Każdego ranka, z wyjątkiem tych dni,
kiedy jestem w podróży, budzę się u jego boku. Patrzę w jego zaspane oczy,
widzę jak powoli wybudza się ze snu i z leniwym uśmiechem błaga o kolejne pięć
minut. Po pierwszym buziaku biegnę do kuchni i zaparzam kawę. Już od dawna
weszło mi w nawyk zaparzanie dwóch kaw i przygotowywanie śniadań dla dwóch
osób. Rozbijam jajka na patelnię, nakrywam do stołu lub kroję owoce. Wiem, że
za kilka minut usłyszę spokojną muzykę jazz lub letnie klimaty Alvaro Solero, a
w drzwiach stanie on. Wiem, że będzie marudził, że krótko spał. Wiem, że
pocałuje mnie na Dzień Dobry. Wiem też, że przygotowane przeze mnie śniadanie
nigdy nie będzie tak smakowało bez J., a kawa bez naszych porannych rozmów
zupełnie straci smak. Wiem, że każdy dzień bez niego to dzień stracony, a to
tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że J. to właśnie TEN. Dzisiaj mija rok
naszego narzeczeństwa. Czy coś się zmieniło? Czy nasze życie obróciło się do
góry nogami? Wszystko postaram się opowiedzieć Wam w tym bardziej prywatnym
poście.Tak zwyczajnie, swojsko, na luzie. Zaparz sobie kawę i poplotkuj razem
ze mną, chodź!
Znieruchomieliśmy
Od oświadczyn nasze walizki zazwyczaj
podróżują razem lub nie rozdzielają się na dłużej niż na kilka dni. W
porównaniu do związku na odległość (o którym pisałam tutaj) i z naszych bezustannych podróży wraz z
przeprowadzkami taki stan rzeczy to dla nas zupełne znieruchomienie. Odłożyliśmy
na bok rozstania i życie włóczykija, a w zamian za to wzięliśmy się za
urządzanie naszego malutkiego mieszkanka w Hiszpanii. Co chwila przynosimy do
domu nowe kubki i poduszki, rozczulając się przy tym jak na świeżo upieczonych
nowożeńców przystało. Zatrzymaliśmy się, poświęcamy sobie nawzajem więcej czasu
i tworzymy domową atmosferę. Dużo rozmawiamy, a jeśli już nadarzy się długi
wieczór w domu lub kolacja we dwoje, na stół oczywiście wykładamy temat numer
jeden.
Temat numer jeden- wesele
Mamy już datę, mamy wstępną listę gości
i ogólny zarys przyjęcia. Po ogromnie wyczerpujących poszukiwaniach mamy też
fotografa i chyba nawet też kogoś, kto zajmie się muzyką. Ot co, to dopiero
zawzięci z nas organizatorzy Wszyscy krzyczą, że nie ma czasu, że musimy się
pospieszyć, że DJ, że zespół, że zaproszenia i dodatki...! Na co my z J.
kręcimy głowami i śmiejemy się napawając się jeszcze spokojnym czasem
narzeczeństwa. Jakkolwiek temat wesela i organizacji przyjęcia pojawia się w
naszym domu z pewnością kilka razy na dzień. To taka słodka odskocznia od
codziennego życia, zabiegania i pracy. Wyobrażamy sobie nasz pierwszy taniec,
trenując koślawe kroki w mikroskopijnej kuchni, ukradkiem podglądam katalogi
sukni ślubnych i co chwila rzucamy świeżymi pomysłami na ten wyjątkowy dzień.
To naprawdę jest urocze!
Pierścionek
Główny bohater zamieszania, bo przecież
gdyby nie on, to nie planowalibyśmy ślubu tak intensywnie, tak pewnie, tak
formalnie. Nie jest on najważniejszy,
ale zdobi moją dłoń każdego dnia, wywołując uśmiech na twarzy i uczucie
dziwnego ciepła na sercu. Nieważne czy wielki, czy złoty, czy lśniący z
brylantem, diamentem, czy cyrkonią. Nie ma znaczenia wielkość ani cena. Liczy
się symbol. Wspomnienie, kiedy On wsunął mi go na palec wyznając gotowość i
chęć do przeżycia każdej chwili ze mną. Błyszczy się skromnie na moim palcu,a
ja wiem, że jest to symbol naszej miłości, naszej gotowości do postawienia
kolejnego kroku, do małżeństwa i tworzenia rodziny.
Patrzymy na siebie inaczej
.. i wcale nie mam tutaj na myśli, że
okres narzeczeństwa to czas poznania się. Dla mnie to totalna bzdura. Nie
przyjmujesz oświadczyn mężczyzny, którego nie znasz, którego nie kochasz i gdy
nie jesteś pewna, że to własnie jego widzisz jako swojego męża i ojca
przyszłych dzieci, prawda? W okresie narzeczeństwa nie ma dla mnie mowy o
poznawaniu się bliżej! My już się znamy! Nasze twarze są jak mapy emocji,
wyczuwamy każdy grymas, skrzywienie i łzę w oku. Wiemy co kogo złości, martwi i
niepokoi. Doskonale znamy swoje priorytety życiowe, fundamenty i przekonania.
Oczywiście człowiek poznaje się całe życie, ale osobiście daruję sobie
stwierdzenie, że okres narzeczeństwa to moment poznawania się. Przemilczę.
Powiem natomiast, że okres narzeczeństwa
to dla mnie zmiana sposobu patrzenia na swojego partnera. W naszym odbiciu w
lustrze nie widzę już pary niedojrzałych nastolatków, podróżujących dookoła
świata z jedną walizką. Widzę dwoje ludzi, którzy zadecydowali się tworzyć
jedność. Widzę mężczyznę, z którym chcę spędzić resztę mojego
życia. Widzę oczy, które chcę rozumieć i kochać głębiej. Widzę ramiona, które
chcę wspierać. Uśmiech, który pragnę dzielić w najpiękniejszych momentach życia
i łzy, które chcę wycierać, gdy świat zdaje się być niesprawiedliwy. Oboje
widzimy swoje serca. Gotowe do kochania i do wzięcia za nie odpowiedzialności i
tej właśnie odpowiedzialności uczymy się ostatnio najbardziej.
Gdy szukamy pracy, decydujemy o miejscu
zamieszkania, troszczymy się o siebie nawzajem, pilnujemy, aby iskra między
nami nigdy nie wygasła.
Błogi jest ten stan narzeczeństwa!
Z przyjemnością
poczytam o Waszych doświadczeniach! Jak wspominacie Wasze narzeczeństwo? A może
jesteście świeżo po zaręczynach lub zupełnie nie w głowach Wam zamążpójście? Pogadajmy sobie trochę!
:) bo kiedy w planach pojawia się zamiast "ja" słowo "my", to zaczyna się robić naprawdę poważnie :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Cudowna z Was para. Widać prawdziwe szczęście :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Miło mi to słyszeć! Dziękujemy bardzo ! ;)
UsuńU nas przygotowania w toku i odhaczamy powoli kolejne punkty :) Ja za 2 tyg idę na pierwsze poszukiwania sukni, w październiku idziemy na nauki przedmałżeńskie i powoli szukam wzorów zaproszeń, bo calą papeterię chcę zrobić sama :) Wydaje się, że to jeszcze dużo czasu, ale wiem, że grudzień i styczeń bedą zajęte, bo będę bronić inżynierkę, wiec staramy się coraz więcej załatwiać na bieżąco :) Mamy sale, zespoł, fotografa, filmowców, date i godzinę w kościele, ja mam fryzjera i wizażystkę, no i mamy piękną oprawę muzyczną, czyli Twoją bratową :)
OdpowiedzUsuńWuooo! Widzę, że u Was przygotowania idą pełną parą. Super! U nas idzie trochę wolniej z racji, że organizujemy wesele na odległość, ale mamy się podobnie. :D
UsuńMojej bratowej głosu nie mogę się nasłuchać! Mogłabym słuchać jej w nieskończoność. Fantastycznie, że ubarwi Waszą ceremonię! <3
"Nie przyjmujesz oświadczyn mężczyzny, którego nie znasz, którego nie kochasz i gdy nie jesteś pewna, że to własnie jego widzisz jako swojego męża i ojca przyszłych dzieci, prawda? "
OdpowiedzUsuńNiestety, nie u każdego prawda. Ludzie potrafią się spotykać od dwóch miesięcy i już twierdzą, że to wielka miłość, że to że tamto, a tak naprawdę człowiek wtedy jest tylko zakochany, więc nie widzi żadnych wad i idealizuje drugą osobę. A potem problem, bo się wzięło ślub z osobą, której się nie zna ;x
To prawda, Zdarzają się i takie przypadki. Stąd też tak wysoki obecny współczynnik rozwodów. Ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawy kogo poślubiają.. ;o
UsuńCudownie, że tak mądrze korzystacie z tego okresu. Mi właśnie żal tych par, które zamiast cieszyć się takim wyjątkowym czasem w życiu biegają jak szaleni w weselno-organizacyjnym amoku - przecież tu nie o to chodzi! Nic z tego okresu nie zapamiętacie! Ja stan narzeczeństwa wyobrażam sobie podobnie na wzór Twojego, a szczególnie bliskie są mi słowa na temat wzięcia odpowiedzialności za drugą osobę. Świadoma decyzja. Oczywiście miłośc, ale w którymś momencie to staje się decyzją - tak, cokolwiek się nie stanie, mimo że nie znamy przyszłości - jesteśmy w tym razem.
OdpowiedzUsuńSamych cudowności Wam życzę ;*
Dziękuję kochana ! ;*
UsuńWiesz... okres narzeczeństwa jest wyjątkowy sam w sobie. Przyznaję, że sprawy związane z organizacją wesela pochłaniają dużo czasu, myśli i w natłoku tak wielu propozycji można naprawdę stracić głowę dla przygotowań weselnych. Jakkolwiek my z narzeczonym staramy się zazwyczaj robić sporo rzeczy w stylu minimalistycznym. Takie również planujemy nasze wesele, więc marzymy, planujemy i bujamy w obłokach, ale w wersji minimalistycznej, gdzie forma nie przerastać będzie treści i nie zakryje tego, co w dniu naszego ślubu będzie najważniejsze ;)
Buziak ! ;*
Mi ten blog bardzo się podoba. Często będę tu wracał.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;) Zapraszam jak najczęściej ;)
UsuńŚwietnie opisałaś ten rok, zgadzam się z tym, że okres narzeczeństwa to nie okres poznawania się. Cudowne zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńlondonkidx.blogspot.com
Pięknie :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wszystkiego najlepszego :*
Pięknie :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wszystkiego najlepszego :*
Dziękujemy ! ;)
UsuńIdealnie się dobraliście! W całym tekście czuć tą Twoją radość i szczęście :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo ! ;)
UsuńPiekne slowa :) Ja celebrowalam narzeczenstwo przez 6 lat, wiec w jakims sensie byl to czas poznania :P
OdpowiedzUsuńPoznajemy się przez całe życie, ale decyzję o wyjściu za mąż z pewnością (mam nadzieję ) podejmujemy, gdy już znamy i jesteśmy pewne tej osoby ;)
UsuńPozdrawiam ciepło!
Widać, że jesteście razem bardzo szczęśliwi i planujecie sobie powoli waszą przyszlość, ślub i mieszkanie razem. Mi tam właśnie nie w głowie zamążpójście i nie chodzi o to, żebym nie chciała kiedyś. Po prostu uważam, że nie można robic nic na siłę, a skoro z chłopakiem nie czujemy się jeszcze gotowi, wolimy poczekać :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, małżeństwo musi być pewną decyzją, w pełni świadomą. Spokojnie, na wszystko przychodzi odpowiedni czas ;) Osobiście przez kilka dobrych lat nie widziałam siebie kroczącej do ołtarza, żony kogokolwiek. Zmieniło się to diametralnie, gdy poznałam odpowiedniego człowieka i do mojego serca wdarła się prawdziwa miłość. Wtedy nie ma już zmiłuj się ;D
UsuńDziewczyno, to brzmi jak baaaardzo dobra przysięga małżeńska :D Taka, którą się czyta na amerykańskich weselach! Oby ten stan u Was trwał i trwał.... ;-)
OdpowiedzUsuńAj dzięki kochana ! Może wykorzystam to na moim prawdziwym ślubie, bo właśnie planujemy takie przysięgi jak na amerykańskich weselach ;D
UsuńBardzo miło czytało mi się ten wpis... Sama jeszcze nie jestem narzeczoną, ale mam kandydata na narzeczonego, który zdecydowanie jest moim cudem :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, w okresie narzeczeństwa nie ma już czasu na poznawanie się bliżej, to jest zaproszenie do wspólnego "być na zawsze", a w takie deklaracje raczej nie pakujemy się z kimś kto jest totalnie obcy...
Pozdrawiam i trzymam kciuki za wesele, oby było w stu procentach wymarzone! :)
To świetnie ! Cieszę się,że pojawił się u Ciebie kandydat! Podejrzewam, że to już kilka kroków do ceremonii zaślubin! Wykorzystajcie ten czas owocnie, na poznawanie się, na planowanie wspólnej przyszłości, to jest piękne i takie magiczne ! <3
UsuńWszystkiego najlepszego dla Was! ;)
my trochę dłużej po zaręczynach (po jakieś 4 lata). I do ślubu jeszcze rok :)
OdpowiedzUsuń