Otworzyłam drzwi
do mieszkania i uderzyła mnie przerażająca cisza. Nikt nie biegł pokazać mi
nowego zdjęcia i złapanej na nim wysokiej fali. Nikt nie pytał czy chcę kawę,
czy może coś słodkiego na ząb, chociaż oczywiście kofeina w pakiecie z ciachem
lub czekoladą, nawet jeśli nie jest zalecana przez miłośników zdrowego odżywiania,
jest najlepszym połączeniem i kusi zawsze. Naczynia stały równiutko poustawiane
w szafce, a cała kuchnia lśniła. Uśmiechnęłam się na myśl gości, którzy kilka
godzin temu spakowali swoje małe walizki i wyruszyli na spotkanie z zimną
Polską. Brak ich obecności był dziwnie spokojny, a tym samym rozdzierająco
smutny. Kolejne miesiące nie będę słyszała śmiechów, na dźwięk który szczerzę
się jak kilkuletnia dziewczynka. Nie będę krzyczała do mamy z łazienki, czy
chce mój podkład i czy zakłada eleganckie sandały czy może coś sportowego.
Kolejne miesiące zapomnę na chwilę o polskich zwyczajach, polskiej tradycji,
polskich regułach i polskim stylu życiu. Tym samym poczułam spokój. Dziwną
wolność, która nie musi definiować do którego kraju należę, w jakim języku
mówię i jakie tradycje kultywuję. Słodka beztroska i dzika nie przynależność do
niczego. Mogę być Hiszpanką, Azjatką, Polką lub Amerykanką. Mogę mówić w trzech
językach na raz. Co za szczęście i wolność!
Potem zaczyna mi nagle brakować
polskiego jedzenia, polskich świąt Bożego Narodzenia, polskiego pisanego
języka, który jest dla mnie jak balsam dla duszy. Zaczyna brakować mi chłodnej,
przytulnej jesieni i kosmetyków polskich
producentów.
Na spotkanie przerażającej ciszy w moim
mieszkaniu otwieram przeglądarkę i kupuję bilet. Ten do zimnej Polski, którą
zawsze ogrzewają serca moich najbliższych. Ten, który staje się długo
wyczekiwaną podróżą i nadzieją na realizację nowych marzeń i planów. Lecę do
Polski już za miesiąc!
W lodówce jeszcze stoi mój urodzinowy
tort, na stoliku leżą urocze czekoladki, a na podłodze stoją torebki pełne
prezentów. Wspominam raz jeszcze wszystkie uściski, szczere życzenia i głośne
śmiechy przy wspólnym odkrywaniu hiszpańskich zakątków z moją rodziną.
Dziękuję, że tego dnia byliście ze mną. Dziękuję za wszystkie wiadomości,
ciepłe słowa i uścisk- nawet ten wirtualny. Dziękuję, że jesteście!
Dzisiejszy wpis jest tak bardzo
egoistyczny, tak chaotyczny i nieposkładany w całość. Zupełnie jak moje myśli,
które krążą dookoła tak wielu spraw. Roztkliwiam się nad pięknem świata i drżę
na myśl o niewykorzystanych szansach. I gdy bezradnie rozkładam ręce i pytam co
robić do głowy przychodzi mi tylko jedno rozwiązanie: Módl się i obejrzyj sobie film.
Jeśli z jakiegoś powodu jest Ci smutno,
boisz się tak jak ja lub nie wiesz co dalej... Usiądź w wygodnym fotelu,
przykryj się kocem, zamknij swoje oczy i zacznij się modlić. Wyrzuć z siebie
wszystko, opowiedz Bogu o tym co Cię martwi, wypłacz to, co Cię rani, poproś
Go, żeby towarzyszył Ci w dalszej wędrówce. Zapewniam, że On Cię wysłucha, nie
opuści Cię.
Potem sięgnij po miskę popcornu i
obejrzyj jedną z najlepszych komedii, śmiej się do łez i pozwól, żeby leczyły
one wszystkie rany i niepewności dzisiejszego dnia. Dasz radę!
ON czuwa.
Spokojnego poniedziałku,
Ściskam, Wasza Paulina G
Lifestyle
Bardzo lubię czytać Twoje posty, zawsze skłaniają mnie do przemyśleń. Masz rację, Bóg zawsze nam pomoże. Trzeba tylko w to wierzyć :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Dziękuję! Bardzo miło mi to słyszeć, bo wiesz, zastanawiałam się nad publikacją tego postu.Twój komentarz jest tylko znakiem, że postąpiłam słusznie klikając w "Opublikuj" Dziękuję! ;)
UsuńCzytałam tą notkę i myślałam sobie.. noż kurrrr będę musiała na nią nakrzyczeć! ;) No bo jak to... że nie czuje się Polką? Że jakaś tam obywatelka świata co się od korzeni odcina! Pfff... Końcówka ukoiła moje skołatane nerwy! Ja tak kocham Polskę, że nie jestem obiektywna w takich sytuacjach i mówię to wprost! Ot.. takie skrzywienie, a wracając!
OdpowiedzUsuńOn czuwa! Choć nie zawsze działa tak, jakbyśmy tego chcieli!! On czuwa! I wie co dla nas jest najlepsze!
Ufff jak dobrze, że nie oberwało mi się od Ciebie ;D Wiesz, lubię Polskę. Jest wspaniała i ma wiele do zaoferowania, a tym samym wart naśladować kulturę kraju czy styl życia. Jakkolwiek nie czuję na obecną chwilę, że jest to miejsce dla mnie. Pewnie też po części z uwagi na moją hiszpańską miłość ;)
UsuńOn ma swój plan, a my czasem, cóż... chcemy być mądrzejsi, silniejsi i bardziej zaradni od Niego. ;)
On nigdy nas nie opuszcza.
OdpowiedzUsuńAmen ! ;)
UsuńJa też czasem czuję się "na rozstaju dróg" jeśli chodzi o Polskę i miejsce na świecie. Z jednej strony można na wiele narzekać, z drugiej strony zawsze bronię naszego kraju przed atakami. Z jednej strony kocham świat i podróżowanie, z drugiej strony nie wiem, czy chciałabym wychowywać dziecko na obczyźnie, nie dając mu tego zaplecza, "bezpieczeństwa kulturowego", że właśnie nalezy do określonego narodu. A później niech wybiera, czy chce zostać w Polsce, czy być obywatelem świata :)
OdpowiedzUsuńKażdy kraj ma swoje plusy i minusy. Każde miejsce niesie ze sobą te pozytywne i negatywne skojarzenia. Strach przed nowym i niepoznanym często kusi nas, aby wracać do tych miejsc i schematów, które są nam bliskie i zrozumiałe. Osobiście nie widzę siebie mieszkającej w Polsce. Pewnie ma to związek z moją hiszpańską miłością ;) Pięknie jest być patriotą, pięknie jest być obywatelem świata. Moim zdaniem na końcu i tak wszyscy jesteśmy ludźmi z tymi samymi pragnieniami, marzeniami i celem. <3
UsuńTak, czuwa i jest przy nas zawsze :-)
OdpowiedzUsuńAmen ! :)
UsuńPodziwiam Twoją lekkość pisania :) Świetnie się Ciebie "czyta" :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAaaa ! Dziękuję bardzo za te słowa ! <3
UsuńAhh, jak ja doskonale rozumiem co masz na myśli <3 Ja też zawsze chętnie wracam! Mam już bilet na święta i wprost nie mogę się doczekać tego czasu z rodziną.
OdpowiedzUsuńU mnie sprawy przybrały tak szybkiego obrotu, że własnie teraz siedzę na lotnisku i czekam na samolot do Polski ;) To zawsze jest wyjątkowy czas <3
Usuńpiękne zdjecia ;) Polska może i jest zimna, ale jaka piękna :)
OdpowiedzUsuń