Pech chciał, że w
dniu, kiedy mój telefon pocałował się z podłogą straciłam wszystkie notatki
prowadzone od praktycznie narodzin bloga. Teksty, przemyślenia, szybkie zapiski
w samolocie czy w drodze na casting. Tematy na kolejne posty pojawiały się pod
rosnącymi numerami, ogrom inspiracji, kopalnia wiedzy, wulkan emocji! Wszystko
to niecierpliwie czekało na publikację, na szybką obróbkę zdjęć i wreszcie podróż w świat online.
Teksty niecierpliwiły się i za każdym razem, gdy otwierałam notatnik w
telefonie pytały kiedy ich kolej, kiedy je dokończę, dopieszczę, kiedy wreszcie
ujrzą światło dzienne.
Nie ujrzą...
Złośliwość rzeczy martwych, ot co. Teraz
zazdroszczę wszystkim tym, co tak ambitnie i regularnie notują wszystko w
zeszycikach. Zazdroszczę tym co mają notesy w każdej z torebek, kartki papieru
przy lampce nocnej i setki kopii wszędzie. Zazdroszczę tej wariackiej manii
pisarskiej, bo ja pewna siebie wiecznie uważałam, że to co w telefonie nie
zginie,a przecież co jak co, ale zawsze mam go pod ręką. Gdzie mi tam
karteluszki, notesiki razem z walizką, paszportem i kolejnym biletem lotniczym!
Aha. Mam za swoje. Teraz siedzę na łóżku zdaje się już drugą godzinę i próbuję
przypomnieć sobie co tam też notowałam w
tym uśmierconym już telefonie. Popijam latte, które też podąża ścieżką
złośliwości rzeczy martwych i ląduje prosto na podłodze. Na szczęście akurat
kawa układa się w kształt serca, co jako tako minimalizuje moje straty. Na
chwilę wytrąca mnie to z równowagi i przestaję tak gorączkowo myśleć o
kolejnych postach.
Obserwuję tą niezdarną plamę na podłodze i poetycko stwierdzam, że po mojemu jest to serce. Kawowe serce na podłodze.
Zaraz potem myślę, że ono mogłoby zostać
bohaterem dzisiejszego tekstu. Uśmiecham się z przekąsem do wszystkich tych,
którzy z pewnością uznają, że żyję w świecie jednorożców, braku problemów i w
dziwnym miejscu, gdzie wyobraźcie sobie miłość istnieje! Zaraz potem wracam myślami
do dzisiejszej rozmowy, którą nie sposób było nie słyszeć kiedy pięć dziewczyn
jechało minibusem do pracy. O szóstej rano usłyszę wszystko, wyczulona jestem
na każdy dźwięk, odgłos i najmniejsze skrzypnięcie, a mowa śpiewający
hiszpański czy portugalski. Tym razem wylewne zwierzenia też nie uszły mojej
uwadze...
Że w dzisiejszych czasach przecież
miłości nie ma, że seks to taka super forma treningu i w sumie dwa tygodnie bez
seksu to już kompletny wyczyn i jak dobrze, że nadchodzi już piątek, znaczy
okazja, aby ten stan zakonnicy zmienić. Uszy mi więdną od słuchania jacy to
faceci są beznadziejni, w jak skomplikowane podchody musimy się bawić, aby
osobnik płci męskiej zwrócił na nas uwagę, a co ważniejsze chciał zagrzać swoje
miejsce u naszego boku na dłużej. Powstaje dziwne przekonanie, że troskliwy i
inteligentny mężczyzna nie istnieje. Dowiaduję się, że po kilku długich latach
związku można zwyczajnie w jeden dzień powiedzieć To
koniec, jakoś mało rzeczy robię dla siebie. Muszę zadbać o siebie, bo ostatnio
za dużo robię dla nas i dla Ciebie, odwrócić się na pięcie i zwyczajnie
skreślić wszystkie uczucia, mówiąc potem Jego
wina. To idiota.
Patrzę na wschodzące słońce, a chłód
rześkiego poranka wywołuje gęsią skórkę na moim ciele.Być może nie jest to
gęsia skórka wywołana tak wczesnym porankiem i niezdecydowanym latem. Być może to chłód ludzkich serc mrozi mnie od środka. Bo jak
to możliwe, że my ludzie, istoty stworzone do kochania i relacji międzyludzkich tak brutalnie depczemy pojęcie
miłości?
Może żyję w świecie jednorożców, bo
naprawdę spotykam świetnych i inteligentnych facetów. Może patrzę na miłość
przez pryzmat tęczy, bo rozczula mnie jak J. maluje żyrafę pełną serduszek na
moim udzie i zupełnie daleko mamy się do podtekstu seksualnego. Być może jestem
naiwna, żyjąc w przekonaniu, że w związku nie są potrzebne żadne gry i
podchody, aby dojść do porozumienia i czuć się dobrze.
Prawdopodobnie dlatego nie potrafię
zrozumieć szybkiego seksu z osobą, z którą zwyczajnie nic nas nie łączy oprócz
chwilowego zafascynowania. Prawdopodobnie dlatego wyznaję zasadę, że najpierw
się naprawia, a nie odwraca na pięcie i odchodzi. Być może dlatego jestem
pewna, że po świecie chodzi mnóstwo naprawdę świetnych mężczyzn gotowych na
stworzenie pełnych relacji. Ot co. Mój świat tęczy.
„Miłość cierpliwa
jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka
poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się
bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta
złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz
współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu
wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje.” – 1Koryntian 13: 4-8
Jest mi dobrze z myślą, że miłość
naprawdę uskrzydla, istnieje niewzruszona w swojej czystości.
Jak Ty widzisz dzisiejszą miłość?
Za dużo telewizji, za dużo internetu, za dużo poprawności politycznej, za dużo trąbienia o feminizmie, wyzwoleniu.. generalnie hulaj dusza piekła nie ma. Ot.. i masz odpowiedź na rozmowę zasłyszaną w drodze. To wszystko razem zabija relacje, zabija bliskość. wszędzie tylko ja ja ja... a gdzie jest tylko ja.. nie ma miejsca na my.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Obecnie nie ma miejsca na lojalność, wierność, zaangażowanie. Obecnie jest moda na bycie sobą, ze sobą, o sobie... Taka postawa jest wrogiem tworzenia długotrwałej i pełnej relacji.
UsuńZawsze w punkt ! ;)
Kilka miesięcy temu padła mi karta w telefonie i straciłam dosłownie wszystkie zdjęcia jakie miałam. Większość z nich nie była nigdzie zapisana więc nic z nich nie zostało. Od tamtej pory wszystko zapisuję po kilka razy. Przezorny zawsze ubezpieczony :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Zdecydowanie ! Teraz też muszę zapisywać wszystko i bardziej tego pilnować. Nic nie jest wieczne ;D Znam Twój ból, bo jakiś czas temu popsuł mi się komputer i też prawie straciłam wszystkie zdjęcia, na szczęści udało mi się je odzyskać ;D
UsuńMoże to brutalne, a wydaje mi się, że dostajemy uczucie, którego poniekąd oczekujemy. W moim życiu było kilku facetów, ale żaden z nich chyba nawet nie śmiałby zaproponować mi przypadkowego numerku, czy jednorazowego pocałunku. Może to wynika z tego, że szanuję się i nie wstydzę się tego, że nikogo nie karce, ale sama nie mogłabym żyć z myślą, że wzgardziłam miłością na rzecz krótkiego pocałunku z obcym. Może to dreszcz emocji, poddanie się namiętnościom, ale czy nie można tego osiągać z kimś kto trwa przy nas nie tylko gdy jest dobrze? Jasne, że można, tylko trzeba chcieć i umieć. Doceniać i nie wydziwiać. Kochać i być kochanym, ale też mieć otwarte serce, a nie jedynie poszukiwać przyjemności.
OdpowiedzUsuńNa świecie jest wielu mężczyzn, którzy szukają miłości, stabilności i miejsca w kobiecym sercu, ale myślę, że prędzej go spotkamy w kawiarni, na spacerze czy w pracy niżeli w klubie nocnym przepełnionym wszystkim.
Pozdrawiam cieplutko! ♥
To prawda, że poprzez nasze zachowanie i sposób bycia wysyłamy sygnały to ludzi. Jeśli nie szanujemy siebie samych, prowadzimy rozwiązłe życie to z pewnością żaden konkretny mężczyzna, gotowy na stworzenie głębokiej relacji nie będzie zainteresowany poznaniem nas.
UsuńFaktycznie! "Jednorożców" nie spotyka się w klubie czy na piwie ;D
Pozdrawiam ciepło ! ;)
Mężczyzna jakiego sobie wybieramy jest odzwierciedleniem nas samych - naszych potrzeb, a nawet ukrytych lęków. Dziewczyny które opisujesz wysyłają określone sygnały w świat, nie dziwi mnie więc, że spotykają na swojej drodze takich facetów. Szkoda, bo w przyszłości mogą być z powodu takiej "swobody" mocno poranione. Nawet jeśli mamy zostać wyzwane od naiwnych czy staroświeckich, uważam że lepiej dla nas, jeżeli będziemy żyły w takim świecie jednorożców. Dookoła jest mnóstwo zła i zimnych serc, ale to my tworzymy naszą rzeczywistość i wpływamy na ludzi dookoła - nie możemy stracić naszej wrodzonej wrażliwości i dobrego serca :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńNapisałaś to pięknie ! <3 - Zgadzam się z Tobą w 100% ! To, z jaką osobą jesteśmy odzwierciedla nas samych, nasze poglądy na świat, cele życiowe... Jeśli pozwalamy innym na brak szacunku, zaangażowania i tej pięknej czułości, same w pewien sposób nadajemy brzydki charakter relacji zwanej "miłością."
UsuńZdecydowanie wolę żyć w świecie jednorożców, mimo że może wydawać się to ludziom staroświeckie i dziwne. ;D
Buziak ! ;*
Mnie też kilkukrotnie zdarzało się stracić pomysł albo przez niezapisanie go, albo przez usterkę, albo przez nieumyślną kasację. To samo ze zdjęciami do wpisu, które później musiałam robić ponownie. Najgorzej, gdy ma się w głowie ułożony cały wpis, który się spisze gdzieś i to zniknie... ta pustka, gdy próbuje się dany pomysł odtworzyć jest dobijająca.
OdpowiedzUsuńI też wierzę, że ten Twój "świat jednorożców" istnieje :)
Dokładnie! Rozumiesz ten ból ;D Najgorzej, gdy zdaje się, że mam już wpis gotowy w głowie, czuję go każdą emocją, a tu nie ma żadnej możliwości zapisania go. Później faktycznie emocje opadają, pomysł ucieka, a kursor w wordzie miga pytająco ;D
UsuńJak wygląda Twój świat "jednorożców"?
Myśle, że takie zdanie mają osoby,które po prostu w życiu kiepsko trafily na facetów. Raz im nie wyszło i dlatego od razu mówią, że wszyscy faceci są źli. Taka jest moja teoria :) Ja tam wierzę, że jeśli ktoś chce, może żyć w świecie "jednorożców". Wiele zależy od podejścia, bo to my mamy wpływ na nasz mały świat.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się stwierdzenie, że to my mamy wpływ na nasz mały świat, na to jakimi ludźmi otaczamy się i kogo wybieramy sobie na tą drugą połówkę. W tym wszystkim to my możemy decydować o darzonym nas szacunku, sposobie życia itd. Pięknie powiedziałaś ! ;)
UsuńTen cytat z Pisma Świętego za każdym razem wzrusza mnie tak samo. Ot cała kwintesencja miłości. Taki sprawdzony i niezastąpiony przepis na związek, relację dwojga ludzi. Cóż, bardzo ale to bardzo często słyszę takie opinie koleżanek na temat chłopaków. Niektóre są nawet zaangażowane w związki, co jest dziwne, bo okropnie narzekają na własnych mężczyzn. Jedyne co przechodzi mi przez myśl w takiej sytuacji, to "dlaczego z nim jesteś? Skoro cię nie szanuje, upadla, traktuje cię jak przedmiot?". Odpowiedzi nie trzeba długo szukać. A ja zgodzę się z Pololistą, że każdy dostaje to, na co się zgadza. Ja w życiu nie miałam wielu chłopaków. Właściwie od samego początku chodziłam wpatrzona tylko w jednego. Na początku kumpel, później przyjaciel, a teraz niezastąpiony towarzysz życia. Relację trzeba budować na fundamencie zaufania, szczerości, oddania, bliskości. Niepewny związek to nic fajnego. Na każdym kroku pojawia się zazdrość, zawiść, niepewność... Czyż nie lepiej być szczęśliwym samemu? Większe prawdopodobieństwo, że wtedy pozna się prawdziwą bratnią duszę, niż skacząc z kwiatka na kwiatek, oczekując nie wiadomo czego.
OdpowiedzUsuńTe słowa z Pisma Świętego idealnie i w piękny sposób opisują miłość, która jak widać wcale nie jest łatwa. Każdy ma swoją własną wizję, swoje oczekiwania, swój sposób na tworzenie związku. Smuci mnie fakt, że mnóstwo dziewczyn nie szanuje siebie, tkwi w toksycznych związkach lub całkowicie depcze pojęcie i sens miłości, sprowadzając ją do materializmu, własnych korzyści..
UsuńPrawdziwa miłość to nie tylko łut szczęścia, ale też ciężka praca, na którą mamy być gotowi.
Ściskam mocno! ;*
Ps: Nominowałam Cię do zabawy Mystery Blog Award! :)
OdpowiedzUsuńWięcej info na moim blogu.
Dziękuję bardzo za wielkie wyróżnienie ! ;) Z pewnością będzie odpowiedź ! ;*
UsuńJestem właśnie z tych osób, które notują wszystko na karteluszkach - ale je również można zgubić ;) Sama nie żyję w świecie jednorożców, staram się po prostu być realistką (coś pomiędzy optymistką a pesymistką) ;)
OdpowiedzUsuńZłośliwość rzeczy martwych ;D
UsuńCoś między optymistką,a pesymistką zdaje się być intrygujące... Coś jak jednorożce istnieją, ale nie w moim świecie i wierzę, że coś dobrego może się zdarzyć, ale patrząc na to realistycznie z pewnością tak się nie stanie... ? Dla mnie to chyba zbyt pokręcone podejście ;D
Pozdrawiam ciepło ;)
Jak widzę miłość?
OdpowiedzUsuńJak codzienne budzenie pocałunkiem, wspólne śniadanie w łóżku, spacer do warzywniaka trzymając się za ręce, śmianie się do łez i wygłupy, podjadanie sobie z talerza w restauracji, błyskawiczna zmiana dresów na jeansy i koszulę, bo złapał go deszcz i trzeba po niego podjechać na drugi koniec miasta, leżenie na tarasie, patrzenie w gwiazdy i rozmyślanie nad tym, co nas jeszcze razem czeka, zaparzenie herbaty i bycie razem - tak po prostu. Tak właśnie widzę miłość:)
Co do utraty wszystkiego z telefonu, to trochę mnie nastraszyłaś - ostatnio mam tendencję do zapisywania świetnych pomysłów właśnie w telefonie!
Co do całości tekstu - mam wrażenie, że z wpisu na wpis coraz bardziej się rozwijasz! Piszesz tak, że nie chce się przerywać czytania;*
Tak pięknie napisałaś o miłości, że aż podczas całego śniadania mam wielki uśmiech na twarzy, wyobrażając sobie Waszą miłość. Czuć ją z tak daleka! <3
UsuńNotatki w telefonie są najwygodniejszą formą, ale niestety... jak już zdarzy się taki pech, to bardzo ciężko je odzyskać. ;o
Miłego dnia dla Ciebie Dario! ;*
Oj tak, rzeczy lubią lądować na podłodze. Swoim telefonem nie przejmuje się, bo jest starego typu i nie ma się w nim co popsuć. Działa od lat, ładuję go raz albo dwa w miesiącu. Cudo nie telefon ;)
OdpowiedzUsuńCzasami swoje pomysły zapisuję w telefonie, ale rzadko. Wolę papier.
Rozlana kawa potrafi zepsuć dzień. Na szczęście potrafi też zrekompensować straty w nastroju. Serce na podłodze mówiło: uśmiechnij się wreszcie.
Gdy nasłucham się podobnych wynurzeń, tym bardziej przekonuję się, że dzisiejszy świat dąży do tego, by się zabawić i ugrzać coś między swoimi nogami. To wszystko. Myślę, że to biblijny Babilon.
Może ja jestem świętoszkowata i nie wiem jak żyć, a może cała populacja robi ze mnie wariatkę? Pewna jestem jednak tego, że rozumiem słowa "godność" i "wartość życia". Jestem mężatką od kilku już lat i naszym priorytetem nadrzędnym w życiu nie jest seks na blacie kuchennym.
Zaś trening, to wykonuje się na macie z hantlami ;)
Tradycyjny papier to najlepsza forma do takich zapisków, jakkolwiek nie zawsze praktyczna, a inspiracje i przemyślenia nachodzą mnie zazwyczaj w nieoczekiwanych chwilach jak w pociągu, na lotnisku czy w pracy. Wtedy tylko telefon, a tu taka niemiła niespodzianka ;o
UsuńLubię "świętoszkowate". Lubię, kiedy kobiety szanują siebie i postrzegają mężczyzn jako osobę z uczuciami, z którą naprawdę idzie dogadać się po ludzku. Nie rozumiem tych podchodów, przelotnego seksu i krzyczenia dookoła, że miłości nie ma.
Szanuję kobiety, które znają swoją wartość. ;)
Wydaje mi się, że teraz ludzie mają zwyczajny problem z uczuciami a właściwie, z wyrażaniem uczuć. Czują, że to jest passe, nie modne, kocham Cię? To dla słabeuszy...
OdpowiedzUsuńa przecież to nie jest prawda...
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Też mam takie wrażenie... Obecnie być wiernym w związku, planować wspólnie przyszłość to okaz słabości i naiwności. Według mnie okazywanie uczuć i tworzenie związku z drugą osobą to właśnie odwaga! Wymaga wiele poświęcenia, zrozumienia, cierpliwości, wyrzeczenia się egoizmu.To dopiero sztuka w dzisiejszych czasach !
UsuńBuziak ( dzisiaj też znad filiżanki kawy) ! ;*
Dlatego ja wszystkie notatki zapisuję na wirtualnym dysku, więc nawet jeśli sprzęt padnie to nie stracę ich zawartości. A jeśli chodzi o miłość to cóż mogę napisać? Jestem z tym samym facetem od 14 lat więc to mówi samo za siebie 😉
OdpowiedzUsuńTeraz ja to robię, ale ze zdjęciami. Do notatek też muszę się teraz przekonać ;D
UsuńGratulacje tak pięknej liczby i życzę kolejnych lat wypełnionych miłością ! <3