Od kiedy
zdecydowałam się na ten szalony krok, jakim było związanie się z Hiszpanem i
przyjęcie jego oświadczyn, zostałam tym samym obsypana serią pytań. Jak
będziecie wychowywać dzieci? W jakim języku mówić? Dasz radę wytrzymać tak
wiele dzielących Was różnic? Co ze świętami i polską tradycją? Jak to jest żyć
z obcokrajowcem?
Przyznam szczerze, że na początku
obawiałam się, jak uda nam się stworzyć związek na odległość, jak pokonamy
barierę językową, która nie oszukujmy się, ale pojawia się, gdy poruszamy
bardzo ważne i głębokie tematy egzystencjalne, a przecież i takie zaczepiamy z
drugą połówką. Dzisiaj, patrząc na te prawie sześć lat wstecz, śmieję się sama
do siebie i uświadamiam sobie jak wiele rzeczy przyszło mi nauczyć się przez
ostatnie lata. Podzielę się z Wami własnymi spostrzeżeniami. Opowiem trochę
czego uczy życie z obcokrajowcem, jakie są największe różnice w związku Polki i
Hiszpana oraz czy rzeczywiście jest tak trudno jak przewidywałam.
Totalny luz i cierpliwość
To chyba jedna z najcenniejszych dla mnie
lekcji. Z natury jestem osobą lubiącą analizy i roztrząsanie wszystkich
sytuacji na części pierwsze. Życie z Hiszpanem nauczyło mnie spokojnego
podejścia i luzu. Spóźnię się na spotkanie? – Nic nie szkodzi, klient z
pewnością nie pogardzi dodatkowym kwadransem na wypicie kawy. Zapomniałam
ważnego dokumentu w urzędzie?- Nic się nie stało. Mogę liczyć na uśmiech i
wyrozumiałość, przecież dokumenty mogą być dostarczone następnego dnia. Mój
Hiszpan ma zupełnie swobodne podejście do wszystkiego, co z pewnością udziela
się również i mi. Uczę się odpoczywać w środku dnia, gdy całe państwo
postanawia udać się na siestę i zamknąć wszystkie sklepy wraz z instytucjami.
Praktykuję wyraźniej bycie Tu i Teraz.
Pogoda ducha i optymizm
Niewątpliwie Hiszpanie mają wyjątkowy
dar wdzięczności i optymizmu. Potrafią cieszyć się ze wszystkiego, doceniają
piękną pogodę i tropikalne krajobrazy, mimo że widzą je każdego dnia. Życie
towarzyskie i długie kolacje ze znajomymi to coś zupełnie normalnego, nawet
jeśli jest to środek tygodnia. Co najpiękniejsze, restauracje wypełniają się
wesołym gwarem i śmiechem. Nikt nie narzeka, nikt nie wspomina jak ciężki dzień
był w pracy i jak bardzo nie znosi się poniedziałków. Związek z Hiszpanem to w
sumie bezustanna komedia. Bardzo często śmiejemy się z J. z wielu sytuacji
zamiast denerwować się lub narzekać. Kiedy poprzez zamieszanie w firmie byliśmy
odcięci od internetu przez ponad miesiąc wyszukiwaliśmy pozytywów tej sytuacji,
przez co chodziliśmy na więcej randek, zaczęliśmy uprawiać sport i wychodzić z
przyjaciółmi. Kiedy w drodze na kolację ze znajomymi popsuło się nam auto,
czekaliśmy na pomoc śpiewając stare piosenki z radio i śmiejąc się z komizmu
sytuacji. Wszystko jest kwestią nastawienia i podtrzymywania optymizmu!
Nie tylko moja polska prawda
jest prawdą
Doceniam różnorodność. Inny sposób na
wykonanie czegoś też jest ok. To, że w Polsce mamy inne przyzwyczajenia, wcale
nie oznacza, że jest to jedyne rozwiązanie czy prawidłowa droga. W naszym domu
mieszamy tradycje, języki i style życia. Lubimy opowiadać sobie o zwyczajach i
pochodzeniu danych tradycji. Nawet nie wiecie jak wielki research muszę robić
przy każdym rodzinnym spotkaniu, kiedy Hiszpanie wypytują mnie o polskie i
fakty takie jak najmroźniejsza zima stulecia, turystyczne ciekawostki Warszawy,
temat II wojny itd. Obserwacja ludzi, a tym samym życie na co dzień z Hiszpanem
uświadomiło mi, że różnice narodowe są piękne i każda z nich jest prawidłowa! Nie
ma znaczenia czy na wigilijny stół wjeżdża 12 potraw czy krewetki i turron.
Najważniejsze jest uczucie radości i łączącej nas miłości, wtedy wszystkie
różnice zacierają się.
Język
Tego chyba obawiałam się najbardziej i
tym samym dostaję najwięcej pytań od Czytelników. Jak radzę sobie z językiem
obcym przez 24 h? Cóż... po tak długim czasie ten język nie jest już dla mnie
obcy. Jestem w stanie sprawnie porozumiewać się każdym z tych języków, a moje
myśli i wyrażane uczucia zupełnie pokrywają się z tym. W domu mówimy głównie po
angielsku, ale również po polsku i hiszpańsku. Często mieszamy słówka dla
zabawy. Zwyczajne wyrażenie „kolorowe
kanapeczki” zdają się być najlepiej pasującym słówkiem do określenia kanapek z
warzywami, a nic nie wyrazi moich emocji tak bardzo jak soczyste „mierda” po
hiszpańsku. Bawimy się językiem i nadal odkrywamy nowe wyrażenia. Tym samym
znając nasz wspólny język miłości śmiało mogę stwierdzić, że obcy język wcale
nie jest przeszkodą w związku z obcokrajowcem.Co więcej, pomaga w lepszym
rozumieniu swoich gestów i emocji!
Miłość do spania
Nie, żeby Hiszpanie byli leniwi, ale
dzień w Hiszpanii zaczyna się późno. Bary wypełnione są po brzegi aż do północy
nawet w ciągu tygodnia. Myślę, że w dużej mierze decyduje o tym pogoda, bo gdy
przez większość część roku jest ciepło, długie wieczory i sączenie
orzeźwiających napojów są wybawieniem w po upalnych dniach. Stąd też cały rytm
dnia przestawiony jest na późniejszy. Mój Hiszpan uwielbia zasłaniać okna
grubymi metalowymi roletami, dając szansę zaledwie jednemu promykowi słońca na dostanie
się do pokoju. Będąc Polką moja natura zawsze podąża za wyłapywaniem jak
największej ilości ciepła i światła, przecież tego w naszym kraju jest tak
niewiele! Zdaje się, że jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego, że słońce w
Hiszpanii jest zawsze. Często zrywam się wcześnie rano, bo przecież tak bardzo
szkoda słonecznego dnia.
Zawsze będę biała
Nieważne jak długo będę prażyć się na
słońcu jak rybka na patelni. Nieważne, że razem z J. spędzimy cały dzień na
plaży. Nieważne! Zawsze pozostanę biała. Skóra Hiszpana pochłania słońce
niewyobrażalnie szybko. Brązowieją już po pierwszych promieniach słońca podczas,
gdy ja pracuję nad swoją opalenizną połowę lata, słysząc dookoła „Oh que guapa
tu novia y que blanca wuaaa!” (Oh, jaka piękne jest Twoja dziewczyna i jaka
biała wuaaaa! )
Czy więcej jest różnic czy obecnie już
podobieństw między nami? – nie wiem. Wiem, że znajdując bratnią duszę na końcu
świata z łatwością można pogodzić odmienność, tradycje i przyzwyczajenia. Co
więcej może okazać się to świetną zabawą, drogą do poznania samego siebie i
ogromnym szczęściem.
Co
sądzicie o mieszanych związkach? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii!
To chyba mam w sobie coś z Hiszpanki, bo ja z kolei wyjdę na plażę i po jednym dniu jestem opalona na czekoladę;) taka karnacja, co zrobić.
OdpowiedzUsuńWiesz, tak sobie myślę, że wiele różnic jest tylko w naszych głowach. A przy odrobinie chęci i morzu miłości można dogadać się nawet bez słów;)))
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Pozazdrościć Twojej karnacji! ;) Opalam się dość szybko, ale w porównaniu do hiszpańskiej skóry zawsze jetem bledsza, czego oczywiście mój narzeczony nie zapomina mi przypomnieć poprzez zabawne żarty i zawody w porównywanie, kogo słońce kocha bardziej ;D
UsuńDokładnie! To nasze umysły stwarzają granicę, lęk przed nieznanym. To od nas zależy, w co chcemy wierzyć i jak będziemy spostrzegać każdą różnicę.
Pozdrawiam ! ;)
Myślę, że wszystkie związki powinny składać się z dwóch odmiennych osób (i nie chodzi mi tu nawet o narodowość), bo dzięki temu jesteśmy bardziej otwarci na inne poglądy i uczymy się od siebie nawzajem ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Różnice w związku są piękne, o ile potrafimy je zaakceptować. Poprzez to możemy się wiele nauczyć. ;)
UsuńNajwazniejsze, ze odnalezliscie sie w tym dziwnym swiecie :) Duzo szczescia!
OdpowiedzUsuńDziękujemy ! ;) Wierzę, że każdy ma swoja przeznaczoną na tym świecie drugą połówkę i prędzej czy później odnajdą się <3
UsuńMyślę, że z Hiszpanami wiele nas łączy.. przywiązanie do tradycji, "rodzinność", religia.. Wydaje mi się, ze znacznie trudniej jest, kiedy spotykają się dwa kompletnie różne światy: Polka i Azjata np. lub Polka i Arab... sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ostatecznie jesteśmy Europejczykami, a nasze wartości są dość zbliżone. Poznałam wiele par właśnie Polka- Azjata, Arab i cóż... "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", ale dla mnie największą różnicą i odległością emocjonalną byłaby odmienna religia. Jakkolwiek strzała amora potrafi działać cuda i pokonywać wszystkie trudności, zacierać różnice ;)
UsuńOd siebie dodam, że zawsze miałam wrażenie totalnego luzu w podejściu Hiszpanów do wszystkiego, ale...
OdpowiedzUsuńNa uczelni w Walencji zmierzyłam się z przerażającą biurokracją... przygotowałam się na luz a tutaj na każdym kroku czegoś nie mogli podpisać, czy zorganizować.
Jakkolwiek to jedyne miejsce w Hiszpanii gdzie z czymś takim się spotkałam.
Chociaż uśmiech ludzi i pozytywne nastawienie, kawiarnie pełne roześmianych ludzi w każdym wieku rekompensują wszystkie negatywne wrażenia ;)
Ah ale narobilas "smaka" na tą Hiszpanie 😉😉
OdpowiedzUsuńzwiazki powinny sie uzupelniac, ja np bedac z hiszpanem nie raz mieslismy jakies niedomowienia i mysle ze to z powodu roznic kulurowych
OdpowiedzUsuń