Siadam wygodnie na dywanie, biorę ze
sobą nożyczki, taśmę i papier pełen reniferów z czerwonymi nosami . Uśmiecham
się do siebie pod nosem, bo zdaję sobie sprawę z komizmu sytuacji- zabieram się
za pakowanie prezentów w pierwszych dniach stycznia. Czy to nie jakiś absurd!?
Z głośników dobiegają mnie dźwięki
świątecznych piosenek i mimowolnie zaczynam nucić „It’s Christmas time”, w domu
nadal unosi się zapach pierniczków, a świece podtrzymują spokojnie kołyszący
się ogień ustawiony tuż przy oknie. Przytulna i świąteczna atmosfera otula mnie
całą, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Jestem świadkiem czegoś magicznego,
wyjątkowego. W Hiszpanii nadal trwają święta! Spotykam sąsiadkę i życzę jej
Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku. Obie z nieudawaną dziecięcą
beztroską głowimy się nad prezentami i tegorocznym smakiem ciasteczek dla
Trzech Króli i ich wielbłądów, bowiem Kacper, Melchior i Baltazar nadchodzą!
Już kilka tygodni wcześniej głowę
Hiszpanów zaprząta właśnie ta data – 6 stycznia, Święto Trzech Króli. To jedno
z najhuczniejszych świąt całego roku. Wszyscy z wypiekami na twarzy wyczekują
tego dnia. Oznacza on świąteczną atmosferę, magię, mnóstwo prezentów i czas
spędzony z najbliższymi. Jak wygląda ten dzień? Jak celebrują go Hiszpanie i czy
magia rzeczywiście wkrada się do domów? Już opowiadam...
Magiczna noc przed...
W noc poprzedzającą święto Trzech Króli
ulice miast rozświetlają się blaskiem dekoracji świątecznych. Drzewa mienią się
diamencikami, z budynków opadają długie łańcuchy, a na skrzyżowaniach stoją
posągi aniołków i wielkich prezentów. Tłumy ludzi wylewają się na ulice, aby
obserwować przybywających do miasta Trzech Króli. Tuż po zachodzie słońca
rozpoczyna się wielki pochód. Kacper, Melchior i Baltazar przypływają do portu
miasteczka i tanecznym krokiem okrążają główne ulice. Każdy z nich ma swój
własny pochód. Na ozdobionych wozach siedzą pomocnicy, którzy rzucają cukierki,
jeszcze inni w ostatniej chwili odczytują listy, napisane przez dzieci i pakują
prezenty. Królowie machają do zgromadzonych i ofiarowują mieszkańcom
kilkuminutowe przedstawienie. Każdego roku nasi biblijni bohaterowie zaskakują
nas coraz bardziej. Sypią konfetti, grają na bębnach, tańczą, przebierają się
za bajkowe postacie lub konstruują kosmiczne pojazdy.
Całe ulice wypełnia gwar i wesołe
okrzyki dzieci. Zaczynają się zawody i licytacje o to, kto nazbiera więcej
cukierków. Uwierzcie mi, że w tej grze nawet dorosłym udziela się dziecięca
radość i wspólnie ze swoimi pociechami biegają między rzędem choinek i pochodu w
poszukiwaniu słodkości rzuconych przez króli. Tej nocy nie ma znaczenia zimno,
szczypiące w nos, zbytni gwar i tłok. Tej nocy wszyscy mieszkańcy wspólnie
witają Trzech Królów. Wspominają zdarzenie, kiedy to Kacper, Melchior i
Baltazar przybyli do małego Jezusa i ofiarowali mu prezenty.
Żeby tradycji stało się
zadość...
Tradycja mówi, że Trzej Królowie
pamiętają również o tych, którzy minionego roku byli grzeczni. To właśnie Trzej
Królowie, a nie Mikołaj, przynoszą prezenty. Wszyscy z niecierpliwieniem
wyczekują na prezenty i starają się jak najlepiej ugościć przybyszów. Dzieci
zostawiają najpyszniejsze ciasteczka oraz szklankę mleka, otwierają uchylone okna
lub zostawiają na noc włączone światło- wszystko to dla ułatwienia poczciwym
królom oraz ich pomocnikom. Rano 6 stycznia, jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki wszyscy stają się rannymi ptaszkami. Głośne rozmowy i okrzyki radości
słychać z każdego domu już o wczesnych godzinach porannych. Ale kto mógłby
zmrużyć oko, oczekując na magiczne przyjście Trzech Króli?
Cały dzień poświęcony jest na
świętowanie! Wszyscy spotykają się w rodzinnym gronie, jedzą wspólnie kolacje,
spacerują po ulicach, mieniących się świątecznym blaskiem i wymieniają się
prezentami. Bardzo popularny w Hiszpanii jest amigo invisible, czyli odpowiednik naszych polskich losów. Dorośli,
niestety pozbawieni wiary w to, że Trzej Królowie naprawdę mogą odwiedzić ich
domy, już kilka tygodni wcześniej wypisują na karteczkach imiona swoich
najbliższych i losują je w tajemnicy. W taki sposób wszyscy otrzymują prezent,
podtrzymując tradycję i magię danego święta.
Coś dla smakoszy...
Jak każde święto musi być okraszone
słodkościami. Dla łasuchów święto Trzech Króli oznacza Roscon de Reyes, czyli ciasto drożdżowe z kandyzowanymi owocami w
kształcie pierścienia. Smakołyk wypełniony jest kremem i... plastikową figurką
jednego z króli. Zwyczaj mówi, że
osoba, która trafi na porcję ciasta właśnie z figurką zostaje królem domu
lub... płaci za to ciasto. Zabawna tradycja z typowym hiszpańskim żartem, którego
przyznam szczerze, czasem nie rozumiem :D
Ostatni dzień świętowania i
magia wspomnień
6 stycznia to ostatni dzień, długich
świąt Bożego Narodzenia w Hiszpanii. Po tym dniu większość wraca do pracy i
codziennych obowiązków. Gorąca atmosfera powoli gaśnie, z radio znikają
świąteczne piosenki, a kolejne wieczory wszyscy wspominają z uśmiechem na
twarzy magiczne chwile i kolejne święta spędzone w harmonii i cieple ogniska
domowego. W tym roku nawet mój narzeczony zaczął wspominać swoich Trzech Króli
z dzieciństwa. Tych, którzy przyjeżdżali do miasta ze swoją wielką świtą, tych,
do których pisał listy i wierzył, że spełnią jego marzenia. Tych, którzy witali
Jezusa, składali mu pokłon i obserwowali dobre uczynki wszystkich dzieci. Sama
uśmiecham się do tych wspomnień. Przytulam w sercu każdą chwilę, radość i
uśmiech. Zarzucam na ramiona płaszcz i wychodzę na ulicę witać Trzech Króli.
Wychodzę na spotkanie z dziecięcą magią!
Trzymajcie się
ciepło!
Paulina G
Lifestyle
Ciekawe - fajnie że w Hiszpanii Święta trwają tak długo. Ja jeszcze słyszałam o drewienku które przynosi prezenty ale...nie za bardzo rozumiałam o co chodzi więc...może coś sobie źle przetłumaczyłam;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Bardzo dobrze słyszałaś! To "caga tio" bardzo stara tradycja katalońska, jakkolwiek obecnie mniej praktykowana w domach. Polega to na uderzaniu przez dzieci kawałka pomalowanego drewna (które ma oczka i uśmiecha się) po czym drewienko zostaje przykryte kocem. Dzieciaki uderzają w nie patykiem aż do momentu, gdy rodzicie podłożą prezenty pod koc, wtedy dzieciaki otrzymują prezenty. Dla mnie ta tradycja jest zupełnie niezrozumiała i kłóci się trochę z moimi przekonaniami ;D haha
UsuńJejku, super :3. Tyle razy słyszałam i rozmawiałam z innymi o świątecznych tradycjach i nigdy nie słyszałam, że to Trzej Królowie są tak ważni w Hiszpanii. Czyli tam obdarowuje się prezentami 6 stycznia, a nie w 24/25 grudnia? Ja po 3 dniach w szkole, czuję jakby Święta były miesiąc temu XD.
OdpowiedzUsuńDokładnie! To wszystko zależy od rodzinnych obyczajów, ale większość rodzin daje sobie prezenty właśnie 6-ego stycznia, a nie w Boże Narodzenie. Niektórzy hojnie obdarowują się w oba te święta, jednak największe prezenty i największa magia wiąże się własnie z dniem Trzech Króli.
UsuńZ pewnością powrót do codziennych obowiązków po tak długiej i leniwej przerwie jest ciężki. Powodzenia i wytrwałości dla Ciebie ! ;)
Swietowanie z ciastem i korona rowniez popularne jest w Szwajcarii :)
OdpowiedzUsuńO popatrz, nie wiedziałam o tym! ;D Taki sposób świętowania Trzech Króli jak w Hiszpanii również?
UsuńMieszkam teraz w Walencji przez pół roku i na każdym kroku zaskakują mnie ich tradycje ;)
OdpowiedzUsuńRoscon de reyes można kupić we wszystkich piekarniach już od dawna... ale mnie osobiście urzekły świąteczne cukierki- polvorones <3 już po świętach, a dalej nie potrafie ich sobie odmówić ;)
Myślę, że można się od hiszpanów wiele nauczyć w kontekscie podejścia do życia, umieją się cieszyć i świętować. Też byłam na paradzie i rozmach z jakim to organizują zachwyca, a jaka radość dla dzieciaków!
Oh, witaj w Hiszpanii! ;) Mi jakoś niestety większość hiszpańskich łakoci nie smakuje, również polvorones nie podbiły mojego serca. Nazywam je "polvitos" ;D Ale jeśli chodzi o naukę od Hiszpanów to jak najbardziej- wiedzą jak świętować i jak wypełnić dom śmiechem, radością i rodzinną atmosferą. To uwielbiam ! <3
UsuńO ja Cie, jednak co kraj to obyczaj. Dla mnie świeto 3 Króli od zawsze kojarzyło się z rozbieraniem choinki, z tą całą ciszą i zakończeniem aury świątecznej. U mnie trochę inaczej się do tego podchodzi zwłaszcza teraz, gdzie Święta w Anglii zaczynają się od grudnia, bo to wtedy zaczyna się ubieranie choinek, dekorowanie wnętrza i całe to ciepło w tym czasie, a po Świetach są już tylko wyprzedaże, Nowy Rok i cisza.. :D
OdpowiedzUsuńTo prawda. U mnie w rodzinnym domu też choinkę rozbierało się mniej więcej w okresie dnia Trzech Króli ;D Każdy kraj świętuje inaczej i to jest piękne! Najważniejsze, to aby spędzić ten czas w zgodzie ze sobą, w otoczeniu najbliższych <3 Dłużej, krócej, bardziej w styczniu czy bardziej w grudniu- nieważne! ;D
UsuńDzięki Tobie to się tyle zawsze ciekawostek ze świata można dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńTęskno mi za tym było.
Co kraj, to tradycja. Pięknie. Hiszpania jest ciekawa na tak wielu płaszczyznach...
Pozdrawiam serdecznie, zaginiona Megly ;)
Dziękuję! Tak bardzo mi miło ! <3
Usuń