28.08.2017

Hiszpania Olee! – czyli o zabawnej naturze Hiszpanów i ich irytujących przyzwyczajeniach




       Po kilkudniowym kryzysie w pisaniu ponownie zasiadam przed laptopem i myślę coś by tu naskrobał. Dzięki Waszym ciepłym słowom pocieszenia i budującej energii, jaką mi przesłaliście powracam z nową siłą. Pomysłów wiele, inspiracji niezliczona ilość. Nic tylko siąść i pisać! Przewracam kartki kalendarza, planując kolejne posty na blogu i nie dowierzam! Wrzesień zbliża się wielkimi krokami! Lata temu ten miesiąc pachniał nowymi książkami, rozglądaniem się za plecakiem i powolnym oswajaniem się z murami szkolnymi. Obecnie nie szykuję się do szkoły, nie przerażają mnie poranne pobudki w przeraźliwie zimne poranki, a większość znajomych już dawno skończyła tradycyjną edukację. Temat września jest mi obcy. Obcy nawet jeśli chodzi o pogodę. Bowiem Hiszpania zdaje się zapomniała, że jesień nadchodzi właśnie we wrześniu. Nadal panują tutaj upały, a obecność na plaży jest jak najbardziej wskazana. Nawet dzieciaki kończą swoje wakacje nie pierwszego, ale 15- go września. To dopiero tupet! 





       Takie odkrycia wyraźnie zobowiązały mnie do podzielenia się nimi z Wami moi kochani. Na Paulina G Lifestyle były już ciekawostki o życiu w Korei Południowej (KLIK) i odkrycia tajemniczej strony Koreańczyków . Pisałam również o Paryżu (KLIK) i o tym, co koniecznie trzeba wiedzieć przed wizytą w stolicy mody. Dzisiaj przyszła pora na nowinki prosto z Hiszpanii!

       Na wstępie od razu wybaczcie, gdyż poprzez mój pierwszy wyjazd do Barcelony w wieku 16 lat oraz czteroletni związek z rodowitym Hiszpanem, czuję się wyjątkowo związana z tym krajem. Do tego stopnia, że wiele rzeczy obecnie wydaje mi się normą. Czasem łapię się na tym, że utarte hiszpańskie zwyczaje uważam za swoje i przestaję szeroko otwierać oczy ze zdziwienia. Jeśli jesteś ciekawa co irytuje mnie w Hiszpanii, jakie są ich przyzwyczajenia i czym zachwycił mnie ten kraj zapraszam do czytania!





Zawieszenie broni


       Poznając Hiszpanów z góry licz na wylewne całowanie oraz obściskiwanie. To chyba w dużej mierze zależy od charakteru, gdyż niektórzy z nas są bardziej otwarci i chętni do bliższych relacji, inni z kolei przyjmują postawę bez kija nie podchodź. Niestety należę do tej drugiej grupy ludzi, którzy nade wszystko cenią sobie prywatność i przestrzeń osobistą. Moje pierwsze zetknięcie się z hiszpańską rodziną było przeurocze! Wszyscy tak mili, uprzejmi, serdeczni. Jakkolwiek za każdym razem zaskakiwała mnie tradycja całusów na powitanie. Dwa buziaki w oba policzki na przywitanie, dwa buziaki w oba policzki na pożegnanie. Jeszcze gdzieś pomiędzy słodkie uściski od babci, cioci, mamy i rodzinną wizytę można uznać za udaną. Podkreślam, że tak czułe przywitania nie są zarezerwowane tylko i wyłącznie dla rodziny lub bliskich sobie osób. Nawet nowo zapoznane osoby całują się na przywitanie w oba policzki.Po dłuższym czasie i ja zwyczajnie zawiesiłam broń. W końcu nie ma co bronić się przed ludzką miłością.

Nie da się ich nie lubić!


        Zwyczajnie! Nie da się pałać wrogością do Hiszpanów. Z natury są ludźmi pokojowo nastawionymi i wszystko da się rozwiązać przy kawie, sangrii czy małych tapas. Uwielbiam bijące od nich ciepło i życzliwość. Nawet panie w urzędach zdają się być milsze, częściej uśmiechają  się i z nieudawaną przyjemnością tłumaczą konieczność niezbędnych dokumentów i sposób ich wypełnienia. Na ulicy i w sklepach ludzie gawędzą przyjaźnie, pomagają sobie i uśmiechają się. Rzadko kiedy spotykam naburmuszone twarze czy prychające ekspedientki. Zdaje się raj dla ludzkości!





Tytuł Miss


       Delikatny żart i nagięcie faktów, które mam nadzieję odbierzecie z dystansem. Jakkolwiek w Hiszpanii wszyscy nazywają siebie nawzajem Guapa/Guapo co oznacza Piękna/ Piękny. Każdy, nieważne czy jest to staruszka z warzywniaka, zbuntowana nastolatka z kolczykami i tatuażami czy młody student. To akurat bardzo mi się podoba, bo rzeczywiście każdy jest piękny, ma swoje wyjątkowe atuty, które w Hiszpanii podkreśla się na okrągło. Jednak dla przekory bardzo często zastanawiam się, czy aby każde guapo/guapa jest szczere?

Gadatliwość

      
       O ile wieczory przy kolacji z winem sprzyjają długim rozmowom tak często aż modlę się w duchu, aby Hiszpan zwyczajnie przestał już mówić. Rozmawiają wszędzie i zawsze. Pogoda, historia życia, córka córki, znajoma sąsiadki, wspominki.... można by tak wymieniać bez końca. Jeśli jeszcze dołożyć do tego bogatą gestykulację, wymachiwanie rękoma, podnoszenie głosu i salwy śmiechu... późny powrót do domu gwarantowany. Zawsze znajdzie się nowy temat czy opowieść, która zwyczajnie sprawi, że nie masz ochoty opuszczać imprezy. Ich sposób bycia jest hipnotyzujący i nawet największy samotnik zapragnie towarzystwa Hiszpana. Z uśmiechem, poklaskiwaniem, głośną rozmową i gorącą gestykulacją. Śmiech do łez i ból mięśni brzucha na drug dzień. Oleee!




Siesta i Fiesta

      
       Będąc przy spotkaniach towarzyskich trzeba wspomnieć, że Hiszpanie uwielbiają zabawę. Jednak pochwały i oklaski w ich kierunku, gdyż potrafią bawić się bez alkoholu. Lampka wina, gitara i zabawa do rana! Hiszpanie uwielbiają klaskać w rytm muzyki, śpiewać, wymyślać różnego rodzaju gry i zabawy. Dusze towarzystwa i idealni kompani do rozrywki!

Komplikacje sierpnia


       Tak podsumował sytuację „mój przyszły teść” kiedy auto zwyczajnie rozkraczyło nam się na drodze i nie chciało ruszyć. Czynny mechanik w sierpniu zdaje się być niemożliwy. Hiszpania na ten miesiąc ogłasza narodowe wakacje i uwierzcie mi na słowo mało kto wtedy pracuje! Oczywiście wszystkie sklepy są otwarte o stałych porach, lecz urzędy, poczty czy inne instytucje wywieszają karteczkę pożegnalną już po godzinie 14! Z własnych obserwacji stwierdzam, że sierpień jest stworzony na plażowanie, pikniki z rodziną i leniwe siesty w domu. Oleee Hiszpania po raz kolejny!





Zbawienne 5 minut


        Dla przeciętnego Polaka zbawienne pięć minut oznacza przybycie na umówione spotkanie kilka minut przed czasem. W Hiszpanii zapomnij o tym! Spóźnienie 10 min to nie spóźnienie. Ba! 20 minut jest przyjmowane ze spokojem i naturalnym sposobem bycia. Dla osoby takiej jak ja, czyli mającej fioła na punkcie punktualności jest to zwyczaj nie do zaakceptowania. Koniec! Kropka!

       Odnośnie organizacji czasu urzekającym faktem jest to, że zawsze jest na wszystko czas. W Hiszpanii rzadko kto gdzieś się spieszy, biegnie na oślep i rzuca przekleństwami na ciągnące się 40 km/h auto. Wszystko jest tranquilo, czyli spokojnie i bez pośpiechu. Mimo, że często muszę trzymać nerwy na wodzy, bo z natury jestem w gorącej wodzie kąpana, tak Hiszpania pod tym względem ma dla mnie zbawienny wpływ. Wyciszam się, spowalniam, idę na plażę czy zwyczajnie gapię się w niebo. Nie martwiąc się oczywiście o kompana, bo w Hiszpanii zawsze znajdzie się drugi taki rozmarzony jak ja. 


Nieudawana naturalność


       Co urzeka mnie w Hiszpanach to ich naturalność. Nie udają, nie pysznią  się i chociaż polska elegancja i Psze Pani Pana są świetne to jednak stwarzają wielki dystans, którego w Hiszpanii nie czuć. Tutaj zdaje się, że każdy jest równy, rozmowa toczy się swobodnym rytmem i pomija się formalne zwroty. Z łatwością można zagadać do kobiety z dzieckiem, powiedzieć jakiś żart do mężczyzny w garniturze, a odpowiedzią będzie śmiech czy luźna pogawędka. Naturalność! Nie zakładają żadnych masek, nie stwarzają złudzeń kto jest kim, a kim nie jest i to mi się podoba!




Słodkie śniadania


       Mentalność, sposób bycia czy charakter to rzecz ważna jednak nie mogłabym pominąć faktu słodkich śniadań w Hiszpanii. W tym momencie mogę wyobrazić sobie skrzywioną twarz mojego brata trenera personalnego i dietetyka, który oponuje zawzięcie „Ale słodkie śniadanie?! O fu, Paulina! Wiesz jakie to niezdrowe!” Wiem braciszku, ale zwyczajnie nie mogę powiedzieć nie croissantom nadziewanych czekoladą, kruchym ciasteczkom i naleśnikom. Na swoją obronę jadam omlety i płatki owsiane. Oczywiście na słodko. Jakkolwiek przerażającym dla mnie faktem jest to, że dzieciaki przed wyjściem do szkoły zajadają właśnie ciastka lub czekoladowe płatki z mlekiem! W takiej sytuacji słodkie śniadania są jak najbardziej w porządku, ale nadal opowiadałabym się za codziennością z  green fit lifestyle.





         Tekst wydłuża się coraz bardziej, a ja nadal mogłabym wyszukiwać fakty i ciekawostki. Jakkolwiek intuicja podpowiada mi, że Hiszpania już wkrótce stanie się moim drugim domem, a tym samym nie zabraknie okazji do bliższego poznawania tego miejsca. Z przyjemnością poczytam o Waszych doświadczeniach i przemyśleniach związanych z tym gorącym krajem. Dajcie mi również znać w komentarzach o czym jeszcze chcielibyście się dowiedzieć na temat Hiszpanii!

Miłego tygodnia!

Wasza Paulina G Lifestyle



24.08.2017

Jak pachnie Twoje szczęście?



       Wygrzebuję się z łóżka i po kilku ziewnięciach kieruję swoje stopy do kuchni. Zaparzam kawę w ulubionym kubku i przeciągam się leniwie. Mimo rozpoczynającego się zabieganego dnia uśmiecham się delikatnie i jednym kliknięciem wypełniam mieszkanie muzyką jazz. Wiem, że to będzie udany dzień. Nic nie wprawia mnie w tak dobry humor jak godzinne śniadanie z kubkiem kawy. Aromat gorącego napoju pieści moje nozdrza, cudownie grzeje dłonie i relaksuje. Łyk za łykiem planuję dzień. Zapach kawy pobudza mnie do działania, podsuwa nowe inspiracje i wywołuje dreszczyk podniecenia na myśl o nadchodzącym nowym dniu. Nie skłamię, gdy powiem, że kawa to zapach mojego porannego szczęścia. Mam setki takich zapachów. Zapachów, które pachną moim szczęściem.




Zapachy w codziennym życiu


       W zabieganiu życia codziennego nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele zapachów spotykamy na swojej drodze. Spaliny samochodów, kwiaty, ścieki, świeży chleb, kosmetyki nakładane przez nas przy codziennej pielęgnacji, mocne perfumy któregoś z przechodniów. Często nie zauważamy, że nasze ciało wysyła nam sygnały w postaci różnych reakcji na dany aromat. Niektóre wywołują u nas dziwny grymas na twarzy, spięte mięśnie lub mrużenie oczu. Kolejne kompletnie ignorujemy, a jeszcze inne przywołują wspomnienia. Sprawiają, że nawet na środku ruchliwej ulicy w drodze do pracy jesteśmy w stanie zatrzymać się i wciągać głęboko powietrze przesycone cennym wspomnieniem. Może to zapach dzieciństwa, wspomnienie pierwszych randek lub wyjątkowo ukochane przez nas miejsce. Każdy zapach ma znaczenie, swoją historię i unikatową cenę. Jak pachnie Twoje szczęście?






       Moje to zapach ukochanego, który daje mi poczucie bezpieczeństwa i miłości. Przypomina mi spokojne wieczory, podczas których kładę głowę na jego klatce piersiowej i wpatruję się w rozgwieżdżone niebo. To także zapach upieczonej szarlotki, roznoszącej się po domu, ciepło ogniska domowego i obecność mamy. Zapach świeżo skoszonej trawy, który sprawia, że moje zmysły szaleją. Jestem chyba jedyną osobą, której nie przeszkadza ryk silnika kosiarki, wręcz przeciwnie, przywodzi mi na myśl wakacje spędzone u babci, chwile relaksu i odprężenia. Odświeża mój umysł i maluje uśmiech na twarzy. Jako ciekawostkę podam, że aromat trawy wiązany jest z poprawą funkcjonowania pamięci. Nic tylko brać się za koszenie i łapać każdą okazję do wdychania zbawiennej woni.





„Zapach to nic innego, jak dotyk, 
który czujemy z daleka.”
/Jean-Claude Ellena/


        Która z Was nie rozmarzy się na myśl o słonym zapachu wody i skóry podczas upalnego lata? Ulotne chwile, w których przy nawet najmniejszym ruchu, bryza dobiegająca znad morza delikatnie otula szyję i twarz. Zapach soli, morza i plaży to nic innego jak zapach lata, beztroski i szczęścia. Woń kremu do opalania to dla mnie oznaka nadchodzącej przygody! Truskawki, najlepiej te z piachem, to zapach czerwca, zapach szczęścia i nadchodzącej wolności. Wanilia uspokaja mnie, przywraca równowagę i harmonię. Sprawia, że zapominam o troskach dnia codziennego, a stres zwyczajnie znika.Takim antystresantem jest dla mnie balsam do ciała InnisFree, który nakładam na skórę każdego wieczoru przed pójściem spać. Odpręża moje ciało, uspokaja myśli i uwalnia zmysły. A skoro już jesteśmy przy kosmetykach to nie mogłabym zapomnieć o zapachu Gucii Flora. Spryskuję nim swoją szyję i nadgarstki przy ważnych dla mnie okolicznościach. Wyrazisty i tym samym delikatny aromat dodaje mi pewności siebie i podkreśla unikatowość wydarzenia. Za każdym razem, gdy podnoszę kryształową buteleczkę wspominam romantyczną kolację w czwartą rocznicę związku z J. , zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia, czy ważne spotkania zawodowe.





       Zapachy, zapachy,zapachy! Jest ich całe mnóstwo! Towarzyszą nam każdego dnia nawet w najprostszych czynnościach. Warto wykopać je spod sterty problemów, zmartwień i biegu. Przyjrzeć im się z bliska i odkryć, co tak naprawdę dla nas znaczą. Spróbuj być Tu i Teraz. Spróbuj dostrzec otaczające Cię zapachy. Weź głęboki oddech, pozwól, aby aromat dotknął Twoich nozdrzy i poczuj teraźniejszość jeszcze bardziej! Jeszcze mocniej! Bowiem oddech dzieje się teraz. Podążając za nim Twoja uwaga skupia się na chwili obecnej, przestajesz uczestniczyć w gonitwie myśli i wreszcie odnajdujesz szczęście. Pozornie nieuchwytne, schowane w najmniejszych szczegółach dnia codziennego. W zapachu porannej kawy, słodkich truskawkach, skoszonej trawie i świeżych kwiatach... a Twoje szczęście? Jak pachnie?




ZDJĘCIA - SARA SALMERON V
SUKIENKA - PULL&BEAR
APASZKA - PUNT ROMA (TUTAJ)
KOLCZYKI - H&M
OKULARY - H&M

20.08.2017

Pogadajmy sobie, ot tak, po prostu! Nie zawsze musi być idealnie!




       Siadam przed klawiaturą mojego białego laptopa po raz kolejny w ciągu ostatnich dni. Kładę dłonie na klawiaturze i zmieszana wpatruję się w litery. Czarne na białym tle. Delikatnie rzeźbione przyciski, które jeszcze nie tak dawno szybowały ze mną w tańcu- sztuce zwanej pisaniem. Dzisiaj ponownie siadam przed komputerem z kubkiem mrożonej kawy i zastygam w bezruchu. Płynne kiedyś ruchy stukania w klawiaturę zamieniłam na powolne popijanie kawy. Jedyny dźwięk jaki słyszę to stukanie o siebie kostek lodu przy kolejnym łyku aromatycznego napoju.





        Rozglądam się dookoła, obserwując szybujące nisko jaskółki i zachodzące słońce. Gdzieś w oddali dobiega mnie rozmowa prowadzona w języku hiszpańskim, a moje nozdrza zaczyna kusić zapach owoców morza. To zapewne sąsiedztwo obok. Jak przystało na Hiszpanów w każdy weekend wypada zrobić małą posiadówkę na tarasie, wypić sangrię, zjeść tradycyjną paellę czy fideua i porozmawiać przy dźwiękach gitary. Zdaje się, że życie toczy się w normalnym tempie. Hiszpania żyje swoimi prawami, blogi każdego dnia zapełniają się postami, a nowe pozycje książek lądują na półkach księgarni. Tylko ja czuję się dziwnie zamknięta w bańce. Tysiące niezrozumianych przeze mnie hiszpańskich słów, setki inspiracji i tak wiele nadchodzących projektów. 

       Mogłabym napisać o moim pobycie w Hiszpanii, rzucić kilka ciekawostek z życia w Katalonii, pochwalić się nowymi stylizacjami i zabrać Was w magiczne miejsca. Mogłabym też zaprotestować przeciwko terrorystom, poświęcić chwilę na to, co stało się w ostatnich dniach w mojej kochanej Barcelonie i Cambrills. Mogłabym, ale na to wszystko przyjdzie jeszcze czas. Naskrobię o zabawnej naturze Hiszpanów i ich irytujących przyzwyczajeniach. Z wielką dumą zaprezentuję nowe łupy na wyprzedażach i sesje zdjęciowe. Nie zapomnę o bestialskich atakach i własnych odczuciach o zaistniałej wojnie religijnej. Z pewnością moje palce na nowo odnajdą znajomy szlak na klawiaturze. Głowa wypełni się nowymi artykułami, a serce zabije mocniej na samą myśl o nowych publikacjach. Dzisiaj jednak posiedzę sobie przed klawiaturą i pomyślę. Powzdycham do zachodzącego słońca, wyłapię kilka nowych dla mnie hiszpańskich słówek i wsłucham się w rytm własnego serca. Lubię takie dni. Spokojne, pełne modlitwy, refleksji i kawy.




       Dzisiaj, mój Drogi Czytelniku zapraszam Cię do dyskusji! Z przyjemnością poczytam co leży Ci na sercu, jak radzisz sobie z kryzysem w blogowaniu i co ostatnio zaprząta najbardziej Twoje myśli.

       Pogadajmy sobie dzisiaj, ot tak, po prostu. Przecież nie zawsze musi być tak idealnie, perfekcyjnie zaplanowane.   





"Usiądź o zachodzie Słońca

Nad rzeką myśli szeroką
I wpatrz się w czerwoną otchłań Słońca

Gdy ujrzysz w niej tętniące serce
To znak
Byś uwolnił swoja duszę wreszcie,
By jak ptak wzbiła się wysoko
I dostrzegła, że życie jest piękne.
Daj wolność swoim chowanym uczuciom
I pozwól im oddychać powietrzem
I ciesz się widokiem
Bo życie jest piękne.

Gdy już milczenia dość,
A słów ci brak, by mówić,
To znak,
Że twoją duszę czas obudzić.
Rozmowa dusz
Bez zbędnych słów,
bez gestów
Językiem myśli wzajemnych
Dla Ciebie trudnym i splątanym
Dla duszy - Pięknym."

/Nad rzeka uczuć wzajemnych siądź...
-Czesław Miłosz/







14.08.2017

Wish List To Do in Life




       Był wtedy mroźny styczniowy wieczór. Śnieg prószył za oknem, a temperatura spadała poniżej minus dziecięciu stopni. Siedziałam na kanapie owinięta grubym kocem, a moje dłonie grzał gorący kubek kawy. Z melancholią wpatrywałam się w wirujące płatki śniegu i snułam typowe dla mnie romantyczne refleksje. Przemyślenia nad tym, gdzie tak wszyscy pędzą, dokąd zmierza moje życie i czego jeszcze chciałabym w nim zasmakować. Myślami uciekałam do upalnych letnich dni i do wysp tropikalnych, gdzie zatrzymuje się czas. Nagle zrobiłam się głodna! Głodna przygód, życia, emocji i wrażeń!

       Wyjęłam z szuflady kartkę, długopis i naskrobałam tytuł Wish List To Do in Life. Do zabawy przyłączył się mój chłopak i razem tworzyliśmy własne listy marzeń i pragnień. Nasz długoletni związek sprawił, że wiele punktów było do siebie podobnych, co tylko wznieciło iskierki nadziei i motywację do organizowania kolejnych planów. Jesteś ciekawa jak wygląda moja lista i jakie przyniosła mi korzyści? Zapraszam do dalszej lektury! Być może to zachęci Cię do stworzenia własnej listy?    






Wish list to do in life




1.       Mieszkać 2-3 tygodnie na jednej z tropikalnych wysp

2.       Pływać nago w morzu

3.       Napisać i wydać książkę

4.       Odwiedzić Santorini

5.       Latać balonem

6.       Spać na dachu w noc spadających gwiazd

7.       Mówić płynnie w języku hiszpańskim

8.       Mieć piękny, przytulny dom

9.       Być znaną i chętnie czytaną blogerką

10.   Spędzić poza domem 24h. Nie używać wtedy auta, nie spać w żadnym hotelu, mieć ze sobą tylko gotówkę

11.   Wrócić do Taipei

12.   Otworzyć kawiarnię i piec ciasta

13.   Wypożyczyć jacht i skakać do wody na środku morza

14.   Jeździć skuterem wodnym

15.   Odwiedzić Malediwy

16.   Pomagać zwierzętom

17.   Kupić rolki

18.   Iść na kolację do ekskluzywnej restauracji i nie patrząc na ceny zamówić to, co podpowiada mój żołądek

19.   Mieć domek na drzewie

20.   Poznawać smaki świata w miejscach, do których podróżuję.

21.   Mieć biały fortepian w domu

22.   Nauczyć się tańczyć

23.   Pływać z delfinami

24.   Pić wodę kokosową prosto z kokosa będąc na plaży

25.   Odwiedzić plażę pełną flamingów






       Rozmarzyłaś się? W myślach powstał już pierwszy punkt Twojej listy? Jeśli nie, to nie trać czasu! Z własnego doświadczenia wiem, że samo stworzenie takiej listy rozpala ogromną dawkę energii i motywacji. Nagle każdy dzień staje się wyzwaniem, świat jest na wyciągnięcie ręki, a radość wywołuje dziwne ciepło na sercu i wielki uśmiech. Dzięki tej liście obudziłam się do życia na nowo! Pokochałam świat jeszcze mocniej i poczułam wdzięczność za to, co ma nam do ofiarowania. Wish list to do rozpala pozytywną energię i chęć do życia pełną piersią. Pozwala na głęboki wdech czystego powietrza, wyciągnięcie ręce do góry i głośny krzyk:  Życie! Kocham Cię nad życie!

      Stare przysłowie mówi: „Szczęśliwi czasu nie liczą.” Natomiast ja na przekór jestem przeszczęśliwa i zawsze noszę zegarek na swoim nadgarstku. Delikatny dźwięk przesuwających się wskazówek przypomina mi, że czas ucieka, a ja nadal chcę przeżyć tak wiele wspaniałych chwil. Każda sekunda jest dla mnie idealną chwilą na nowe wspomnienie, na życie Tu i Teraz.





       Przypomina mi o tym zegarek Chronostar, który łączy w sobie funkcjonalność i piękny włoski design. Marka, dbając o swoich klientów wyszczególniła trzy główne kolekcje, aby każdy znalazł idealny zegarek dla siebie. Wielbiciele mody odnajdą swoje skarby w dziale Chronostar Fashion, gdzie projekty zegarków podążają za najnowszymi trendami. Dla miłośników akcesoriów stworzono specjalną kolekcję Elegance, gdzie można znaleźć klasyczne wzory o charakterze biżuteryjnym, a najmłodsi zadowolą się pozycjami kategorii Young. Po więcej szczegółów, a także informacje o konkursie, gdzie można wygrać jeden z zegarków Chronostar zapraszam -> tutaj.  Mój wybór padł na pastelowy błękit, który idealnie odzwierciedla moje delikatne usposobienie, spokój i duszę marzycielki. Oboje przypadliśmy sobie do gustu i wspólnie z listą marzeń planujemy realizację Wish List to Do.






       Nie chcę zatrzymywać czasu! Pragnę, aby mknął on nawet w wyjątkowych momentach. Zapraszam wskazówki zegara do wirowania razem ze mną w tańcu. Tańcu zwanym życiem.


A Ty? Tworzysz już swoją własną listę marzeń?



1.08.2017

Lipiec pod lupą




       Biorę kolejny łyk gorącej kawy i z uśmiechem na twarzy wpatruję się w niebo. Od kilku już godzin okopuję taras. Czytam książki, rozkoszuję się jedzeniem i piszę dla Was. Chociaż z tym ostatnim mam delikatne grzeszki na sumieniu. Bowiem słońce, śpiew ptaków i świeża trawa pochłonęły mnie doszczętnie i zrobiłam sobie wakacje nawet od mojego laptopa! Kursuję co kilka dni do biblioteki i księgarni, wymieniam zapasy czytelnicze i ponownie zajmuję swój ulubiony fotel, aby karmić duszę... no i ciało też. Muszę przyznać, że moja mama świetnie gotuje i rozpieszcza mnie co niemiara! 

       Lipiec to miesiąc, w którym idealnie funkcjonowała zasada Tu i Teraz. Pierwsze tygodnie lipca nadal pomieszkiwałam w Paryżu, urządzałam długie spacery wzdłuż Sekwany, aby zaraz potem przenieść się na polskie łono natury i sielskie życie z rodziną i najbliższymi.

       Przyszedł czas na kolejne podsumowanie z cyklu Miesiąc pod lupą! Zerknijmy co się działo... 





Zawodowo


       Oprócz malejącej liczby castingów i letniego lenistwa nawet wśród projektantów miałam okazję wzbogacić swoje portfolio o kilka nowych zdjęć. Czas sesji spędzałam, poznając niesamowitych ludzi, bawiąc się w kameleona oraz wykonując ciekawe projekty. Jednym z nich była sesja zdjęciowa z pięcioma fotografami z różnych krajów. Pomiędzy jednym fleszem, a drugim miałam okazję podszkolić swój język hiszpański z P. z Gwatemali, a zmieniając kolejną stylizację słuchałam o życiu w Brazylii i na Madagaskarze.

       Za jeden z sukcesów uważam pokaz mody dla Kither Brewster oraz sesję zdjęciową dla francuskiego magazynu. Efekty tych prac będziecie mogli oglądać już wkrótce, a tym samym zapraszam na zdjęcia z backstage’u!  







Blogowo


       Zauważyliście, że pozmieniało się tutaj? Strona przybrała bardziej minimalistyczną formę, powstało nowe logo i szablon, a wszystko to dzięki ukochanej Kornelii, która pośpieszyła mi z pomocą. Cóż za szczęście, że znalazłam tak ciepłą i pomocną duszyczkę! Dziękuję Kornelio! Teraz tylko czekamy na naszą wspólną kawę.

       Po „remontach” blog jak gdyby ożył na nowo! Pojawiło się więcej czytelników, statystyki podskoczyły kokieteryjnie, a ja mam coraz więcej zapału i motywacji do pracy. Już w kolejnym miesiącu mam nadzieję na kilka świetnych projektów, więc bądźcie na bieżąco! Tutaj na stronie, a także Fanpage'u oraz Instagramie.

      W lipcu pojawiło się 6 nowych wpisów z czego najchętniej czytane to:






       Kto przegapił, zapraszam do klikania i nadrabiania zaległości!





Sielankowo


       To idealne słowo na mój lipiec- sielankowo. Pobyt w domu rodzinnym, czas spędzony z najbliższymi. Odwiedziłam miasteczko, z którego pochodzę, próbowałam się opalić, a wieczorami urządzałam wycieczki rowerowe, podziwiałam krajobrazy natury i wdychałam zapach żyta oraz świeżo skoszonej trawy. Nie ma dla mnie lepszej formy na odpoczynek niż kontakt z naturą z dala od zgiełku wielkich miast. Wdycham wtedy głęboko powietrze do moich płuc i staram się zapisać w pamięci te widoki, a razem z nimi zapachy i tworzone wspomnienia.

       Lipiec to także miesiąc w książkach. Mam je wszędzie! Leżą na parapecie, na łóżku i w torebce. Czytam ciągle! Cóż za radość móc bezustannie wypożyczać kolejne, przeglądać nowe pozycje w księgarniach i zwyczajnie gubić się między zdaniami, spędzać tak całe dnie i robić sobie przerwy na dłuższe spacery z moim czarnym pupilem.





       Z ważniejszych wydarzeń tego miesiąca to czwarta rocznica naszego związku z J. W tym roku spędziliśmy nasze święto w Paryżu. J przyleciał do mnie zaledwie na 3 dni. Zjedliśmy kolację w typowej włoskiej restauracji. Sączyliśmy wino przy wtórze głośnych rozmów i romantycznej muzyce. Zachód słońca podziwialiśmy z ogromnego młyna tuż przy ogrodach Tuileries. Wieża Eiffla zdawała się uśmiechać do nas i wiwatować w ten szczególny dzień. Jedliśmy watę cukrową, śmialiśmy się do łez, a do hotelu wracaliśmy wzdłuż rzeki Sekwany, trzymając się za ręce i napawając się swoją obecnością. 
        




  

Zakupy


       Przyznaję, że w tym miesiącu zaszalałam! Winę zwalam na szalone przeceny i długą nieobecność w Polsce, a także moją mamę, z którą buszowanie po sklepach jest czystą przyjemnością.

       Popatrzmy co tu mamy... Jeansy Zara z pięknymi kwiatowymi haftami, body Forever21,  letni kombinezon H&M i małą torebkę, wypatrzoną na lokalnym bazarku. ALE! Żeby stłamsić moją próżność zrobiłam tym samym wyprzedaż szafy. Większość rzeczy trafiła już do swoich nowych właścicieli, a niektóre nadal czekają na wybawienie. Jeśli któraś z Was jest zainteresowana, zapraszam do kontaktu.






        Na zdjęciach widzicie również moją nową, kosmetyczną miłość do Sylveco i odkryte skarby z Vianka. Od dłuższego czasu zaczytywałam się na innych blogach o tych markach i ubolewałam, że będąc za granicą, nie mogłam znaleźć tych cudów. Teraz chwalę się, mam i ja!Wyjątkowo upodobałam sobie hibiskusowy tonik do twarzy. Oh, zapomniałabym! Do stosu książek do przeczytania właśnie dzisiaj dołączyła nowa pozycja, zakupiona w Empiku „100 zasad udanego związku” H. Lerner’a. Nie żeby coś, ale czasem trzeba wiedzieć jak tupnąć nogą i nie wywołać przy tym trzęsienia ziemi. Czytujecie takie poradniki?


4 najlepsze zdjęcia lipca


       A oto uchwycone momenty, które najbardziej przypadły instagramowiczom do gustu.





       Bawię się z Wami tutaj świetnie, ale książki się same nie przeczytają, a walizka znów łypie na mnie niecierpliwym wzrokiem... Już za kilka dni wylatuję do Hiszpanii, a ona koniecznie chce wiedzieć co do niej włożę. Swoją drogą ona też jest nowoprzybyła. Z bólem musiałam pożegnać moją zdezelowaną podróżniczkę. Jak widać Paryż poturbował nie tylko mnie, ale i starą walizkę. Zmuszona byłam kupić nową. Jakkolwiek dogadujemy się świetnie i wybieramy się na hiszpańskie wybrzeża. Śledźcie mnie na G_Pauli, a na pewno nie ominie Was dawka katalońskiego życia.



Cudownego sierpnia,

Wasza Paulina G Lifestyle