Zaparzam herbatę. Tym razem
czarną,najlepszą na pobudzenie późnym wieczorem. Brakuje mi czasu, więc po raz
kolejny decyduję się zarwać noc i zostać przy komputerze na dłużej. W ostatnich
tygodniach łapię bezradnie każdy dzień, a on zdaje się robić mi psikusa i
wyślizguje mi się z rąk z ironicznym uśmiechem. Kawa. Czarna herbata. Podróż.
Kolejny lekarz. Zdaje się, że dni nie mają dla mnie litości. Bieg. Niepokój.
Bezsilność.
Wieczory są inne... Zakładam znoszony
dres, zdejmuję z siebie wszystko co mnie drażni i co przeszkadza mi. Siadam
sama z własnymi myślami. Wsłuchuję się w nocną ciszę, pochrapywanie psa i sama
nie wiem, kiedy spada kolejna kartka z kalendarza.
Taki był mój luty.
Udało mi się...
Pozostać
optymistką mimo wszystko. Naprawdę tak pozytywne pokłady energii, które
rodzą się w moim sercu zadziwiają mnie samą. Nie wiem, skąd biorę tak dużo
energii, siły i wiary w to, że wreszcie wyjdę na prostą. Ostatnie miesiące
zdają się być dla mnie ogromnym egzaminem, a mnie rozpiera duma, czując, że
udaje mi się! Za każdym razem udaje mi się zostać z uśmiechem na twarzy.
Płaczę. Ocieram łzy o rękaw, dzwonię do mamy, łkając jak mała dziewczynka i
brnę do przodu. Luty był miesiącem nieprzyjemnych wypadków dla mojego
szczeniaka. Kilka razy był już na pogotowiu, a gdy piszę ten post, maleństwo
właśnie wybudza się z narkozy. Mimo wszystko udaje mi się zachować zimną krew i
pozytywne nastawienie.
Udało mi się także wzbogacić bloga o serię azjatycką, w której będę opowiadała Wam
skrócie własne przeżycia i ciekawostki z życia w Azji. Pierwszy post pojawił
się na Paulina G Lifestyle właśnie w lutym i możecie przeczytać go tutaj (klik) Co więcej częściej poruszałam tematykę wiary i Boga, co wzbudziło Wasze wielkie
zainteresowanie. Ten fakt tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że postów o tej
tematyce powinno pojawiać się zdecydowanie więcej! Bardzo cieszy mnie taki
odzew, bo mam już w zanadrzu przygotowanych kilka tekstów!
Jestem wdzięczna za...
Kawę,
która choć na chwilę zatrzymuje mój codzienny bieg. Momenty, w którym
spontanicznie wychodzimy z J. na randkę i zawsze kończymy w jednej z naszych
ulubionych kawiarni, rozmawiając lub patrząc w błogiej ciszy w okno. Jestem
wdzięczna za miejsce, w którym mieszkam.
Za tropikalny śpiew ptaków, który budzi mnie każdego ranka, za zapach słonego
morza i niepowtarzalne odcienie błękitu, które cieszą moje oczy, uspokajając
serce. Jestem wdzięczna za garstkę tak
bliskich mi osób, bez których moje życie nie byłoby tak kolorowe, a czarne
chmury z pewnością zostawałyby nade mną dłużej, gdyby nie ich troska, wsparcie
i ciepłe uśmiechy. Zdecydowanie wnoszą tęcze do mojego życia.
Inspirują mnie...
W
tym miesiącu udało mi się obejrzeć naprawdę inspirujące filmy, które wniosły
wiele przemyśleń i wartości do mojej codzienności.
Film „Cafarnaum”
Moje serce podbił chłopiec z
„Cafarnaum”. Biedne ulice Izraelu, ciężka sytuacja rodzin, a tym samym głośne
wołanie bezradnych dzieci o pomoc. Film wstrząsnął mną i skłonił do głębokich
refleksji nad tym,czy każdy ma prawo mieć dziecko, czy jest to własność
rodziców, kto tak naprawdę jest za to wszystko odpowiedzialny? Film porusza
do głębi. Jeszcze przez kilka dni towarzyszył mi przy codziennych czynnościach.
Zaczęłam doceniać jeszcze bardziej wszystko to, co mam, a gorący prysznic
zdawał się nagle być tak ogromnym luksusem. Pozycja konieczna do obejrzenia !
Film „The Green Book”
Porusza problem tolerancji, rasizmu i
akceptacji. Wielki rozgłos produkcji zasłużony. Dwie godziny pełne uśmiechu,
łez wzruszeń i prawd moralnych. To wszystko sprawia, że wychodząc z kina
jeszcze przez długi czas wracałam myślami do losów bohaterów i sytuacji innych
ludzi.
Gosia z Slow Authentic Life
Muszę przyznać, że w ubiegłym miesiącu
na tapecie moich ulubionych blogerów znajdowała się Gosia z bloga slowauthenticlife.pl Pewnie zupełnie nieświadomie malowała mi uśmiech na twarzy
i motywowała do walki. Gdy miałam gorszy dzień, ona przychodziła do mnie z
wielkim uśmiechem na instastories lub przepięknie napisanym i inspirującym
tekstem na blogu. Czytając ją niemożliwe było, że usiedzę w miejscu lub
zapłaczę się pod zbyt ciężkim kocem. Gosia swoimi słowami pociesza niejedną
duszę. Same zresztą sprawdźcie!
Napisane przeze mnie
Luty mimo niewielu dni przyniósł ze sobą
wiele publikacji:
Odkrywam
Samą
siebie. Wróciłam do codziennego pisania do własnej duszy. Każdego dnia
znajduję chociaż kwadrans na wsłuchanie się w moje wnętrze. Praktykuję pisanie
spontaniczne, które początkowo nie ma żadnej myśli przewodniej ani celu. Piszę,
wyrzucając wszystko, co siedzi w mojej głowie. Piszę, aby wśród wielkiego
chaosu codziennego życia, móc lepiej usłyszeć swoją duszę. Uwielbiam te podróże
w głąb samej siebie.To chwila Tu i
Teraz. Tylko dla mnie.
W lutym
odkryłam również wiele wspaniałych restauracji i kawiarenek w pobliżu
mojego domu. Wiosna staje się być wyczuwalna nie tylko w powietrzu, ale także
na ulicach i w witrynach kulinarnych miejsc. W końcu sezon turystyczny w
Hiszpanii rusza już niedługo, a ja korzystam i okrywam piękne miejsca!
Planuję
Zaprosić
do mojego życia jeszcze więcej słońca, bo z moich kłopotów i ostatnich gór
życiowych powoli zaczynam się już śmiać. Zdecydowanie ostatnie miesiące nie
należą do mnie i pisząc to z nad komputera zerkają na mnie dwa mandaty, które
dzisiaj dostałam. Dwa! Jednego dnia! Powinnam się wściekać i płakać, bo
zapewniam, że cena mandatu w Hiszpanii wyrywa mi wszystkie włosy z głowy, ale
zaczynam się zwyczajnie śmiać. Nie ma
złych dni, których nie da się przejść. Nie istnieją tak silne burze, które
nigdy nie ustają. (O tym pisałam w poście Jeśli Bóg istnieje to dlaczego cierpię? ) W marcu planuję brać życie w garść i wyciskać z niego każdą
piękną chwilę. Kocham życie i akceptuję w pełni jego gorsze burzliwe chwile. Te
również wiele mnie uczą.
Marzec będzie dobry. Wiem to.
A jak wyglądał u
Ciebie luty? Mam nadzieję, że nie tak burzliwy jak mój.
Marcowa i
pozytywna,
Wasza
Paulina G Lifestyle
Bardzo współczuję tylu wizyt u lekarza. Oby optymizm nie ustąpił i nadal pomagał na wszystkich płaszczyznach codziennego życia. Mój był zdecydowanie spokojniejszy, choć stresu nie brakowało - ale tego chyba nikt nie uniknie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety czeka nas jeszcze więcej ;( Dziękuję za ciepłe słowa i dobrą energię! Z pewnością będzie lepiej ! ;)
UsuńStresu niestety nie da się uniknąć, ale można go minimalizować ;)
Udanego marca!
Luty przede wszystkim zaskoczył mnie wiosenną pogodą i dużą dawką słońca, dzięki czemu od razu dostałam energii do działania ;)
OdpowiedzUsuńTo z pewnością! Wiele razy słońce i pobudzony świergot ptaków ratowały mój dzień ;) Natura ma ogromną moc!
UsuńMusze pozyczyc od Ciebie troche optymizmu :) Udanego marca!
OdpowiedzUsuńSama zdaje się, że mam go na wyczerpaniu, ale jakimś cudem bezustannie ładuje się, więc pożyczam, bezzwrotnie! <3 ;)
UsuńBardzo piękny blog! Powiem szczerze, że bardzo się wzruszyłam czytając Twoje podsumowanie lutego. Mam nadzieję, że z psiakiem wszystko dobrze. Podziwiam ludzi, którzy pomimo tak wielu problemów cały czas potrafią cieszyć się życiem! Mam nadzieję, że wszystko powoli zacznie się u Ciebie układać :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Witam Cię na moim blogu! Bardzo miło jest mi Ciebie tutaj gościć <3
UsuńMój psiak niestety szykuje się na operację ;( wiele rzeczy nie układa się po mojej myśli, ale optymizm i głęboka wiara nie opuszczają mnie. Wiem, że będzie dobrze ! ;)
Dziękuję za te ciepłe słowa !
Mój luty nie był zły... o niebo lepszy niż styczeń. Jaki będzie marzec okaże sie dziś po południu... ;(
OdpowiedzUsuń... i tak oby teraz z górki dla Ciebie ;) Mam nadzieję, że marzec również będzie dobry. Tego Ci życzę! ;)
UsuńI tego właśnie życzę Ci z całego serducha, żeby marzec był super dobrym miesiącem:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dziękuję serdecznie ! <3
UsuńFajne podsumowanie <3
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że luty był bardzo udany! Podpatrzyłam u Ciebie książkę o PCOS i już wiem, że muszę ją kupić. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno był lepszy od marca ! ;D
UsuńKsiążkę gorąco polecam ! Ma wiele cennych informacji, wskazówek, a także plan na to, jak zmienić swoje nawyki żywieniowe, aby uporać się z PCOS lub zmniejszyć jego dolegliwościami.
Pozdrawiam serdecznie! ;)
Cudowne podsumowanie :) Również z Mężem obejrzeliśmy Green Book - wspaniały! Widzieliśmy również The Greatest Showman, niezwykle przyjemnie się oglądało. Paulinko nie trać tego optymizmu choćby nie wiem co! Wszystkiego dobrego na marzec, zdrówka przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za te słowa ! <3
UsuńProponowanego przez Ciebie filmu nie oglądałam, ale już nadrabiam i patrzę zwiastun.
Ściskam mocno ! ;)
Super że luty aż taki ci się udał, mam nadzieje że marzec będzie jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuń