog
Ogromną konkurencją hydrolatu z czystka jest właśnie woda różana, ale ja skusiłam się jako pierwsza na czystka ;D Uważaj na zapach! Jest dość intensywny, ale idzie się przyzwyczaić, jeśli działanie jest widoczne na twarzy ;)
UsuńDzięki za polecenia! Przy następnej wizycie w Polsce sprawdzę może to mydło.
Akurat robiłam zamówienie na minti ;) W końcu zdecydowałam się na paletkę cieni Nabla Dreamy ;) Mam też kilka produktów marki Buna, ale jeszcze nie używam ;)
OdpowiedzUsuńZamawiałaś już coś wcześniej z Minti? Ja nie wiem jak to się stało, ale dopiero niedawno odkryłam ten sklep ! ;D
UsuńNowa paletka cieni to zawsze dobra sprawa, ale u mnie one bardzo powoli schodzą. Mam kilka najczęściej używanych kolorów i męczę je bardzo długo;D
Ciekawa propozycja te Mintishop.
OdpowiedzUsuńMusze zobaczyć.
Ja uwielbiam markę Vianka o której wspomniałaś :)
Pozdrawiam kochana!
Weronika
Koniecznie! Sama odkryłam dopiero niedawno ten sklep Minti i mają naprawdę super asortyment.
UsuńVianek i Sylveco to moje ulubione polskie marki <3
Rumianek i aloes cenie sobie w składzie kosmetycznym. Jeżeli już te dwa składniki ma dany produkt (w sensie któryś z nich) to na pewno będzie to produkt, który kupię :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jakoś nigdy nie miałam nic z aloesem ;D Teraz mam balsam i spisuje się nieźle. Niedługo będzie czas na coś z aloesem do twarzy ;)
UsuńZ tych kosmetyków serum najchętniej bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńSerum to jedno z moich ulubieńców! <3 Gorąco polecam !
UsuńUwielbiam naturalne kosmetyki! Firma Vianek, Sylveco i Orientana to moje faworyty ;) ta ostatnia ma super kosmetyki, polecam Ci wypróbować! * kremy z orientany albo Vianka są przecudowne *Co do twojego postu to nie stosowałam żadnej rzeczy z wymienionych, ale wypróbowałam wodę do twarzy ;) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńA ja z olei muszę właśnie wypróbować kremy , bo zapoznałam się tylko z małymi próbkami i faktycznie spodobały mi się. Musze tylko najpierw wykorzystać swoje koreańskie zapasy, na które póki co nie narzekam ;D
UsuńWodę z czystka jak najbardziej polecam!
Serum z Biolaven chcę wypróbować, ale na razie mam za duże zapasy, więc go nie kupię. :D
OdpowiedzUsuńCo do oczyszczania twarzy - może wypróbuj piankę do mycia twarzy? Fajna jest chociażby z Baikal Herbals
Serum koniecznie! Musi doczekać się w kolejce i naprawdę warto ;)
UsuńDo mycia twarzy właśnie kilka dni temu kupiłam sobie piankę z The Body Shop, a podczas wizyty w Polsce z pewnością zaopatrzę się w jakąś piankę o bardziej naturalnym składzie. Dziękuję bardzo za polecenie! ;)
Z Biolaven miałam krem na noc i to serum co Ty i byłam bardzo zadowolona, zapach bardzo mi się podobał, a co do działania co skóra była taka delikatna po tym zestawie :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem fanka firmy Vianek, moja skóra bardzo lubi szczególnie produkty do mycia twarzy z ich oferty :)
Dla mnie zapach Sylveco byl nie do przezycia. Mam dreszcze na sama mysl.
OdpowiedzUsuńOh biedna! Zapach nie jest przyjemny, ale przy myciu mi nie przeszkadza zupełnie ;d
UsuńZ tych kosmetyków najchętniej wypróbowałabym serum. Myślę, że ten produkt przydał by mi się najbardziej. Chociaż balsam do ciała Buna tez może byc ciekawy, jak dla mnie głównie ze względu na aloes.
OdpowiedzUsuńSerum musisz koniecznie spróbować! <3 Sama czaiłam się na nie długo aż wreszcie złapałam! Nie żałuję <3
UsuńSame cudowności! <3
OdpowiedzUsuń