Ze snu wyrwał
mnie dzwoniący budzik. Niechętnie przeciągnęłam się i przekręciłam się na drugi
bok, pokazując przy tym samym kciuka uniesionego do góry. W naszej niemej mowie
z J. oznacza to mniej więcej to, że zaakceptowałam budzik i wiem, że lada
moment będę musiała rozstać się z lawiną poduszek i przyciągającego jak magnes
łóżka. Mój narzeczony dał mi kilka ostatnich minut na pożegnanie się ze snem i
zupełne rozbudzenie. Rozglądałam się dookoła sypialni, podziwiając jak każdego
dnia widoki w oknie, wychodzącym wprost na błękitne niebo. Tego dnia upały
delikatnie odpuściły, temperatury sięgały zaledwie dwudziestu siedmiu stopni
Celsjusza, a rześki wiatr wpadający do pokoju muskał moje ciało i zachęcał do
jeszcze większego uśmiechu.
Z kuchni powoli zaczęły dobiegać mnie
odgłosy krzątaniny, a moje nozdrza zaczęły wyczuwać kawę. Wstaję! Podnosząc
nadal zmęczone po wczorajszej pracy ciało usłyszałam w salonie głos Alvaro
Soler. Od kilku tygodni nasz ulubiony z J. Chyba upały i hiszpański klimat
zagościł i w naszych sercach, bo weszło nam w nawyk słuchanie Alvaro Soler do
śniadania. Nic nie nastawia mnie tak pozytywnie na rozpoczęcie upalnego dnia
jak jego letnie rytmy. Tym razem podchwyciłam rytm J. i zaczęłam śpiewać znaną
Wam z pewnością piosenkę Eterno Agosto. W tym samym momencie złapałam się za
głowę, zdając sobie sprawę, że to już prawie koniec sierpnia! Nie wiem kiedy,
ale ten miesiąc dobiega końca, a ja jako baczny obserwator koniecznie muszę
podzielić się z Wami ciekawostkami o tym, jak Hiszpanie spędzają sierpień.
Gotowi na odrobinę nadal wakacyjnego klimatu ? Zapraszam !
1. Wszystko
zamknięte, każdy na urlopie
Całowanie klamek na poczcie, w urzędach,
w pralni, a nawet w niektórych sklepach zupełnie mnie już nie dziwi. Nadal
zapominam, że w sierpniu życie w Hiszpanii zwalnia,a nawet śmiało mogę
powiedzieć, że zatrzymuje się zupełnie. Instytucje, a także wiele prywatnych
sklepów i firm udaje się na upragnione i w pełni zasłużone wakacje. W związku z
tym codzienne sprawunki można załatwiać tylko i wyłącznie w porannych godzinach
lub... poczekać do września. Spokojnie, nic się nie stanie. Nikomu nie pali się
z naprawą auta czy telefonu.
Gdy tylko sierpień pojawia się na
kartkach kalendarza nagle zupełnie tracę rozeznanie. Dookoła mnie mnóstwo
turystów, ogromna mieszanina języków obcych i wszędobylskie oczojebne kolorowe
parasolki. Nagle strefa spokojnej dzielnicy przemienia się w plażę tubylców,
gdzie każdy rości sobie prawo do wchodzenia do supermarketów w samych slipkach,
siadania w restauracji w kusym staniczku, biegania boso po parkingu i
rozrzucania papierków po lodach i puszkach po piwie. Wszędzie! Przecież są na
wakacjach i wolno, ba, nawet wypada im robić najgłupsze rzeczy. Takie, na które
w swojej okolicy nigdy nie odważyliby się. Ot co, wakacyjna wolność.
3. Korki
i krówki
Wraz z napływem turystów zwiększa się
również mój czas na dojazd, kolejki w sklepach, brak miejsc parkingowych. Nagle
drogi pełne są aut, motocyklistów i rowerzystów. Po drogach chodzą rozanielone
święte krówki, którym nie w głowie przechodzić przez pasy, rozejrzeć się, czy
może przypadkiem nadjeżdża auto lub ktoś chce wyjechać z parkingu. Krówki
spowalniają wszystko. Potrafią zatrzymać się na środku ronda i drapiąc się w
czoło zastanawiać się, którą uliczkę
zwiedzić najpierw. Zupełnie normalna zdaje się prędkość auta 30 km/h na drodze
krajowej, którą zazwyczaj pędzę do pracy. Spokojnie! Musza się rozejrzeć,
wypocząć, a ja tym samym wziąć głęboki wdech.
Moja wyprawa do supermarketu to dopiero
przygotowania na wojnę! Sklepy pełne ludzi, kolejek, pustych pudełek i pytań: "gdzie piwa? Są jeszcze pizze? Kiedy świeży wypiek? A krem do opalania gdzie
dostanę?" Wózki pełne kiełbasek i mięsa na grilla, piw, chipsów i lodów.
Kolejki ciągną się w nieskończoność, a ja przyszłam tylko po śmietanę, której
zabrakło mi do gotowania obiadu. Spokojnie mogę policzyć, że właśnie uciekła mi
godzina, kupując śmietanę! O obiedzie mogę zapomnieć, może przesunę danie
popisowe na kolację?
Gdy obiad nie wychodzi na czas lub drogi
były tak oblężone, że brzuch nie wytrzymuje z głodu, wypadałoby zjeść coś na
mieście. Tu jednak znów zaczyna się wyprawa i długie debaty nad tym, gdzie tym
razem najszybciej zjeść. Tymczasem każda restauracja wypełniona jest po brzegi,
ludzie tworzą kolejki już przed drzwiami,a kelnerzy kręcą głową, dając nam
wyraźnie znak, że więcej już nie dadzą rady przyjąć.
Nie ja pierwsza zauważyłam, że w
sierpniu ceny zmieniają się na te mniej przyjazne dla portfela. Kilka centów w
supermarketach, kilka euro w restauracji i na lodach oraz podwojenie cen kółek
do pływania i akcesoriów na plażę. Oznaki wakacji i napływającej fali turystów.
7. Imprezy
miast
Sierpień jest miesiącem festynów i
lokalnych imprez w Hiszpanii. Każde miasteczko ma swoje tradycje i daty
wyznaczone specjalnie na te huczne zabawy. Wtedy niebo rozrywane jest
kolorowymi fajerwerkami, ulice wypełniają się ludźmi i straganami, gdzie można
kupić sobie pamiątki lub zjeść coś na street food market. Bardzo często już
dzień przed zapowiadaną imprezą wszystkie sklepy w danym miasteczku są
pozamykane. Jak się bawić to na całego!
Przysięgam, że jeszcze kilka dni, a
dzieci mojego sąsiada zamienią się w czarnoskóre! Każdego dnia widzę ich na
basenie, dobiegają mnie z ogrodu ich piski i rozmowy, obserwuję jak bawią się
pod moim oknem i w myślach chwalę je
sobie, że potrafią wytrzymać tak długo bez telefonów, internetu, gier itd.
Całymi dniami bawią się na dworze, na słońcu, zamieniając się przy tym w
czarnoskóre. Nie ma się czemu dziwić. W końcu Hiszpania to kraj wiecznego
słońca i opaleniznę wygrywa się na zwyczajnym spacerze czy w drodze do pracy.
9. Czas
zatrzymuje się...
To moja ulubiona część roku. Kiedy mimo
natłoku turystów, kolejek i przepełnionych plaż czas jakby zatrzymywał się.
Ludzie zwalniają, odpuszczają wiele rzeczy, zostawiając je na wrzesień.
Organizują imprezy nad basenem, robią grille, a z morza wychodzą tylko po coś
zimnego do picia. Uwielbiam te sielskie wieczory, kiedy z każdego tarasu
dobiegają mnie wesołe okrzyki i rozmowy, a zapach owoców morza pieści moje
nozdrza. Czuję się tak błogo, wiedząc, że to właśnie ten czas, gdy ludzie
znajdują więcej czasu dla najbliższych, gdy bawią się ze swoimi pociechami i
żyją Tu i Teraz.
Ciekawa jestem, który z punktów
zaskoczył Was najbardziej. A może w miejscu, w którym mieszkacie sierpień
również ma swoje prawa? Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!
Ściskam Was,
Zupełnie
sierpniowa Paulina G Lifestyle
Hiszpanię dosłownie uwielbiam i taka muzyka z rana również i u mnie gości :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
A widzisz! Spodobałby Ci się w takim razie hiszpański klimat ! ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Cudowny klimat, ahh żeby w Polsce też tak życie zwalniało :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://barwne-stylizacje.blogspot.com ;)
To prawda! W takie upały zwyczajnie nie da się pracować i Hiszpanie widzisz idą mądrą, choć leniwą drogą ;D
UsuńU mnie w sierpniu było gorąco jak w piekarniku, więc głównie wegetowałam, ale w końcu nadeszło oczekiwane ochłodzenie i wyczuwam jesień w powietrzu <3 Będzie ciepły kocyk, kubek ciepłej herbaty i świeczki zapachowe <3
OdpowiedzUsuńTegoroczne upały chyba wszystkim dawały się we znaki. Mnie na szczęście one aż tak bardzo nie męczą ;D Nigdy nie czuję, że jest za gorąco. Pewnie dlatego nie czekam jeszcze na jesień, jeszcze chcę nacieszyć się latem ! ;)
UsuńMój sierpień był bardzo urlopowy, bo mój chłopak miał dwa tygodnie wolnego, więc mogliśmy gdzieś pojechać, albo zwyczajnie spocząć na leżaku w słońcu.
OdpowiedzUsuńMój sierpień to maliny, te słodkie jak i bardziej kwaśne.
Mój sierpień to bieganie z psem po zielonej trawie.
Mój sierpień to wypoczynek pełną parą. Jestem gotowa na wrzesień i na jesień, którą kocham ponad wszystko!
Pozdrawiam!
Twój sierpień brzmi tak bajkowo ! <3
UsuńKocham Hiszpanię. Od dłuższego czasu czytam Twojego bloga i jestem nim zachwycona. Bardzo dobrze piszesz. Z niecierpliwością czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te słowa ! ;) <3
UsuńCzyli najlepszym wyjściem jest nie używanie telefonu żeby sie nie zepsuł, zostawienie auta w spokoju bo też się może zepsuć i co wtedy? :P Nikt nie naprawi :D Plus zrobienie sobie zapasów na cały miesiąc, aby nie musieć chodzić do sklepów :D
OdpowiedzUsuńhaha najlepszym wyjściem jest zwyczajne wyluzowanie ;D
UsuńDokładnie tak jest! :-)
OdpowiedzUsuńW Twoich stronach chyba nawet jeszcze bardziej odczuwalne ! ;D
UsuńNie dziwie się, że ceny rosną. W lato to najlepiej się zarabia na turystach :) Super zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńlondonkidx.blogspot.com
To prawda. Najgorętszy sezon nie tylko jeśli chodzi o pogodę, ale również o ceny niestety ;D
UsuńDla mieszkancow taki ogrom turystow jest pewnie meczacy :P Ale takie zwolnienie raz w roku wszedzie by sie przydalo :)
OdpowiedzUsuńOj jest! Nagle budzi się we mnie dziwny egoizm, że nad morzem jest za tłoczno, że restauracje przepełnione, że bałagan i śmieci wszędzie, że korki i zanieczyszczenia ;D Przez dłuższy okres czasu nie chodziłam nawet na plażę ;D haha teraz powoli już wszystko wraca do normalności.
UsuńHhahah o nie, Alvaro Soler xDD Mam jakaś alergie na jego głos xDD Najbardziej cieszy mnie punkt o murzynkach i imprezach w miastach, fajnie by było gdyby w Polsce też było więcej imprez organizowanych z "okazji lata", jak np. ten pokaz fajerwerków o którym kiedyś pisałaś. No ale w końcu, nie jest to częścią naszej tradycji więc trudno się dziwić że jest ich mniej ;D
OdpowiedzUsuńhaha żartujesz? ;D Może dlatego, że jego głos bezustannie można usłyszeć w radio. Dla mnie na pobudzenie lub jako dawka pozytywnej energii jest genialny.
UsuńJeśli chodzi o imprezy w Hiszpanii to faktycznie różnią się one. Początkowo myślałam, że będą one miały charakter podobny do festynów, które niektóre polskie miasteczka organizują na koniec wakacji. Tutaj jednak nie. Jest to zabawa z fajerwerkami, dobrym jedzeniem bardzo często dzielonym z sąsiadem i muzyką. Świetne doświadczenie ;D
Świetnie czytało się ten post - zawsze do Hiszpanii przyjeżdżałam jako turystka, lecz trochę poza sezonem, więc tych tłumów na plażach nie było. Nie zdziwiła mnie ani opalenizna ani droższe rzeczy w sklepach...ot, przywilej wakacji;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Słuszny wybór! Hiszpanię kocham najbardziej właśnie poza sezonem ;D
UsuńZadziwiło mnie to, że tak wiele miejsc jest zamkniętych - jakoś nie widzę, aby w Polsce pozamykali dużo sklepów itp. bo urlop. Chociaż jak ktoś pracuje sam to nie ma jak pracownikowi zostać samemu :D. Widzę, że sierpień nie jest miesiącem dla mnie aby jechać do Hiszpani ;p
OdpowiedzUsuńSama nie mogłam w to uwierzyć! Gdy popsuł się nam samochód i musieliśmy czekać do końca sierpnia myślałam, że to jakiś żart. Jakkolwiek akurat z wakacyjnym sierpniem Hiszpanie są bardzo poważni i żeby nie wiem co się działo- wakacje będą ! ;D
UsuńNo tak, w turystycznych miejscach, zawsze ceny mocno skaczą... :) Ale nie powiesz mi proszę, że mimo wszystko Hiszpania nie posiada dla Ciebie pięknego uroku nawet gdy wokoło turystów bez liku :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz to zdjęcie w basenie:)
Przyznam szczerze, że zdecydowanie wolę Hiszpanię poza gorącym sezonem turystycznym, ale fakt fakt przyznaję- moje serce już należy do Hiszpanii bez względu na sezon, tłok itd. Uwielbiam Hiszpanię! <3
UsuńNigdy nie byłam w Hiszpanii, ale planuję ją odwiedzić, jednak w miesiącach mniejszego natłoku turystów. Nie przepadam bowiem za tłumami. W sumie jak się nad tym zastanowić, to żaden z punktów nie jest dla mnie mocno zaskakujący, mogłabym się tego domyślić w kraju tak turystycznym latem. U mnie w mieście natomiast czas letni to czas wyludnienia, studenckie miasto Poznań dopiero od września/października znów kręci się na najwyższych obrotach. Zupełnie odwrotnie niż w Hiszpanii :)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja! Ja również wolę Hiszpanię poza sezonem turystycznym. Można wtedy o wiele więcej zobaczyć i przede wszystkim naprawdę wypocząć.
UsuńMyślę, że odnalazałabym się w sierpniu w Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńJa z moją "spowolnioną" duszą :-)
Buziaki kochana!
A być może nie? Ja na przykład w wielu sytuacjach czuję się jakby "zmiażdżona". Wszędzie tłumy, hałas, kolejki, mieszanina wszystkiego. Wtedy mam wrażenie, że moja dusza nie wypoczywa. Zwalnia moje ciało, oddaje się letnim szaleństwu, ale moja dusza potrzebuje ciszy, spokoju... a ten znajduję tylko na październikowych plażach <3
UsuńBuziak ! ;*
Świetne podsumowanie!
OdpowiedzUsuńMieszkam w Krakowie - mieście turystycznym i trochę się do tego odnosi(poza chodzeniem w slipkach do restauracji ;)). Chociaż akurat latem to miasto trochę oddycha, bo wyjeżdżają rzesze studnetów i ludzie na urlopy.