Zaczęło się...
ciężkie kotary rozsuwają się, widownia otwiera szerzej oczy i wstrzymuje
oddech, jak gdyby bała się przegapić najmniejszego szczegółu tego wielkiego
wydarzenia. Na scenie tłoczą się kobiety przebrane za elfy, na środku na złotym
tronie siedzi pan z siwą brodą i grubym brzuchem. Zdawałoby się, że to on jest
bohaterem tego miesiąca. Wszyscy szepczą o nim już od początku grudnia, piszą
pięknie zdobione listy, wyczekują z rumieńcami na policzkach, oczekują,że jego
obecność będzie w stanie stworzyć niepowtarzalną atmosferę i ciepło domowe.
Mikołaj swoją drogą ma niebywale trudne zadanie, bo jak można uszczęśliwić
kogoś mając do dyspozycji tylko materialne rzeczy? Jakkolwiek niezmiennie już od
wielu lat to właśnie on gra pierwsze skrzypce podczas świąt Bożego Narodzenia.
Przedstawienie trwa! Ludzie biegają po sklepach, próbując znaleźć wymarzony
prezent dla najbliższych, domy wypełniają się zapachem pieczonych pierniczków,
a okna oprawione są w migoczące światełka. W tym miesiącu swoją sławą chlubią
się ogromne kubki z nosem renifera, gwiazdkowe półmiski i ozdoby wyciągnięte z
pudełka. Na ulicach powstają jarmarki świąteczne, które jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki przenoszą nas w świat marzeń i fantazji. Wszystko zdaje
się lśnić, a nam do szczęścia oprócz gorącej herbaty wypitej w towarzystwie
drugiej połówki brakuje już tylko śniegu. Taka atmosfera roztapia każde serce!
Czekamy z niecierpliwością do Pierwszej Gwiazdki, z dziecięcą beztroską
obdarowujemy się prezentami i nawet te zazwyczaj puste cztery ściany wypełniają
się śmiechem i ciepłem ogniska domowego. To zdecydowanie najbardziej magiczny
okres w ciągu całego roku!
W tym roku jestem jednak zmęczona
nadmiarem wszystkiego. Media społecznościowe urządzają dziwny wyścig na
pierwszą choinkę, pierwsze zapakowane prezenty,pierwsze pierniczki, pierwszą
stylizację świąteczną. Sklepy już od listopada starają się przekonać mnie, że
to właśnie ich produkt jest najlepszym prezentem, a wszędzie dookoła słyszę jak
przygotować Wigilię, aby była „idealna”. Wszyscy są w trakcie wielkich
przygotowań, czekają podekscytowani na święta Bożego Narodzenia, ale nikt nie
mówi o co tak naprawdę w tym całym przedstawieniu chodzi. W pędzie, nowoczesnej
technologii i czasach, gdy mamy wszystko zdaje się, że nagle Boże Narodzenie to
tylko Mikołaj, choinka, mnóstwo pysznego jedzenia i czas spędzony z rodziną.
Czy na pewno? Czy nie zapomnieliśmy przypadkiem czyje świętujemy urodziny?
Parkuję auto na poboczu, zdecydowanym
ruchem zamykam drzwi i ruszam przed siebie. Z każdym krokiem zostawiam za sobą
obrazy, które cały dzień przesuwały się przed moimi oczami. Zapominam o
niezdarnie tańczących elfach i tegorocznych inspiracjach na ubranie choinki, w myślach
skreślam listę świątecznych zakupów i uwierzcie mi, że czuję się o sto
kilogramów lżejsza. Dochodzę nad morze, słyszę szum fal i staję w bezruchu tuż
przy schodkach. Grudniowe słońce odbija się na aksamitnej tafli wody. Tego dnia
morze jest spokojne, fale delikatnie dobijają do brzegu, pozostawiając smugi na
piasku. Plaże są niemal puste, mewy krzyczą znacznie głośniej niż zazwyczaj,
jak gdyby chciały zademonstrować mi jak bardzo cieszą się swoją wolnością.
Opieram dłonie na balustradzie, zamykam oczy i oddaję się dźwiękom natury. Czuję
promienie słońca na mojej twarzy i lekką morską bryzę. Słyszę cichy szept
modlitwy i mam wrażenie, że cały ciężar nagle spada z moich ramion. Tak dobrze
pobyć w ciszy, tak błogo nie widzieć natłoku konsumpcjonizmu i być z dala od
komercji.
Zaczęło się... Jest grudzień i nadchodzą
święta Bożego Narodzenia. Wariujemy, otoczeni wszechobecną presją na
najbardziej magiczne święta i zapominamy o ich prawdziwym znaczeniu. Nadajemy
więcej wartości rybie na stole, ładnie zapakowanym prezentom i siwemu
Mikołajowi niż Temu, któremu naprawdę należą się ogromne brawa i hołd. Pomyśl
sama, czy w ciągu tej przedświątecznej gorączki
chociaż raz zapytałaś samą siebie po co to wszystko? Czy bogato zdobioną
choinką lub wymyślnym ciastem naprawdę oddajesz cześć i pokłon Jezusowi? Oprócz czasu spędzonego z bliskimi, zapachu
korzennych pierniczków i prezentów, jaką wartość mają dla Ciebie święta Bożego
Narodzenia jako chrześcijanina?
Czasem warto zatrzymać się, zrezygnować
z udziału w przedstawieniu i spróbować znaleźć tak ważne w naszym życiu
odpowiedzi.
Dlaczego obchodzę
święta Bożego Narodzenia?
Celebruję dzień, w którym przyszedł na
świat Mój Zbawca. Celebruję życie wieczne, jako najcenniejszy prezent, który otrzymałam.
Celebruję i oddaję pokłon Stwórcy, który przychodząc na świat nauczył nas
najważniejszego- miłości do drugiego człowieka.
Tego grudniowego dnia nie Mikołaj, nie
prezenty, nie karp i nie choinka, ale realna obecność Jezusa w moim życiu jest
najważniejsza.
A Ty dlaczego
obchodzisz Boże Narodzenie?
Hmmm ja nie obchodzę (szerokim łukiem;) a celebruję i świętuję. Widzisz, był czas, w którym sprawy duchowe odrzucałam na drugi albo i trzeci plan. Ale...to się zmieniło, wszystko chyba przychodzi z wiekiem. Do pewnych rzeczy dochodzi się z czasem. Każdy ma swoją drogę:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Zmiany zawsze przychodzą i jak pięknie jest, gdy zmienia się na lepsze, gdy otwieramy nasze serca, aby widzieć, słyszeć i czuć więcej. Wspaniale, że zauważasz to wszystko, cudownego grudnia ! ;)
UsuńMasz rację. Faktycznie zapominamy o tym co jest najważniejsze podczas świąt.Zapominamy o ich prawdziwym znaczeniu. Szkoda, bo tracimy przez to coś bardzo cennego, ulotnego.
OdpowiedzUsuń... bo przecież "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". ;)
UsuńDla mnie święta są czasem bardzo ważnym, ale z wielu względów. Właściwie omijam galerię, raczej preferuję małe, skromne zakupy przez internet. Owszem obdarowuje się z bliskimi, ale są to prezenty od serca, coś znaczące albo wymarzone przez daną osobę. Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy kupują cokolwiek byleby było. Staram się nie dać wciągnąć w ten cały szał, choć uwielbiam tą radosną stronę tych świąt. Wszędzie światełka, rozświetlające ulice, przystrojone galerię, choinka w mieszkaniach i wszechogarniająca mnie radość. Może faktycznie ludzie za bardzo wczuwają się w zakupy, w idealną wigilię, w przygotowywanie kilogramów jedzenia, których nikt nie jest w stanie zjeść, ale w tym całym szale są też takie osoby jak ja... Cieszące się tą atmosferą, tym że mogę być tak radosna, pomimo zimna na dworze i czasem słabego humoru. Nie wiem czy zrozumiesz co mam na myśli, po prostu ta cała aura mnie tak podnosi na duchu i nawet jak mam ochotę się poddać to staje na nogi i się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńCo do święta religijnego to muszę szczerze przyznać, że nie obchodzę go. Choć chyba użyłam złego czasu, bo w tym roku nie będę go obchodziła. Mam jedną własną tradycję... Co roku 24 grudnia dziękuję Jezusowi za cały ten rok. Dziękuję za ludzi i bliskim mi ludziom. Traktuje ten dzień trochę tak jak inni Sylwestra, czyli poniekąd podsumowuje poprzedni rok :)
Do tego komentarza wkradł się chaos, ale cóż poradzić.. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś :)
Pozdrawiam!
Nasze święta Bożego Narodzenia to faktycznie ogromna mieszanka tradycji, kultury, religii i własnych odczuć. Każda osoba postrzega te święta w inny sposób i spędza je w jak najwygodniejszy dla nich samych sposób. Tym samym... czy jeśli jest to święto chrześcijańskie, nie powinno zobowiązywać do czegoś? Przecież skądś się ono wywodzi, coś reprezentuje... a o tym zdaje się zapomnieliśmy. Otoczka świąt jest piękna i faktycznie bardzo magiczna, ale bez prawdziwego bogactwa duchowego dla mnie Boże Narodzenie nie jest kompletne.
UsuńWspaniałego grudnia dla Ciebie ! ;)
Cieszę się, że przypominasz swoim czytelnikom, mi ale i sobie w całym tym zamieszaniu o jedynym sensie świąt Bożego Narodzenia. Mikołajki, gwiazdka i inne świąteczne zwyczaje to tylko... cóż ZWYCZAJE. Osobiście trzymam się z dala od komercyjnej strony tych świat. Owszem, zachwycam się blaskiem lampek, upiekłam już pierniczki, które zawisną na zielonej choince i liczę na śnieg na wigilię, ale tego roku stawiam przede wszystkim na swój rozwój duchowy. Co roku zastanawiałam się co jest nie tak? Dlaczego czar tych magicznych świąt pryska niczym bańka mydlana? Już wiem, że skupiałam się na tym, na czym nie powinnam. Światełka zgasną, prezenty rzuci się w kąt, pierniczki się zje, a choinkę i bombki schowa do pudła. Tylko to, co prawdziwe zostanie w nas na zawsze. Boże Narodzenie to przede wszystkim radość, nadzieja i miłość!
OdpowiedzUsuńRadość, bo w Naszych sercach na nowo rodzi się Ten, który z miłości swoje życie oddał za nas.
Nadzieja, bo w naszych sercach kiełkuje jej ziarenko, że nasze jestestwo ma sens i nie kończy się tylko na życiu ziemskim.
Miłość, bo nasze serca są nią przepełnione, kiedy wszyscy razem zasiadamy, przy wigilijnym stole i życzymy sobie od serca wszystkiego, co najlepsze.
Piękny post!
Pięknie spostrzeżenie...święta mijają, pierniczki zjadamy, a ozdoby świąteczne chowamy wbrew pozorom bardzo szybko. Dodają one uroku i tworzą uroczą atmosferę, owszem, ale nie to jest tutaj najważniejsze. To, co zostaje głęboko w pamięci to uczucia, refleksje, które bardzo często mogą odmienić nasze życie.
UsuńDziękuję za ten komentarz !
Mnóstwo wspaniałości dla Ciebie w tym wyjątkowym miesiącu ! <3
Ja w tym roku też stoję tak jakby trochę z boku tego pędu...
OdpowiedzUsuńStawiam na relacje, które są najważniejsze ;)
Buziak kochana :)
Pięknie napisany tekst. Zdjęcia wyszły super. Szkoda tylko, że piękne chwile tak szybko mijają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie napisane ;) z tą komercją to też mam dosć. Jak widzę wszystko, co świąteczne już w październiku to mam serdecznie dość...
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń